środa, 13 września 2023

John Wyndham Kukułcze Jaja Z Midwich 8/10

Na SkyShowtime właśnie się pojawił serial, więc dobra okazja, bo przypomnieć dzisiaj znakomity klasyczny horror sci-fi, jeszcze jedna wariacja na temat tak popularnej w fiftiesach “inwazji z kosmosu”, tym razem inwazji pod postacią… własnych dzieci (blast me!)


+


Małe miasteczko Midwich, senne popołudnie. Nagle dzieje się Coś Dziwnego - wszyscy mieszkańcy zapadają w głęboki sen, tak samo zasypiają te osoby,, które próbują się zbliżyć do Midwich - listonosz, dostawca, przygodni goście. Policja otacza miasto kordonem, naukowcy i wojsko przedreptują nogami, ale każda próba przekroczenia niewidzialnej linii powoduje natychmiastowy sen u kolejnego śmiałka.


Po dobie tajemnicze zjawisko przemija - śpiący budzą się oszołomieni. Przez pewien czas wydaje się, że nie ma żadnych konsekwencji dziwnego zdarzenia, aż tu nagle u miejscowego lekarza robi się tłoczno od kolejnych, skarżących się na poranne mdłości, kobiet… tak - dziwnym zrządzeniem losu wszystkie panie w mieście jednocześnie zachodzą w ciążę! No i robi się nieco gęsto… Pół biedy, jak zaciążyła kochająca żona w udanym związku, ale co powiedzieć o tej, której mąż gdzieś na długo wyjechał, co powiedzieć o starej pannie, co powiedzieć o nastoletniej - rzekomo niewinnej - dziewczynie? No, nie ma to tamto, atmosfera w Midwich mocno tężeje.


Ale Anglia to kraj opanowania i spokoju. Kobiety uznając zjawisko za niewytłumaczone, jednocześnie przekonane o swej niewinności organizują grupy wsparcia i jakoś wszyscy we względnym spokoju czekają, aż za parę miesięcy w Midwich pojawia się całe grono uroczych, podobnych do siebie, blondwłosych, błękitnookich maluchów…


Dzieci szybko rosną (znacznie szybciej, niż byłoby to naturalne), a wraz z upływem czasu wychodzi na jaw coraz więcej ich dziwnych zdolności. Po pierwsze, dysponują one czymś w rodzaju wspólnego umysłu (wystarczy, że jedno nauczy się czegoś, by umiały to wszystkie); po drugie, znaczne niebezpieczniejsze, dzieci władają nieprzepartą siłą hipnotyczną, której nie wahają się użyć, w celu skrzywdzenia każdego, kto ich zdaniem stanie na ich drodze lub okaże się dla nich nienbezpieczny…


Wkrótce sprawy przybierają jawnie zły obrót - dzieci nie pozwalają żadnemy z dorosłych na opuszczenia Midwich i wezwanie jakiejkolwiek pomocy, terroryzują swych potecjalnych przeciwników, na koniec zaś jawnie przyznają, że ich działanie to szczególna inwazja, że ich Wyższa Rasa zamierza opanować Ziemię…


+


“Kukułcze Jaja Z Midwich” to, jako się rzekło hybryda łącząca science fiction z grozą, ale fabularnie powieść za bardzo nie straszy. Praktycznie brak tu jakichś krwawych czy przerażających scen czy jump scare’ów - ot, parę niepokojących momentów, w których do głosu dochodzi hipnotyczna moc dzieci. 


Grozą jednak podszyty jest sam główny pomysł - oto dzieci, “nasze” dzieci (podrzucone “kukułcze jaja”), które obracają się przeciw dorosłym, przeciw swym opiekunom, rodzicom! No, upiorna to wizja. Wprawdzie wątpię, by Wyndham przewidywał tutaj rewolucję kontrkulturową końca lat sześćdziesiątych z jej buntem młodych wobec świata dorosłych (ten lęk dobrze oddaje “Ezgozrysta”) ale pomysł demonicznych dzieci zamkniętych wer własnym świecie, knujących własne demoniczne plany jest genialnie wręcz creepy, często od tego czasu wykorzystywany i dobrze straszy do dziś.


Jeśli chodzi o otoczenie to powieść jest fiftesowa do bólu. Opisy obyczajowości, relacje małżeńskie, senne miasteczko, nawet rytm narracji - wszystko jest mocno old school, choć i tak mniej się zestarzało niż “Dzień Tryfidów” (tam Wyndham, parę razy przydziadurzył) - tutaj, mimo upływu lat, zmian kulturowych i obyczajowych, mimo konserwatywnie opisanych postaci na pierwszym planie jest - wciąż aktualny - strach i wciąż świeży pomysł.


Warto zwrócić uwagę na rozliczne podobieństwa, jakie łączą Kukułcze Jaja ze “Stukostrachami” Stephena Kinga. Małe miasteczko, Latający Spodek, Inwazja Z Kosmosu, uwięzieni mieszkańcy, wspólna tajemnica - King musiał, pisząc swą powieść, dobrze znać dzieło Wyndhama. Przykurzony ale stanowczo KLASYK


PS.

Znakomita historia została w te pędy przeniesiona na ekran kinowy - nakręcona w 1960 roku “Wioska Przeklętych” (tak filmowcy podkręcili - trzeba przyznać - udanie, tytuł) cieszy się do dziś dużym powodzeniem, powstała nawet kontynuacja (“Dzieci Przeklętych” 1964) oraz, zrealizowany przez samego Johna Carpentera  remake w 1995, z Christopherem Reeve (tuż przed swym tragicznym wypadkiem). 


Oryginał bardzo warto, jest równie kanoniczny w świecie filmu, jak książka w literaturze, a na tyle bliski fabularnie, że jak się komuś nie chce czytać, to może temat załatwić oglądając film.

Albo nowy serial :-) 


PPS.

Bardzo dawno nie było wznowienia tej kanonicznej książki, a nie bardzo wiążę nadzieje z serią "Mistrzowie Horroru I Fantaastyki" od Hachette, oni bowiem takich "świeżynek", które jeszcze nie są w domenie publicznej, raczej nie wydają. Może jakiś inny legitny wydawca? Kiedyś bym pewnie winkował do Wydawnictwo Vesper ale teraz...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Annę Rice Opowieść O Złodzieju Ciał 6/10

“Opowieść O Złodzieju Ciał”, czwarty tom “Kronik Wampirów”, przynosi znaczną zmianę tonacji wobec swoich porzedników. Zamiast rozlewnych his...