czwartek, 30 stycznia 2020

Brian Lumley Nekroskop 1 7/10

Książka kultowa, stanowiąca początek długaśnej (kilkunastotomowej) serii łączącej w sobie elementy horroru, sensacji i dark fantasy, ale wsławiona głównie kapitalną,. jedną z najlepszych w całym gatunku, kreacją Wampira.
+
Lata siedemdziesiąte XX wieku. Wywiad brytyjski toczy walkę z radzieckim. Obie strony formują jednostki specjalne, złożone z tzw. ESPerów, osób obdarzonych nadnaturalnymi mocami i możliwościami parapsychicznymi. W ZSRR znaczenia nabiera rumuński (dokładniej - wołoski) nekromanta, Borys Dragosani, wywiad angielski stara się pozyskać do współpracy Harry’ego Keogha, młodego mężczyznę posiadającego moc komunikowania się ze zmarłymi (wiem, technicznie to również nekromancja, ale Harry robi to w przyjaźni i porozumieniu ze zmarłymi, podczas gdy Dragosani wyrywa z trupów tajemnice fizycznie dewastując ich martwe ciała).
Oprócz zaangażowania w walkę wywiadów obaj mężczyźni mają swe własne prywatne problemy. Harry pragnie pomścić śmierć matki, zamordowanej przez ojczyma, Dragosani zaś pragnie wykraść wszystkie tajemnice pochowanego w Rumunii, swego "dalekiego przodka", wampira - Tibora Ferenczy, nie stając się przy tym pożywieniem dla potwora.
+
„Nekroskop” początkowo miał być chyba czym innym. Miał opowiadać o walce specjalnych, „nadprzyrodzonych” jednostek wywiadów brytyjskiego i radzieckiego w realiach zimnej wojny. Trochę w stylu popularnych wówczas „Podpalaczki” Stephena Kinga, „Furii” Johna Farrisa czy Cronenbergowskich „Scannersów”. Tyle tylko, że po drodze Lumleyowi przydarzył się wampir. A nawet Wampir....
Lumleyowska wersja wampiryzmu to jedno z największych, niedocenianych, dokonań „złotej ery horroru”. W czasie, kiedy mit wampira zaczynał już mocno blaknąć, kiedy popularność zdobywały „Wywiad Z Wampirem” czy „Gobelin Z Wampirem” a za progiem zaczynały wypoczwarzać się jeszcze bardziej romantycznie popularne deformacje, Lumley wykreował najpotworniejszą, najbardziej przerażającą wersję nieumarłych upiorów znaną literaturze. Śmiało połączył znane wampiryczne schematy (krzyże, groby, picie krwi) z nowoczesnymi obrzydlistwami rodem z opowieści Lovecrafta (do którego odwołania będą pojawiały się w kolejnych częściach cyklu) czy legendarnego filmu „Obcy-8 Pasażer Nostromo”. Coś przepięknego !
Na dalszy plan zeszły dość banalna i pulpowa fabuła, kiepska kreacja bohaterów (z nudnym jak flaki w oleju tytułowym nekroskopem Harry Keoghiem na czele!), czy dość toporny i drętwy styl narracji. (choć to z uwagi na te właśnie wady ocena końcowa zjechała wyraźnie). Liczy się przede wszystkim zakopany w wołoskiej ziemi Tibor Ferenczy i zamieszkująca jego nieumarłe ciało plugawa, odrażająca istota.
Po początkowych wzlotach saga o Nekroskopie - podobno - mocno zjechała jakościowo (będę chciał relacjonować w trakcie lektury), ale ten początek jest naprawdę KULTOWY.
Nie ma potrzeby pisać więcej - fani horroru (a już szczególnej fani wampirów) koniecznie powinni przeczytać przynajmniej pierwsze dwa tomy serii. Krzyż na drogę mękołom z powieści Anne Rice i Stephanie Meyer czy telenowelowcom z True Bloodu - ladies and gentlemen, wampiry Lumleya są wymyślone, żeby straszyć !
PS.
Pierwsze pięć Nekroskopów wydał nieoceniony Phantom Press, i były to chyba jego najładniej wydane książki. Minimalistyczne, złowrogie projektyu graficzne Marcina Konczakowskiego, tłoczone, "metalizowane" litery - dla fana pulpy wielka frajda.
PPS.
Na ośmieszkę z kolei zasługuje okładkowy blurb nazywający Lumleya "Ludlumem horroru". U jego źródła leżą : podobieństwo obu nazwisk, trochę tematyka (walki wywiadów) a przede wszystkim żądza pieniądza - chęć uszczknięcia odrobiny sławy, jaka otaczała na początku najntisów autora przygód Bourne'a

T.S. Tomson Próba Sił 2/10

czwartek, 23 stycznia 2020

Upiór Opery 8/10

Kanoniczne dzieło, klasyk gatunku grozy, absolutny skarb popkultury, harmonijne połączenie horroru, sensacyjne powieści przygodowej i romansu. Uwieczniony poprzez dziesiątki adaptacji filmowych, teatralnych, musicalowych etc. stanowi wciąż żywe źródło inspiracji. Znaczenie "Upiora" w literaturze niesamowitej jest porównywalne do "Draculi" czy "Frankensteina", (wprowadza też jednego z bardziej niezwykłych villainów w historii gatunku).
+
Wśród personelu Opery Paryskiej krążą od pewnego czasu plotki o zamieszkałym w jej podziemiach Upiorze. Co jakiś czas wybucha panika, gdy kolejne osoby relacjonują z przerażeniem spotkanie z nim, dyrekcja otrzymuje podpisane przez "Upiora" listy za pogróżkami.
Sprzeciwianie się jego woli prowadzi do różnych nieszczęść - odnalezione zostają zwłoki jednego z maszynistów, a podczas spektaklu na głowy widzów spada wielki żyrandol 
Jednocześnie rozkwitać zaczyna kariera młodej śpiewaczki, Christiny Daae. Nagła niedyspozycja wokalna dopada podczas występu primadonnę opery, Carlottę, zaś fenomenalny występ zastępującej ją Daae, której talent do tej pory niczym nadzwyczajnym się nie objawiał, staje się prawdziwą sensacją.
Zakochany w Christinie wicehrabia de Chagny, podsłuchuje pod drzwiami jej garderoby, jak dziewczyna rozmawia z tajemniczym Głosem. Ta wyjawia, że był to "Anioł Muzyki" zesłany jej przez zmarłego ojca, odpowiedzialny na jej szkolenie i ostatnie sukcesy. 
Z biegiem czasu okazuje się, że wspomniany "Anioł" ma wobec dziewczyny własne, ponure plany. To nie kto inny, jak własnie Upiór Opery, który chce uwięzić Christine w swym podziemnym domostwie....
+
Od dawna brakowało w przestrzeni publicznej dobrze wydanego "Upiora Opery", kanonicznego dla literatury grozy. Na szczęście w zeszłym roku nieoceniony Vesper ucieszył fanów przepięknym nowym wydaniem tej powieści. W końcu można poznać tę, rozpopularyzowaną na dziesiątki sposobów, historię w jej oryginalnym kształcie.
Przede wszystkim - czyta się to bardzo dobrze. Akcja pędzi żwawo, wypełniona mnóstwem wydarzeń, przygód i tajemnic. Czystego horroru w powieści nie ma zbyt wiele, wprawdzie jej "jump-scare'y" - Upadek żyrandola, Upiór na balu maskowym, podróż przez ponure podziemne jezioro, zerwanie maski z twarzy potwora - to już popkulturowe archetypy, ale niespecjalnie one dzisiaj straszą.
Wraz z biegiem lektury na mocy przybiera romantyczny wątek miłości Upiora do Christine. Ten motyw wywodzi się od baśni o Pięknej i Bestii, w literaturze francuskiej wcześniej opisany był przez Victora Hugo w historii Quasimodo, dzwonnika z Notre Dame, zakochanego nieszczęśliwie w cygance Esmeraldzie, jest on bardzo mocny i melodramatyczny. To właśnie niespełnione uczucie Erika do Christine napędza ogromną popularność słynnego musicalu Lloyda Webera. 
Niestety, wątek miłosny odpowiada również za wyraźną wadę konstrukcyjną "Upiora". Powieść się po prostu....nie kończy ! Tj. kończy się tak bardzo "deus ex machina", tak niewiarygodnie i absurdalnie, tak wreszcie sprzecznie z przebiegiem wcześniejszej akcji, że aż uwierzyć trudno. 
Trzeba też przyznać, że stylistycznie "Upiór Opery" jest dziś staroświecką ramotką. Zestarzał się on o wiele bardziej niż inne dzieła z epoki (że wspomnę tutaj np. twórczość Ambrose Bierce'a, Arthura Machena czy Algernona Blackwooda), napuszona,  fraza często śmieszy, a czasami wręcz irytuje, zamiast straszyć. Niby nie ma co wiele wymagać, to była sto lat temu gazetowa, pisana w odcinkach pulpa przygodowa z dreszczykiem, ale czuć podczas lektury naftalinę.

Parę słów o wydaniu powieści. Vesperowy "Upiór Opery" jest po prostu wspaniały. Ozdobiony efektowną, tłoczoną okładką, wypełniony kolorowymi obrazami francuskiej malarki, efektownie obrazującymi wydarzenia i postaci obecne w powieści, do tego Pachnący farba drukarską (dla fetyszystów książkowych).
Merytorycznie kolejny sztos. Powieść wzbogacona jest znakomitym posłowiem Doroty Babilas. Co za erudycja i znajomość tematu ! Jak żywe pióro ! Wybornie się czytało, mnóstwo informacji na temat autora, opery paryskiej i historii samego Upiora, znakomite, świeże spojrzenie  na tę historię, ciekawe interpretacje w ukrytych w powieści znaczeń i tropów. Dodatkowo autorka opatrzyła powieść mnóstwem przypisów, aż chyba w nadmiarze. Jest ich ponad 200, często opisują rzeczy powszechnie znane bądź też do sprawdzenia spod palca w smartfonie, ale, naprawdę, to posłowie wynagradza wszystko. (aż wiedzion ciekawością wyguglowałem autorkę i pozwolę sobie zacytować info z Lubimy czytać - "absolwentka filologii angielskiej (UW) i historii sztuki (UAM w Poznaniu). Autorka pracy doktorskiej o Upiorze Opery Gastona Leroux oraz licznych artykułów z dziedziny studiów wiktoriańskich i gotyckich, a także z zakresu filmoznawstwa. Zainteresowania naukowe: kultura wiktoriańska, jej recepcja we współczesnej kulturze popularnej, powieść gotycka, opera i teatr muzyczny". No to dziwnym nie jest jej wiedza...)

Jeden punkcik w dół za staroświecki, "nakrochmalony" styl, drugi za żenujące zakończenie (a w zasadzie za jego brak). Ale i tak zostaje bardzo wysokie 8/10. Naprawdę warto poznać oryginalną wersję tej opowieści. 


PS.
Przyznam, że mam do "Upiora" szczególny sentyment. Dawno dawno temu, kiedy mama gotowała niedzielny obiad, zostałem sam przed telewizorem, w którym w ramach cyku "w starym kinie" puszczono Upiora. I tak Mama tłukła kotlety schabowe, a pobladłemu pięciolatkowi po plecach płynęły strużki zimnego potu.
Demoniczny Erik lecący na swym rozpostartym czarnym płaszczu latami potem nawiedzał moje sny, do tego stopnia, że, niejako walcząc z tymi lękami zacząłem fascynować się całym gatunkiem.

PPS.
"Upiór" był ekranizowany zylion razy, bo to niesłychanie wręcz efektowna fabularnie historia. Wciąż za najlepszą (i, wbrew twierdzeniom Doroty Babilas z posłowia, naprawdę bardzo wierną) jest ta z 1925 z demonicznym Lonem Chaneyem. Fani "Upiora" jako horroru powinni również zwrócić uwagę na film z Robertem "Freddie Krueger" Englundem z 1989 oraz krwawą produkcję Dario Argento z 1998. Romantyczny aspekt opowieści eksploruje legendarny musical (również przeniesiony na ekran), a także produkcje z Claude Rainsem (1943) czy Charlesem "Tywin Lannister" Dancem (1990). 

środa, 15 stycznia 2020

Virginia C. Andrews Kwiaty Na Poddaszu 8/10

Wspaniała, mroczna powieść gotycka, niesłusznie czasami uznawana za romans bądź obyczajową powieść "rodzinną" adresowaną głównie do gospodyń domowych .
+
Po tragicznej śmierci męża Corinne Dollaganger wraz z czwórką swych małych dzieci, nastoletnimi Chrisem i Cathy oraz małymi bliźniakami Corym i Carrie traci obciążony hipoteką dom. Wszyscy muszą przeprowadzić się do ogromnego domu dziadków - multimilionerów.  Corinne zdradza dzieciom, że wychodząc za mąż, zrobiła to wbrew kategorycznej woli swego ojca; w odwecie została przez niego wydziedziczona i wyrzucona z rodziny. 
Teraz chce zostać przywrócona do łask (i testamentu), lecz ojciec nie byłby w stanie wybaczyć jej czwórki dzieci ze znienawidzonym mężczyzną. W związku z tym w porozumieniu ze swą matką Corinne postanawia....ukryć dzieciaki w położonym w odległym skrzydle wielkiego domostwa pokoju z bezpośrednim wyjściem na poddasze. Początkowo obiecuje im, że to tylko na dzień, dwa, w miarę upływającego czasu okazuje się jednak, że dzieci będą musiały ukrywać się na strych aż do śmierci okrutnego starca (który podobno choruje i jest "umierający"). 
Wychodzą na jaw kolejne, ponure tajemnice rodzinne, Młodzi dowiadują się o przyczynach nienawiści, jaką do nich oraz ich ojca żywią dziadkowie.
Co rano okrutna babka  przynosi im jedzenie na cały dzień, po południu zaś odwiedza ich mama. Dni oczekiwania przejdą w miesiące, a te w lata. Mama odwiedza ich coraz rzadziej, jest też coraz bardziej oziębła i nieczuła. Stan zdrowia przebywających cały czas w zamknięciu dzieci zaczyna się pogarszać.
W miarę upływu czasu uwięzione nastolatki odkrywają kolejne, coraz bardziej przerażające tajemnice wiążące się z ich uwięzieniem, decydują się na ostateczny krok,ucieczkę z upiornego domostwa ...
+

Nic nadprzyrodzonego, prawie żadnych jump scare'ów, a pomimo tego "Kwiaty Na Poddaszu" naprawdę straszą. Straszą suspensem, narastającą atmosferą zagrożenia, przeczuciem zbliżającego się nieszczęścia, mrokiem skrywanych tajemnic rodzinnych, okrucieństwem, do jakiego potrafi doprowadzić żądza pieniądza. To naprawdę udana, niepokojąca lektura,na długo zostająca w pamięci, kojarząca się nieco z prozą Shirley Jackson. Może mniej intensywna literacko, uboższa w znaczenia, bardziej "prostolinijna", ale eksplorująca podobnie "gotyckie" zakamarki ludzkiej psychiki.

Powieść jest bardzo dobrze napisana, lekkim, przyjaznym  stylem. Opisy są proste, przejrzyste a emocje bohaterów przedstawione umiejętnie  i przejmująco.  Właśnie, a propos bohaterów - kreacja postaci w powieści jest znakomita, od wzruszających maluchów Coriego i Carrie, przez parę głównych bohaterów aż po demoniczny duet mama/ babcia.

Odnotować trzeba niebanalne podejście Virginii Andrews do zagadnień moralnych. O ile skłonna jest życzliwie oceniać (kontrowersyjne w końcu) seks między nieletnimi czy kazirodztwo (!), o tyle za całą mocą piętnuje fałszywą, zakłamaną religijność okrutnej babki, w imię której zieje  nienawiścią do swych wnuków. Od razu przypomina się "Kostuszka" Carli Mori, opisująca podobnie toksyczne relacje rodzinne i mieszankę zakłamania z nieczułą, lodowatą dewocją. 

Gorąco polecam wszystkim zwolennikom gotyku i eleganckiej nieoczywistej grozy. Fani Shirley Jackson powinni być zadowoleni.

PS.
"Kwiaty  Na Poddaszu"  rozpoczynają całą sagę o losach rodziny Dollagangerów; a do tego stopnia wciągają, że już się cieszę na kolejne tomy.

PPS.
Powieść była filmowana dwukrotnie. Gwiazdą pierwszej ekranizacji jest sama Louise Fletcher (legendarna siostra Ratched z Lotu Nad Kukułczym Gniazdem), za drugim razem na ekranie mamy wspaniałą trójkę - Ellen Burstyn (Egzorcysta) jako babcię, Heather Graham (From Hell) mamę i - przede wszystkm - Kiernan "Sabrinę" Shipka jako Cathy Dollaganger. Warto obejrzeć.

George R.R. Martin Taniec Ze Smokami 1 9/10

W "Tańcu Ze Smokami" saga coraz bardziej rozjeżdża się ze serialem. Pojawiają się rozliczne watki poboczne, dziesiątki nowych, nieznanych postaci a niektóre rozwiązania zmierzają w innych niż serialowe kierunkach. Mimo ogromnej rozpiętości czyta się to wybornie, z niesłabnącym zainteresowaniem, lepiej nawet niż poprzedni tom - Uczta Dla Wron.
+
Przede wszystkim do Gry wracają bohaterowie sagi, porzuceni przez Martina w poprzednim tomie :
- Jon Snow jako Lord Dowódca stara się zreorganizować i wzmocnić Nocną Straż, rekrutując do niej Wolnych Ludzi (co nie wzbudza entuzjazmu u dużej grupy jego towarzyszy),
- Tyrion przedostawszy się do Essos zmierza, razem z ciekawą grupą nowych, nieznanych w serialu, bohaterów na dwór Daenerys - w trakcie podróży zostaje porwany przez Joraha Mormonta,
- Daenerys usiłuje jakoś zapanować nad zdobytymi przez siebie terytoriami, mierząc się z krachem ekonomicznym jaki spowodowało zniesienie niewolnictwa. Przeciwko sobie ma połączone siły Wielkich Panów, w samym Meereen zaś miejską partyzantkę Synów Harpii,
- Bran dociera do Trójokiej Wrony, gdzie, w jaskini Dzieci Lasu pobiera swe nauki.
Ponadto :
- Theon Greyjoy jako Fetor służy Ramsayowi Boltonowi pomagając mu zdobyć Fosę Cailin,
- Davos Seaworth poszukuje stronników gotowych poprzeć Stannisa
- Asha Greyjoy, usiłuje bronić się w Deepwood Motte przed wojskami Stannisa,
- Quentyn Martell usiłuje przedostać się na dwór Daenerys, w nadziei poślubienia dziedziczki Żelaznego Tronu.
+
Wbrew obiegowej opinii, zgodnie z którą każdy kolejny tom pieśni Lodu i Ognia jest gorszy od poprzedniego, Taniec Ze Smokami czytało mi się lepiej niż Ucztę Dla Wron. Ciekawe przygody głównych, najbardziej przyciągających uwagę bohaterów, nowe wątki efektowne, zajmujące, pogłębiające (a często zmieniające) znaną na pamięć z telewizji historię. Napisane tak, że oderwać oczu podczas lektury nie można. Nadal i wciąż - jedna z najlepszych sag fantasy napisanych ever. Już się cieszę na drugi tom i trzymam kciuki, by jeszcze w tym roku Martin opublikował "Wichry Zimy".

William Peter Blatty Egzorcysta 7/10


Prawdziwy ArcyHorror, jedna z najważniejszych książek w historii całego gatunku, rzecz w pełnym tego słowa znaczeniu kanoniczna.
+
Chris MacNeill niepokoi zachowanie jej 12 letniej córeczki Regan.  Na początku, kiedy wszystko sprowadzało się do zabaw z niewidzialnym "przyjacielem" Kapitanem Howdy czy poprzesuwanych w pokoju dziecięcym mebli, sytuacja nie wydawała się groźna. Wraz z upływem czasu jednak stan rzeczy ulega pogorszeniu. Córka boi się spać w swoim pokoju, często skarży się, że Kapitan Howdy jej dokucza, słabnie fizycznie, wymiotuje. Najgorsze jednak jest jej zachowanie. Zawsze do tej pory miła i pogodna dziewczynka zaczyna się niepokojąco zmieniać. Bywa niegrzeczna,agresywna i wulgarna. Matka początkowo podejrzewa chorobę psychiczną, seria badań klinicznych nie wykazuje jednak niczego.

Tymczasem stan Regan wciąż się pogarsza. Nie wychodzi już z łóżka, wymiotuje, rzadko też jest świadoma. Najczęściej, mówiąc różnymi głosami, bluźni i lży osoby, które się nią opiekują.

Zdesperowana matka, za namową lekarzy, którzy zauważają w majakach Regan podłoże religijne, kieruje się po pomoc do kościoła katolickiego. Zostaje jej polecony ksiądz-psychiatra, Damien Karras.

Duchowny początkowo nie chce się podjąć egzorcyzmu - uważa go za niczemu nie służący nieskuteczny zabobon. Zapoznawszy się jednak ze stanem Regan, po rozmowie z biskupem decyduje, że rytuał może być pomocny. Do przeprowadzenia egzorcyzmu skierowany zostaje stary i doświadczony ksiądz - Lankester Merrin...
+
Każdy sympatyk horroru zna tę historię na pamięć, choć polscy fani mieli z nią do niedawna kontakt raczej za pośrednictwem kinowej adaptacji Williama Friedkina. Sam literacki oryginał latami był bardzo trudno dostępny - dopiero w 2017 mighty Vesper uraczył nas eleganckim wydaniem.

Trzeba jednak zaznaczyć ekranizacja Friedkina to rzadki przykład, kiedy dzieło filmowe jest nawet lepsze od powieściowego oryginału. "Egzorcysta" to dzieło absolutnie wybitne, ale wybitne głównie na poziomie pomysłu. Sama książka napisana jest sprawnie, ale dość sucho, urzędniczo. Chwilami brakuje jej nieco polotu i energii.  Żywej rozrywkowej akcji, jump scare'ów jest stosunkowo, a stanowiące główną oś fabuły rozwlekłe procedury medyczne i religijne momentami wręcz przynudzają.

No ale właśnie - pomysł. A nawet Pomysł. Pomysł, to najważniejszy element "Egzorcysty". Sposób, w jaki Blatty zagrał z realnymi lękami całego pokolenia amerykańskich rodziców jest genialny w swej prostocie. Dosłownie każdy dorosły obawia się tego momentu, kiedy jego kochane małe szkraby zaczną dorastać, zbuntują się, zaczną pić, przeklinać, palić papierosy i, generalnie, sprzeciwiać się Woli Dorosłych. I właśnie ten prawdziwy i powszechny lęk mistrzowsko eksploatuje Blatty. To ten lęk, jego rzeczywistość, spowodowała tak wielką popularność powieści, szybką ekranizację ,sataniczną histerię, która w seventiesach opanowała USA. Opisanie "dorosłych" lęków, połączone z porządnie wykreowaną warstwą obyczajową spowodowały, że horror przestał być traktowany jako niewymyślna rozrywka pryszczatych nastolatków, że na horror jako gatunek literacki otwarli się dorośli czytelnicy. (Jak pisze w swym "Paperbacks From Hell" Grady Hendrix, "Egzorcysta" wraz z "Dzieckiem Rosemary" i nieznanym jeszcze w Polsce "The Other" Thomasa Tryona stoją u podstaw grozowego boomu literackiego lat 70tych i 80tych, zwanego czasem "Złotą Erą Horroru"). Już choćby za to książka Blatty'ego powinna być w historii gatunku zapisana złotymi zgłoskami.

Na pochwałę zasługuje świetna kreacja postaci. Zrozpaczona matka, gwiazda filmowa, ekscentryczny reżyser alkoholik, szwajcarski służący ze skrywaną tajemnicą, targany wyrzutami sumienia za zaniedbanie umierającej marki ksiądz, nawet  zabawny (przypominający mocno porucznika Columbo) żydowski policjant, to znakomite charaktery - żywe, przejmujące i zapadające w pamięć.

Warto jeszcze zwrócić uwagę na jeden wątek w powieści - rezerwa, z jaką instytucjonalny kościół katolicki podchodzi do instytucji egzorcyzmu. To silne założenie, że praktycznie prawie nie spotyka się ludzi "opętanych" przez demony, że to są tylko źle leczeni schizofrenicy. Dlatego przecież sprawą zajmuje się ksiądz - psychiatra ! Te warunki formalne, które muszą być spełnione, bo do egzorcyzmu mogło dojść. To wyraźny kontrast z dzisiejszymi czasami, gdzie, ma się wrażenie, każda gmina ma swego egzorcystę, którzy przy lada okazji rwą się do odprawiania rytuałów (zdaje się, że Nergala ktoś chciał egzorcyzmować).

Lat but not least - kudosy da "Egzorcysty" za efektowne połączenie horroru i wątków religijnych. Powieść można uznać "horror chrześcijański" (ba, nawet mocniej - katolicki), który, wciąż będąc zgodnym założeniami wiary, jednocześnie efektownie i udanie straszy.

Podsumowanie - "Egzorcystę" po prostu trzeba znać. Na pewno pierwsza dziesiątka horrorów wszechczasów, pomnik popkultury. KONIECZNIE.

Annę Rice Opowieść O Złodzieju Ciał 6/10

“Opowieść O Złodzieju Ciał”, czwarty tom “Kronik Wampirów”, przynosi znaczną zmianę tonacji wobec swoich porzedników. Zamiast rozlewnych his...