Zanim seria komiksowa o Kapitanie Żbiku wystartowała na poważnie, w charakterze niejako pilota wydrukowane zostały w lokalnych popołudniówkach dwa krótkie komiksy milicyjne : Pięć Błękitnych Goździków i Dziękuję Kapitanie. Obie historie napisał mjr MO Władysław Krupka a narysował (niestety, koszmarnie) Zbigniew Sobala.
Pięć Błękitnych Goździków opowiada historię morderstwa mieszkającej samotnie kobiety. Mordercą jest kierowca czarnego opla, który odjechał spod willi. Tyle, ze, jak się okazał w śledztwie, spod willi odjechały aż dwa czarne ople. Milicyjna technika potrafi wykryć prawdziwego mordercę. Żbik w ty komiksie jeszcze nawet nie nazywa się Żbik i jest (sic! blondynem.
Dziękuję Kapitanie to kolejne morderstwo, tym razem dyrektora ważnego przedsiębiorstwa. Tym razem kpt. Żbik jest już Żbikiem i brunetem, natomiast od kłopotu prowadzenia śledztwa uwalnia go przestępcza organizacja, stojąca za morderstwem. Porywa ona kapitana wraz z mającą zeznawać sekretarką dyrektora. Żbik unika próby utopienia a następnie w pełnej dynamiki akcji pokonuje całą grupę, by na końcu wykryć (efektowny twist fabularny) szefa szajki.
Dobrze się to czyta, choć ogląda fatalnie, często gęsto przez kiepski rysunek ciężko się zorientować w przebiegu akcji. Obie fabuły to klasyczne PRL-owskie kryminały milicyjne, z trupem, prostą zagadką kryminalną i akcją nakierowaną na pochwałę milicyjnej korporacyjnej machiny, której nie ujdzie żaden przestępca. Akcja jest wyraźnie uproszczona, tak dla potrzeb medium, jakim jest komiks, jak i z uwagi na potencjalnie młodych adresatów - ale overall frajda duża.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz