poniedziałek, 23 września 2019

Shaun Hutson Renegaci 6/10

Wybuchowe połączenie dramatu sensacyjnego z horrorem, w którym pędząca na łeb na szyję akcja pozwala nieco zapomnieć o niedostatkach fabularnych i niewielkiej ilości grozy.
+
Seria brutalnych zamachów terrorystycznych zatrzymuje rozmowy pokojowe toczące się pomiędzy IRA a rządem angielskim. Para tajnych agentów brytyjskich przybywa do Irlandii poszukując sprawców. Renegatów usiłują odnaleźć również bojownicy IRA. 
Jeden z tropów wiedzie do zamieszkałego w Irlandii multimilionera, od dawna podejrzewanego o handel bronią.
Tymczasem we Francji, w zrujnowanym kościele odnaleziony zostaje tajemniczy witraż z wyobrażeniem demonicznej postaci. Został on prawdopodobnie wykonany na polecenie Gillesa de Rais, średniowiecznego możnowładcy, którego historia zna pod nazwą "sinobrodego" (barbe-bleu),sadysty-pedofila i satanisty, oddanego magicznym praktykom.
Ciało badacza, który pierwszy odszukał witraż, zostaje odnalezione dosłownie rozerwane na części. Partnerka naukowca wywozi skarb z Francji do....Irlandii, do posiadłości multimilionera, prywatnie fascynującego się wszelkim okrucieństwem i pradawną magią.
Tam dochodzi do finałowej konfrontacji pomiędzy renegatami, IRA, brytyjską policją i demonicznymi siłami wywołanymi z witraża.
+   
Nad "Renegatami" unosi się huk pistoletowej kanonady i odór spalonego prochu, powieść przepełniona jest bowiem bardzo szybką sensacyjną akcją w stylu VHSowych hitów lat 80-tych. Szkoda, że dzieje się to kosztem horroru, a dynamiczne tempo maskuje brak, porządnej, sensownie wymyślonej fabuły. Poszczególne grupy bohaterów wzajemnie się poszukują, śledzą, torturują i wybijają w kolejnych strzelaninach (opisanych z wielkim wigorem i skłonnością do efektownego gore), główny wątek fabularny wiedzie jednak w sumie donikąd. Również nie bardzo efektowna jest część niesamowita - sprowadza się ona do dość banalnego i generycznego przywoływania demona.  
Niemniej napisane to wszystko jest z takim nerwem, że czyta się rewelacyjnie. Nawet relatywnie słabszy Hutson to jest nadal mnóstwo frajdy i pulpowej zabawy. Brak jego nowych książek to duża strata dla rozrywkowej grozy w Polsce (Hutson jest aktywny do dziś, całkiem jeszcze w sile wieku - rocznik '58, prawie co roku wydaje nową powieść) - naprawdę byłoby super, gdyby jakiś wydawca zdecydował się przywrócić u nas tego autora. 

środa, 18 września 2019

Guy N. Smith Pogrzebani 7/10

 Guy N. Smith strikes again ! Tym tazem pora na "Pogrzebanych" ("Entombed") - ejtisową pulpę w charakterystyczym gujowym stylu, z akcją osadzoną w małej walijskiej wiosce, nawiedzoną kopalnią łupka, satanistycznym kultem  i egzorcystą amatorem (aczkolwiek znacznie mniej barwnym niż ólóbiony Mark Sabat).
+
Do położonej na pograniczu Anglii i Walii miejscowości Cwmgilla przybywa Simon Rankin, były jezuita- egzorcysta w kryzysie wiary (motyw zaczerpnięty wprost z "Egzorcysty"). Towarzyszy mu jego aktualna partnerka Andrea.
Lokalną atrakcją turystyczną jest dawna kopalnia łupka kamiennego. Wkrótce dochodzi w niej do szeregu tragicznych wypadków. Bez śladu znika w niej młody chłopak, który odłączył się od wycieczki, czwórka zaś ratowników, która udałą się na jego poszukiwanie, została odcięta przez zawalone przejście.
To samo spotyka kolejną grupę - z odciętej od świata kopalni udaje się wrócić jedynie egzorcyście, który bezskutecznie ostrzegał przed mocą zamieszkałego wewnątrz góry zła.
Po zbadaniu przeszłości wychodzi na jaw, kopalnia ta jest nawiedzona przez duchy dawnych górników, zmuszane nawet po śmierci do niewolniczej pracy przez upiora nadzorcy. Jakby tego było mało, o względy Pana Ciemności konkuruje z upiorami grupa wiejskich satanistów...
+
"Pogrzebani" to taki Guyowy standard-fare, dokładnie to, czego można się spodziewać po jego powieści. Pomysł wyjściowy, jest zgrabny i nośny, łatwo z niego wywieść atrakcyjną fabułę. Ta prowadzona jest trochę niechlujnie (it's a Guy N. Smith novel…) i kanciasto, ale, faktycznie, wypełnia ją spora ilość grozy i mocnych jump scare'ów, przyprawiona dawką wulgarnego pulp seksu (wyróżniają się się groteskowa scena uwiedzenia Andrei przez Szatana, z obowiązkową w powieściach Mistrza z Hopwas masturbacją, oraz orgie satanistów -lubieżników).
Standardowa jest scenografia "Pogrzebanych - kolejna mała miejscowość na pograniczu Anglii i Walii, tuż obok rodzinnego Smithowego Hopwas (czy Knighton, znanego z gujowej powieści o tytułowych, pochądzących stamtąd, wampirach). Główny bohater to taki "wyblakły" Sabat - były ksiądz (jezuita!), zmagający się z utratą wiary egzorcysta, do tego rozwodnik z dwójką dzieci (Smith w żadnej mierze nie odnosi się do celibatu obowiązującego jezuitów).
Czyta się wszystko bardzo szybko i, generalnie, z dużą frajdą, choć na minus, obok charakterystycznie kostropatego, gujowego stylu zaliczyć też trzeba kiepsko rozpisane sceny grozy (to się czasami boskiemu Guyowi przydarza, nie bardzo chwilami wiadomo, co się dzieje (typowymi przykładami z przeszłości były "Smiertelny Lot" czy "Lalka Manitou").
Podsumowując,  #smithoweswiry powinny być zadowolone, choć przeciwników Guya "Pogrzebani" raczej do jego twóczości nie przekonają. 

PS.


Niedawno lekturą "Alfabetu Szatana" oficjalnie zakończyłem eksplorację dorobku Guya N. Smitha wydanego w Polsce w ramach "złotej ery", ale w międzyczasie pojawiają się na naszym rynku nowe pozycje. Oprócz "Pogrzebanych" w zapasie jest jeszcze najnowsza powieść GNS wydana w Polsce - "Rzeź" od Phantom Books, lada chwila pojawi się zbiór opowiadań "Dom Mordu", zapowiadane są też "Szarańcze" (a wszyscy wiemy, jak Guj umie w animal horror).
Tak, że #smithoweswiry póki co, mają co czytać.


poniedziałek, 16 września 2019

E.T.A. Hoffmann Opowieści Fantastyczne 7/10 (ale Piaskun - 10/10 !)

Swego czasu, jeszcze w XIX wieku, termin "opowieści hoffmanowskie" stanowił wręcz synonim prozy niesamowitej. Nazwa ta wzięła się od nazwiska Ernsta Theodora Amadeusa Hoffmanna, niemieckiego pisarza ery romantyzmu, prekursora literatury grozy. Lektura zbioru "Opowieści Fantastyczne" pozwala prześledzić wpływ, jaki wywarł Hoffmann na - dopiero wybijający się na samodzielność , gatunek.
+
W "Opowieściach Fantastycznych" zebrane zostały teksty z trzech różnych tomów opowiadań Hoffmanna. Pierwszy  z nich to "Opowieści Fantastyczne W Stylu Callota". Uwagę w nim przyciąga przede wszystkim  tekst "Przygody W Noc Sylwestrową". Historia początkowo rozwija się chaotycznie, trochę jakby w pijanym sylwestrowym widzie, i dopiero w połowie krzepnie w udany, dobrze wymyślony i całkiem nieźle straszący (tout proportions gardees oczywiście) horror - mroczną historię paktu z Siłami Zła, przypieczętowanego sprzedażą...odbicia w lustrze.
Drugi proto-horror z tego zbioru to "Magnetyzer". Opowieść o demonicznym tytułowym magnetyzerze, który używa swych mocy do zdobycia ręki córki pewnego barona jest archetypiczna i całkowicie przewidywalna, chciałem to nawet skrytykować, kiedy zdałem sobie sprawę z faktu, że to właśnie tacy autorzy, jak Hoffmann, uczynili tego rodzaju historie klasycznymi.
Dwa inne teksty - "Kawaler Gluck" oraz "Don Juan" bardziej oddają uwielbienie, jakim Hoffman darzył muzykę Christopha Willibalda Glucka oraz Mozarta, niż straszą (w obu narrator rozprawia o sztuce operowej z duchami).
Na koniec zaś pierwszego zestawu "Złoty Garnek" - coś na kształt ówczesnego "urban fantasy", raczej pozbawione elementów grozy, za to bogate w przygody, fantazję i przewrotny, skłonny do groteski, humor. "Złoty Garnek" jest opowieścią o zderzeniu świata fantastyki z rzeczywistym życiem (w wielkomiejskich realiach Drezna przełomu XVIII i XIX wieku). Magiczny ród Wielkiego Księcia Salamandra ukrywa się wśród ludzi (sam Salamander to średniej klasy urzędnik - "archiwariusz"), usiłując powrócić do świata Magii i Fantazji. Pomaga im w tym student Anzelmus, zakochany w córce księcia - pięknej Serpentynie (występującej pod postacią ślicznej zielonej żmijki). Moce Zła symbolizowane są przez upiorną czarownicę, czyhającą na Anzelmusa. Trudno nazwać to horrorem, ale czyta się bardzo dobrze, z uznaniem dla wyobraźni i kunsztu literackiego autora.


Crème de la crème niesamowitej twórczości Hoffmana stanowi jego drugi tom opowiadań - "Opowieści Nocne" (Nachtstucke), .
To właśnie dla zawartego w tym tomie "Piaskuna" (Der Sandmann) warto w ogóle zawracać sobie głowę Hoffmannem. "Sandmann"  jest absolutnym arcydziełem proto-horroru, pomimo dwustu lat wciąż zachwyca, przeraża i manipuluje czytelnikiem. Bohater, Nataniel, uciekając przed nadmiernym realizmem otaczającego go świata (symbolizowanym przez "przyziemną" narzeczoną Klarę) zakochuje się  bez pamięci w córce swego sąsiada, Olivii Spalanzani. Dziewczyna jest małomówna, powściągliwa i całymi dniami nieruchomo wysłuchuje miłosnych zwierzeń młodzieńca. Ten nie słucha dziwnych plotek ani ostrzeżeń, co doprowadzi w końcu do makabrycznego (ale i upiornie groteskowego)finału, w którym powróci prześladujący go od dziecka koszmar o tytułowym "Sandmannie" (w PRL dzieci znały go pod imieniem "dziadka piaskowego"), demonie wyrywającym swym ofiarom oczy. A do tego jeszcze dochodzi przewrotna, zupełnie w swej twistowości współczesna coda. "Piaskun" to jest lektura obowiązkowa dla każdego fana horroru - absolutny klasyk i KANON grozy.
Pozostałe dwa opowiadania nie mają już takiej siły rażenia. "Ordynacja" to solidny horror "prawniczy" (taki trochę a'la Piotr Borowiec). Jest w opowiadaniu upiorne zamczysko, jest straszący w nim duch, odtwarzający swą zbrodnię sprzed lat, ale tak naprawdę więcej uwagi i miejsca zajmują w opowiadaniu opisy podchodów i kruczków prawnych zmierzających do przejęcia dużego spadku oraz historia miłosna młodego aplikanta i pięknej baronowej. 
Najbardziej pociesznym opowiadaniem jest zaś "Slub" - ciekawy dla polskiego czytelnika poprzez swą tematykę. Polska szlachcianka Hermeneglilda (naprawdę tak ją Hoffmann nazwał, typowe polskie imię :-D) w patriotycznym uniesieniu odmawia swej ręki narzeczonemu aż do czasu odzyskanie niepodległości przez umęczoną ojczyznę (mam wrażenie że Hoffmann trochę tutaj Polaków strollował). Poniewczasie serce szlachcianki zmięknie - wystarczająco,  po tym, jak nieszczęsny narzeczony wyjedzie dalej walczyć, nader życzliwie przyjąć jego kuzyna z wiadomościami z frontu. Swą życzliwość nasza dama posunie do tego stopnia, że po 9 miesiącach na  świat przyjdzie małe hrabiątko...


Trzeci  tom stanowią wydane po śmierci Hoffmanna "Opowiadania Ostatnie". Z tego zbioru załączone zostały "Hajmatochara" - zgrabna nowelka opisująca zaciekłą rywalizację dwu przyrodników w egzotycznej podróży i "Narożne Okno" - tekst pozbawiony w zasadzie fabuły, ukazujący mistrzostwo, z jakim jak literat obserwujący tłum kłębiący się na berlińskim rynku, tworzy charaktery ludzkie do swych opowieści.
+
Czytanie dziś wczesnoromantycznej procy jest pewnym wyzwaniem. Przez dwieście lat zmieniły się motywacje bohaterów, kultura czy warunki społeczne. Zmieniły się, i to bardzo sposoby narracji, techniki literackie. Czytając "Opowieści Fantastyczne" można prześledzić, jak Hoffman, "tymi ręcami" niejako tworzył nowy gatunek - nowelę niesamowitą (Poe pisał dobre ćwierć wieku później). Przyznać trzeba, że niektóre teksty są, z dzisiejszej perspektywy, przegadane i dziwacznie konstruowane. Zwłaszcza dotyczy to "Opowieści w Stylu Callota"), właściwa akcja rozpoczyna się w nich po długich stronach meandrowania i fabularnego kluczenia. Niemniej, generalnie, zbiór napisany jest ze sporą werwą i niewątpliwym wielkim talentem. Rzadko nudzi czy męczy, częściej bawi i budzi szczere uznanie. Zaś "Piaskun" - sam jeden w pełni uzasadnia hoffmanowską sławę i wszelkie zachwyty. Ten tekst wyhaczcie koniecznie, gdziekolwiek go znajdziecie, ASAP.
Koneserom tzw. klasycznej grozy serdecznie polecam całość zbioru.        




Tak wyglądały formative years grozy jako samodzielnego gatunku literackiego

czwartek, 12 września 2019

George R.R. Martin Nawałnica Mieczy 1 10/10



Trzeci tom sagi Martina odpowiada z grubsza trzeciemu sezonowi serialu. Nadal w głównych rolach występuje rodzeństwo Stark. Jon wędruje z dzikimi i zakochuje się w Ygritte, Bran usiłuje dostać się za Mur, Arya po ucieczce z Harrenhall trafia w ręce Bractwa Bez Chorągwi, Sansa zostaje wydana za Tyriona Lannistera. Robb tymczasem popełnia katastrofalny błąd - łamie dane Freyom słowo i żeni się z wybranką swego serca, Jeyne Westerling.
Do tego jeszcze podróż Jamiego i Brienne, przerwana ujęciem przez ludzi Roose Boltona, no i Danka zdobywająca Nieskalanychi Daario Naharisa.
Czekam na drugą część - a w niej Krwawe Gody u Freyów oraz ślub Joffreya z Margaery Tyrell.
+
Pieśń Lodu I Ognia nie traci, póki co, nic a nic z tempa ani jakości. Nadal jest to obłędnie dobra lektura, dynamiczna, pełna rozmachu fabuła, gęsta od przygód i intryg, do tego cała galeria pełnokrwistych postaci - mega rozrywka i frajda z czytania.
Ciekawie jest porównywać sagę z serialem. Mimo, że fanboje Martina co jakiś czas zieją jadem pod adresem duetu D&D i serialowych zmian, pierwsze, co wypada zauważyć, to, wciąż, zaskakująca wręcz wierność rozwiązań w obu opowieściach. Naprawdę, póki co, to Władca Pierścieni był znacznie mocniej pozmieniany. Jasne, tu i ówdzie są poprzesuwane akcenty, trochę postaci z książek zostało w serialu wyeliminowanych (ale ich wątki nie tyle zostały "wyrzucone" co skomasowane w innych osobach).
Największa, do tej pory, zmiana, to postać Jeyne Westerling - żony Robba Starka. W serialu to zamorska, południowa piękność, która pojawiła się przy boku Króla Północy ni z gruchy ni z Pietruchy. W powieści to córka wasala....Tywina Lannistera, która podczas opieki nad rannym Robbem pozwoliła sobie na "chwileczkę zapomnienia", w konsekwencji której honorowy Robb zmuszony był niejako ożenić się z dziewczyną. To rozwiązanie znacznie lepiej motywuje złamanie obietnicy złożonej Freyom (w serialu to skandaliczna wręcz głupota i niehonorowe postępowanie), nadto, słusznie, sugerowane jest jako pułapka zastawiona przez Tywina Lannistera.
Inne wątki są mimo drobnych różnic, kierunkowo wciąż tożsame z serialem. To, w obu mediach, jedna z najlepszych historii opowiedzianych ever.

Annę Rice Opowieść O Złodzieju Ciał 6/10

“Opowieść O Złodzieju Ciał”, czwarty tom “Kronik Wampirów”, przynosi znaczną zmianę tonacji wobec swoich porzedników. Zamiast rozlewnych his...