środa, 15 stycznia 2020

William Peter Blatty Egzorcysta 7/10


Prawdziwy ArcyHorror, jedna z najważniejszych książek w historii całego gatunku, rzecz w pełnym tego słowa znaczeniu kanoniczna.
+
Chris MacNeill niepokoi zachowanie jej 12 letniej córeczki Regan.  Na początku, kiedy wszystko sprowadzało się do zabaw z niewidzialnym "przyjacielem" Kapitanem Howdy czy poprzesuwanych w pokoju dziecięcym mebli, sytuacja nie wydawała się groźna. Wraz z upływem czasu jednak stan rzeczy ulega pogorszeniu. Córka boi się spać w swoim pokoju, często skarży się, że Kapitan Howdy jej dokucza, słabnie fizycznie, wymiotuje. Najgorsze jednak jest jej zachowanie. Zawsze do tej pory miła i pogodna dziewczynka zaczyna się niepokojąco zmieniać. Bywa niegrzeczna,agresywna i wulgarna. Matka początkowo podejrzewa chorobę psychiczną, seria badań klinicznych nie wykazuje jednak niczego.

Tymczasem stan Regan wciąż się pogarsza. Nie wychodzi już z łóżka, wymiotuje, rzadko też jest świadoma. Najczęściej, mówiąc różnymi głosami, bluźni i lży osoby, które się nią opiekują.

Zdesperowana matka, za namową lekarzy, którzy zauważają w majakach Regan podłoże religijne, kieruje się po pomoc do kościoła katolickiego. Zostaje jej polecony ksiądz-psychiatra, Damien Karras.

Duchowny początkowo nie chce się podjąć egzorcyzmu - uważa go za niczemu nie służący nieskuteczny zabobon. Zapoznawszy się jednak ze stanem Regan, po rozmowie z biskupem decyduje, że rytuał może być pomocny. Do przeprowadzenia egzorcyzmu skierowany zostaje stary i doświadczony ksiądz - Lankester Merrin...
+
Każdy sympatyk horroru zna tę historię na pamięć, choć polscy fani mieli z nią do niedawna kontakt raczej za pośrednictwem kinowej adaptacji Williama Friedkina. Sam literacki oryginał latami był bardzo trudno dostępny - dopiero w 2017 mighty Vesper uraczył nas eleganckim wydaniem.

Trzeba jednak zaznaczyć ekranizacja Friedkina to rzadki przykład, kiedy dzieło filmowe jest nawet lepsze od powieściowego oryginału. "Egzorcysta" to dzieło absolutnie wybitne, ale wybitne głównie na poziomie pomysłu. Sama książka napisana jest sprawnie, ale dość sucho, urzędniczo. Chwilami brakuje jej nieco polotu i energii.  Żywej rozrywkowej akcji, jump scare'ów jest stosunkowo, a stanowiące główną oś fabuły rozwlekłe procedury medyczne i religijne momentami wręcz przynudzają.

No ale właśnie - pomysł. A nawet Pomysł. Pomysł, to najważniejszy element "Egzorcysty". Sposób, w jaki Blatty zagrał z realnymi lękami całego pokolenia amerykańskich rodziców jest genialny w swej prostocie. Dosłownie każdy dorosły obawia się tego momentu, kiedy jego kochane małe szkraby zaczną dorastać, zbuntują się, zaczną pić, przeklinać, palić papierosy i, generalnie, sprzeciwiać się Woli Dorosłych. I właśnie ten prawdziwy i powszechny lęk mistrzowsko eksploatuje Blatty. To ten lęk, jego rzeczywistość, spowodowała tak wielką popularność powieści, szybką ekranizację ,sataniczną histerię, która w seventiesach opanowała USA. Opisanie "dorosłych" lęków, połączone z porządnie wykreowaną warstwą obyczajową spowodowały, że horror przestał być traktowany jako niewymyślna rozrywka pryszczatych nastolatków, że na horror jako gatunek literacki otwarli się dorośli czytelnicy. (Jak pisze w swym "Paperbacks From Hell" Grady Hendrix, "Egzorcysta" wraz z "Dzieckiem Rosemary" i nieznanym jeszcze w Polsce "The Other" Thomasa Tryona stoją u podstaw grozowego boomu literackiego lat 70tych i 80tych, zwanego czasem "Złotą Erą Horroru"). Już choćby za to książka Blatty'ego powinna być w historii gatunku zapisana złotymi zgłoskami.

Na pochwałę zasługuje świetna kreacja postaci. Zrozpaczona matka, gwiazda filmowa, ekscentryczny reżyser alkoholik, szwajcarski służący ze skrywaną tajemnicą, targany wyrzutami sumienia za zaniedbanie umierającej marki ksiądz, nawet  zabawny (przypominający mocno porucznika Columbo) żydowski policjant, to znakomite charaktery - żywe, przejmujące i zapadające w pamięć.

Warto jeszcze zwrócić uwagę na jeden wątek w powieści - rezerwa, z jaką instytucjonalny kościół katolicki podchodzi do instytucji egzorcyzmu. To silne założenie, że praktycznie prawie nie spotyka się ludzi "opętanych" przez demony, że to są tylko źle leczeni schizofrenicy. Dlatego przecież sprawą zajmuje się ksiądz - psychiatra ! Te warunki formalne, które muszą być spełnione, bo do egzorcyzmu mogło dojść. To wyraźny kontrast z dzisiejszymi czasami, gdzie, ma się wrażenie, każda gmina ma swego egzorcystę, którzy przy lada okazji rwą się do odprawiania rytuałów (zdaje się, że Nergala ktoś chciał egzorcyzmować).

Lat but not least - kudosy da "Egzorcysty" za efektowne połączenie horroru i wątków religijnych. Powieść można uznać "horror chrześcijański" (ba, nawet mocniej - katolicki), który, wciąż będąc zgodnym założeniami wiary, jednocześnie efektownie i udanie straszy.

Podsumowanie - "Egzorcystę" po prostu trzeba znać. Na pewno pierwsza dziesiątka horrorów wszechczasów, pomnik popkultury. KONIECZNIE.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dean R. Koontz - Północ 8/10

Whoah, ależ petarda! “Inwazja Porywaczy Ciał” spotyka “Wyspę Doktora Moreau” (oba te tropy sprytny Koontz wprost podał w powieści) czyli kol...