czwartek, 28 lipca 2016

Plot Of Fear 1976, Rotting Christ - Ritual

"E Tanta Paura"
W ramach "zaliczania" mało znanych gialli przyszła pora na "E Tanta Paura" (Plot Of Fear) z 1976 roku.
Najpierw doskonała obsada - Michele Placido (znany później z serialu "Ośmiornica"), Corinne "O" Clery, Eli Wallach i, trochę a propos niczego,Tom Skerritt na, w sumie krótko, przed "Alienem".
Co do fabuły - no, intrygująca, bowiem miesza ona klasyczną dla giallo serię brutalnych i dość "bizarre" morderstw (inkrustowane są one ilustracjami z okrutnej bajki braci Grimm), krytykę hedonistycznych ultrabogatych warstw społecznych Europy (podobne wątki pojawiają się w wielu exploitation horrorach i thrillerach europejskich tamtej ery), policyjne śledztwo z wątkiem romansowym oraz, mocno społeczno-polityczne rozwiązanie. Do mordów bowiem nie prowadzi, jak z reguły w giallo bywa, szaleństwo człowieka, a wyrafinowany spisek.
Same morderstwa kręcone są bez szczególnej staranności ani nacisku ,czy to na suspens, czy to na gore (kudy im do Argento), a akcja momentami bywa przegadana, ale, generalnie, mknie ona żwawo do przodu, cały czas utrzymane jest odpowiednie napięcie, a aktorzy bardzo dobrze wypadają w swoich rolach (jak zwykle show kradnie rewelacyjny Eli "Tuco" Wallach).   7/10


Najnowszy Rotting Christ (chyba ma tytuł "Ritual"). Niby wszystko jest OK, brzmienie zawodowe, klimaty ponure, i wszystko cacy, ale nieco się nudziłem. Mało, bardzo mało motywów, które zapadałyby w pamięć, albo skłaniały do powtórzenia utworu, zdecydowanie za dużo melorecytacji i "nastrojowych" zawodzeń w tle, które tylko odciągają uwagę od istoty rzeczu - ostrego metalu (którego przez to na płycie jest mało). Jutro "Overnight Sensation" Motorheadu - nowatorstwa oczywiście ani się spodziewam ani oczekuje, ale liczę na zdrowy metalrollowy łomot.

wtorek, 26 lipca 2016

26.07.16.

"Na Południe Od Rio Grande "
Kolejna, udana pozycja westernowego cyklu Wernica. Udana głównie ze względu na nowego bohatera drugoplanowego. Ale po kolei :
Doktor Jan i Karol Gordon wreszcie (po trwających od kilku powieści nieudanych próbach) docierają do zaprzyjaźnionego meksykańskiego hacjendera Gonzalesa. Po drodze przyłącza się do nich tajemniczy Barry Bede - postać wycięta przez Wernica żywcem ze spaghetti westernu. Lekce sobie waży życie ludzkie, strzela szybciej niż myśli, zawsze trafia i zabija na śmierć.
W pierwszej, żywszej, części książki bohaterowie ratują hacjendera przed napadem bandy rabusiów niejakiego Robledo. W drugiej wszyscy wyruszają w góry Sierra Madre szukać skarbów przedchrześcijańskich Indian. Ta część jest dość nudna, nic nadzwyczajnego się przez długie strony nie dzieje, dopiero finał nabiera barw.
Gdyby nie postać Barrego Bede, książka byłaby w rankingu Werniców sporo niżej, ale ten cyniczny miks Clinta Eastwooda i, powiedzmy, Sartany znacznie ożywia akcję,
No i radocha, bo kolejna pozycja w cyklu nosi tytuł wprost - "Barry Bede" :-)

"Al Otro Lado Del Espejo" - mocarny horror Jesusa Franco

Dwa genialne Hitchcocki :
"Przesyłka Specjalna" - Ray Bradbury przerabia klasyczny pomysł "Inwazji Porywaczy Ciał" z genialnym efektem,
"Pirat Drogowy" (z młodziutkim  Chamberlainem) to znakomity thriller o wyrafinowanej zemście farmerów na podłym wrednym komiwojażerze, którego drogowe chamstwo kosztowało życie syna i brata (nota bene - warto pomyśleć, czasami chamiąc za kierownicą, do czego to może doprowadzić)

niedziela, 24 lipca 2016

Fout Rode Out, Killer

"Four Rode Out" ameriko paella western. Poza rolą Leslie Nielsena bardzo nużaca historia,


Kameralna opowieść o pościgu za zbiegłym przestępcą, w którym biorą udział szeryf, szemrany agent Pinkertona (dobry Leslie Nielsen) i chcąca go uratować od śmierci narzeczona bandyty. Podczas schwytania uciekinier zostaje ranny. We wracającej ekipie narasta napięcie - ranny rozpoznaje w agencie Pinkertona swego wspólnika, szeryf ma za złe dziewczynie, że "oddała się" Nielsenowi w chęci uratowania życia zbiega, ta z kolei oskarża agenta o gwałt. Gdy podczas bójki szeryfa z agentem grupa traci większość swych zapasów wody, wiadomo, że powrót będzie bardzo ciężki.
NUDA. niestety - opisany i spojlerowo streszczony powyżej film jest bardzo nudny. Rozumiem, miał wyjść kameralny westernowy moralitet - ale wymagałoby to najlepszych aktorów (a z tym jest w filmie bardzo krucho) i naprawdę dobrego scenariusza. Najpierw było tak sobie, potem mocno przeciętnie, ale pod koniec momentami wręcz absurdalnie (dziwaczny "ślub" na pustyni). Tylko 4/10 i nevermore


"Killer" Johna Woo - mocarny ładunek. Mnóstwo akcji, krew bzygna na wszystkie strony. Doskonałe kino akcji.
John Woo - hąkoński mistrz kina akcji. Czytałem o nim wiele, widziałem kilka rzeczywiście bardzo sprawnych realizacyjnie filmów kręconych już w USA, a tym razem mogłem obejrzeć jeden z jego najsłynniejszych filmów - "Killer". No i przyznaję, że jest świetny.
Podczas jednej ze swych akcji zawodowy zabójca rani, uszkadzając wzrok, młodą piosenkarkę. Zakochuje się w niej z wzajemnością (dziewczyna nie potrafi go rozpoznać).
Pieniądze z kolejnego zabójstwa zamierza przeznaczyć na operację wzroku ukochanej. Niestety, po akcji policja wpada na jego trop, a wynajmujący go boss Triady zamiast zapłaty również postanawia zgładzić byłego zabójcę.
Strzelanina goni strzelaninę, trup ściele się gęściej niż w najkrwawszych spaghetti westernach, bohaterowie grzeją do siebie co i rusz, latając  w powietrzu w zwolnionym tempie. Krótkie chwile wytchnienia wypełniają z założenia duszoszczypatielne, z wykonania dość kiepskie, dialogi, a to miłosne, a to o naturze przyjaźni,, ale ogólne wrażenie jest oszałamiające.
Film  - mocne 8/10


Próba DRAGONA - jest MOC !!!!

sobota, 23 lipca 2016

Człowiek O Lodowatych Oczach 1971

"Człowiek O Lodowatych Oczach" - giallo, niegiallo z 1971 roku. Jak na giallo mało grozy, brak krwawych morderstw i pokręconych zagadek, jak na dramat sensacyjny trochę za mało akcji.
To chyba taka włoska próba nakręcenia "amerykańskiego" filmu.
Początkujący reporter Eddie Mills zdobywa sensacyjne zdjęcia zamordowanego senatora. Na ich podstawie, jak też i zeznań pieknej striptizerki (Barbara Bouchet), do której w ramach dziennikarsiegi sledztwa dociera Eddie, skazany zostaje na śmierć pewien Meksykanin. W dniu wykonania egzekucji jednak reporter dostaje informację, która każe szukac sprawcy gdzie indziej. Czy zdąży przekazać informacje przed wykonaniem wyroku ? Na dodatek Eddie ściga się też z przeznaczeniem - astrolog przepowiedział mu śmierć w tym samym dniu o północy.
Na początku film zdecydowanie przegadany, im bliżej końca, tym napięcie udanie rośnie, aczkolwiek nie do jakichś ekstremalnych wymiarów. Najlepszy w filmie (oprócz zjawiskowej jak zwykle Bouchet) jest Victor Buono, jako szef-redaktor filmowego bohatera. Sama zagadka - kto zabił, traci na znaczeniu wobec wyścigu z czasem.
6/10 - bo jest ze sto dużo lepszych maccaroni thrillerów, ale oglądalny.

piątek, 22 lipca 2016

Oko Za Oko 1978

"Oko Za Oko" z Chuckiem Norrisem. Dość przeciętny fabularnie, ale nieźle zagrany, z Christopherem Lee, no i świetne sceny walk.
Chuck i jego kumpel są policjantami z narkotykowego. Podczas akcji wpadają w pułapkę, przyjaciel ginie. Później zamordowana zostaje żona przyjaciela, dziennikarka, która wpadą na trop przemytników narkotyków. Chuck razem z ojciem zabitej, swym byłym nauczycielem kung fu (rewelacyjny Mako, pamiętny zwłaszcza jako "czarownik" Akiro z filmów o Conanie) ruszają do akcji, by, "oko za oko" zemścić się na bandziorach.
Jak już pisałem, fabuła przeciętna, dość zgrane klisze, które jednak były wielce modne w kinie sensacyjnym lat osiemdziesiątych. Czakuś jak zwykle świetny, doskonali Christopher Lee i wspomniany Mako.
Dobra zabawa, choć tylko 6/10
Film jest na jutubie.

Nowe Destruction - "Under Attack". Nie to że złe, nijakie. Ostatnie płyty Death Angel znacznie ciekawsze.

Brzemię Śmierci z serii Alfred Hitchcock Przedstawia. Obsada wspaniała - Joseph Cotten i Julie Adams, ale fabuła  przeciętna. Facet zostaje napadnięty przez rabusia, później odzyskuje broń. Jako że zdarzenie miało miejsce w czasie randki z kochanką, napastnik straszy ujawnieniem romansu żonie. Więc facet zabija gościa, a przed policją przedstawia zmienioną wersję wydarzeń. Niestety, w trakcie zdarzenia byłsledzony przez detektywa wynajętego przez zazdrosną żonę.

Rammstein - Liebe Ist Fur Alle Da, KOBRA

RAMMSTEIN - Liebe Ist Fur Alle Da


Ostatnia, póki co, płyta Rammsteina. U mnie kończyła paroletni okres fascynacji Niemcami, zaraz po jej wydaniu byłem na koncercie w Spodku i jakoś tak zaraz potem niemiecki kanciasty tanz metal rzadziej gościł u mnie w odtwarzaczu (choć np zachwyciłem się Robem Zombie, nieco pokrewnym stylistycznie).
Niby wszystko z "Liebe" w porządku, mocarne riffy, wspaniały zaśpiew Tilla, znowu kontrowersyjne, "podkręcone teksty, ale jakoś miałem naonczas wrażenie, że Rammstein sam trochę zmieniał się we własną karykaturę. A to myśliwskie zawołania z "Weidmanns Heil", a to historia Fritzla ("Wiener Blut"), wulgarne do bólu (i wulcowskie muzycznie) "Pussy"...no nie, nadal to świetny Rammstein, ale, jak pisałem, emocje z okolic pomiędzy "Mutter" a "Reise, Reise" nieco opadły.
No i po paru latach wróciłem, by przez pierwszą część płyty dziwić się samemu sobie - no, czego ja od tego chciałem ? Toż to Wielki, Wspaniały Rammstein ! Nadal każda płyta R+ warta jest 10, ba, 20 innych płyt Neue Deutsche Harte (którą się, w zakochaniu muzą enerdowców, zasłuchuję). Bo ostrzejsza, lepiej skomponowana, lepiej zaśpiewana.
Pomijając nudne "Haifisch" wszystkie kawałki z początku są celne. "Weidmanns" może i nieco operetkowe, no ale jak się słysze "Die Kreatur must STEEERBEEEN !!!" to chodzą ciary po plecach. Podobnie jak przy "Wilkommen in der DUNKELHEEEIT !!!" to z "Wiener Blut"). Nawet irytująca onegdaj "Pussy" skłoniła mnie do głośnego parsknięcia śmiechem (znowu rodzina patrzała na mnie jak na niespełna rozumu), kiedy Till doszedł do momentu, gdzie proponuje swą niemiecką "Wurstel" damskiej "Brotchen". :-D Ała no może to i dederoński paździerz, ale ześmiałem się ze śmiechu, jak pszczółka.
Tyle, ze pod koniec jednak siadło...Ostatnie numery, obok fajnych riffów ("Mehr") i momentów ("Fuuuuuhre mich!) są nudne (zwłaszcza okropny "Roter Sand"), a dodatkowe utwory bonusowe zwyczajnie zbędne.
To zawsze i nadal Wielki Rammstein - Niemcy nie wydali póki co słabej płyty, ale ani to "Mutter", ani "Sehnsucht". Niemniej liczę, że niezadługo jednak cóś nowego ujrzy światło dzienne. Ja czekam, przygotowany.


KOBRA - Czy Pan Nie Rozumie, To Pomyłka !


Porządnie zrobione i nieźle zagrane widowisko telewizyjnego Teatru Sensacji z 1977 roku. W roli głównej Marian Kociniak - dobry, dużo lepszy niż w innym spektaklu "Kobry" - "Pamela". Fajnie się też oglądało, bo zagadka kryminalna ze świetnym twistem  - jedyny problem sztuki to mocno nieprzekonujące odkrycie i dowody zbrodni. Niemniej warto.

czwartek, 21 lipca 2016

Cień Zorro 1962

"Cień Zorro"
Absolutne zaskoczenie z 1962 roku. Zaskoczenie, bo film mi się zaskakująco podobał.
Siadałem do niego absolutnie bez przekonania - upiorna ramota (1962), jeszcze nie spaghetti western, a już nie peplum (a może trochę tego i tego), oceny na imdb niziutkie - jednym słowem zaliczyć i zapomnieć.
A tutaj naprawdę się dobrze bawiłem ! No, nie żeby film był jakąś zapomnianą perłą z lamusa - ma i słabości mnóstwo, i zramociały jest jednak okrutnie - ale, co najważniejsze w filmach przygodowych - akcja jest żwawa i wciągająca i nie ma nawet chwili na znudzenie.


To w ogóle jest chyba jakaś kolejna część cyklu "Zorro" (naturalnie bez związku z legendarnym serialem) - fabuła rozpoczyna się od przysięgi zemsty na Zorro, złożonej przez dwu braci, rozsądniejszego Dana i sadystycznego Billego. Zorro (chyba w poprzedniej części) zabił w pojedynku szpadowym ich brata (braci ? jakoś mi trochę ten wątek umknął).
Jako że sam Zorro postanowił skończyć ze swą działalnością, bracia i ich banda sami dokonują brutalnych przestępstw i mordów jako Zorro, chcąc "wyciągnąć go z kryjówki". W grze są jeszcze mistrz szermierki, marzący  o pojedynku z Zorro i agent rządowy, mający ukrócić przestępstwa Zorro.
Koktajl ww wątków składa się na zajmujący film przygodowy w stylu retro. Nie przeszkadzają specjalnie ani bombastyczna muzyka, ani sam Zorro o aparycji podtatusiałego fryzjera - choć jak pomyśleć, że raptem za dwa lata Sergio Leone nakręci "Za Garść Dolarów"...światy tych dwu filmów dzielą eony

La Giusta Distanza

Zakończenie pierwszej części "Wieży Zielonego Anioła" Tada Williamsa. Wciąż mało akcji, wciąż irytujące osobowości bohaterów, ale wciąż świadomość, że jest w tym materiale sporo poweru - jakieś rozdwojenie jaźni ?


Ciężko się brnie przez sagę Williamsa....ciężko, bo akcji niewiele, ględzenia i gimbazowych rozmyślań mnóstwo, a stron bezlik.

Siły Josui, ze wsparciem trolli (i oczywiści Simonem Gamoniem) pokonują korpus ekspedycyjny Fengbalda, Miriamele ucieka ze statku Aspitisa, w Kwanitupulu łączy się z Isgrimnurem i Tiamakiem, by następnie długim marszem dotrzeć do Josui, A Maegwin jej Hernistyrczyków przez Skalim ratuje wyprawa wojenna Sithów.
Jak się okazuje, w paru linijkach całkiem kompleksowo streściłem ponad 700 stron sagi.

To, generalnie, spora wada całego cyklu - mało akcji, mnóstwo literackiej waty. Co do samej akcji, to pomysły słabe sąsiadują ze znakomitymi (chyba najlepszy jest wątek burmistrza Gadrinsett - Helfgrima - ręce same składają się do oklasków), widać, jak pisałem przy każdej poprzedniej części, spory potencjał i Autora i Opowieści, no ale za taką klasykę, za jaką "Pamięć, Smutek I Cierń" są powszechnie w świecie fantasy uznawane, to ja tego cyklu nie uważam. Po skończeniu kolejne tomy lądują na strychu w Wielkiej Bilibiotece Fantasy z ulgą i absolutnym przekonaniem, że już się więcej nie spotkamy.

PS. Zdaję sobie sprawę, że w treści opinii jest nieco spojlerowania, ale, nie daję spoiler agenta - litości, opinie o książkach powinny generalnie być adresowane do innych ich czytelników - w celu chociażby wymiany poglądów pomiędzy tymi, którzy książkę już czytali. To nie blurby okładkowe (nb. często gęsto spojlerujące ile wlezie).




Wieczorem dobry włoski dramat z elementami thrillera - La Giusta Distanza. Obłędnie ładna główna aktorka - Valentina Lodovini. Film bardzo smutny w tonacji.
Mała mieścina, nastrojem przypominająca nieco wieś z "Domu Ze Śmiejącymi Się Oknami", tunezyjczyk Hassan mający mały warsztat samochodowy, młody Giovanni marzący o karierze dziennikarskiej i Mara, nowo przybyła do miejscowości młoda i bardzo ładna nauczycielka. Nawiązuje się romans pomiędzy przystojnym Hassanem a nauczycielką. Kiedy jednak ten oświadcza się jej, spotyka się z zaskoczoną obojętnością. Dziewczyna ma inne, szersze plany, zamierza wyjechać do Brazylii.

Annę Rice Opowieść O Złodzieju Ciał 6/10

“Opowieść O Złodzieju Ciał”, czwarty tom “Kronik Wampirów”, przynosi znaczną zmianę tonacji wobec swoich porzedników. Zamiast rozlewnych his...