Prawdziwy ArcyHorror, jedna z najważniejszych książek w
historii całego gatunku, rzecz w pełnym tego słowa znaczeniu kanoniczna.
+
Chris MacNeill niepokoi zachowanie jej 12 letniej córeczki
Regan. Na początku, kiedy wszystko
sprowadzało się do zabaw z niewidzialnym "przyjacielem" Kapitanem
Howdy czy poprzesuwanych w pokoju dziecięcym mebli, sytuacja nie wydawała się
groźna. Wraz z upływem czasu jednak stan rzeczy ulega pogorszeniu. Córka boi
się spać w swoim pokoju, często skarży się, że Kapitan Howdy jej dokucza,
słabnie fizycznie, wymiotuje. Najgorsze jednak jest jej zachowanie. Zawsze do
tej pory miła i pogodna dziewczynka zaczyna się niepokojąco zmieniać. Bywa
niegrzeczna,agresywna i wulgarna. Matka początkowo podejrzewa chorobę
psychiczną, seria badań klinicznych nie wykazuje jednak niczego.
Tymczasem stan Regan wciąż się pogarsza. Nie wychodzi już z
łóżka, wymiotuje, rzadko też jest świadoma. Najczęściej, mówiąc różnymi
głosami, bluźni i lży osoby, które się nią opiekują.
Zdesperowana matka, za namową lekarzy, którzy zauważają w
majakach Regan podłoże religijne, kieruje się po pomoc do kościoła
katolickiego. Zostaje jej polecony ksiądz-psychiatra, Damien Karras.
Duchowny początkowo nie chce się podjąć egzorcyzmu - uważa
go za niczemu nie służący nieskuteczny zabobon. Zapoznawszy się jednak ze
stanem Regan, po rozmowie z biskupem decyduje, że rytuał może być pomocny. Do
przeprowadzenia egzorcyzmu skierowany zostaje stary i doświadczony ksiądz -
Lankester Merrin...
+
Każdy sympatyk horroru zna tę historię na pamięć, choć
polscy fani mieli z nią do niedawna kontakt raczej za pośrednictwem kinowej
adaptacji Williama Friedkina. Sam literacki oryginał latami był bardzo trudno
dostępny - dopiero w 2017 mighty Vesper uraczył nas eleganckim wydaniem.
Trzeba jednak zaznaczyć ekranizacja Friedkina to rzadki
przykład, kiedy dzieło filmowe jest nawet lepsze od powieściowego oryginału.
"Egzorcysta" to dzieło absolutnie wybitne, ale wybitne głównie na
poziomie pomysłu. Sama książka napisana jest sprawnie, ale dość sucho,
urzędniczo. Chwilami brakuje jej nieco polotu i energii. Żywej rozrywkowej akcji, jump scare'ów jest
stosunkowo, a stanowiące główną oś fabuły rozwlekłe procedury medyczne i
religijne momentami wręcz przynudzają.
No ale właśnie - pomysł. A nawet Pomysł. Pomysł, to
najważniejszy element "Egzorcysty". Sposób, w jaki Blatty zagrał z
realnymi lękami całego pokolenia amerykańskich rodziców jest genialny w swej
prostocie. Dosłownie każdy dorosły obawia się tego momentu, kiedy jego kochane
małe szkraby zaczną dorastać, zbuntują się, zaczną pić, przeklinać, palić
papierosy i, generalnie, sprzeciwiać się Woli Dorosłych. I właśnie ten
prawdziwy i powszechny lęk mistrzowsko eksploatuje Blatty. To ten lęk, jego
rzeczywistość, spowodowała tak wielką popularność powieści, szybką ekranizację
,sataniczną histerię, która w seventiesach opanowała USA. Opisanie
"dorosłych" lęków, połączone z porządnie wykreowaną warstwą
obyczajową spowodowały, że horror przestał być traktowany jako niewymyślna
rozrywka pryszczatych nastolatków, że na horror jako gatunek literacki otwarli
się dorośli czytelnicy. (Jak pisze w swym "Paperbacks From Hell"
Grady Hendrix, "Egzorcysta" wraz z "Dzieckiem Rosemary" i
nieznanym jeszcze w Polsce "The Other" Thomasa Tryona stoją u podstaw
grozowego boomu literackiego lat 70tych i 80tych, zwanego czasem "Złotą
Erą Horroru"). Już choćby za to książka Blatty'ego powinna być w historii
gatunku zapisana złotymi zgłoskami.
Na pochwałę zasługuje świetna kreacja postaci. Zrozpaczona
matka, gwiazda filmowa, ekscentryczny reżyser alkoholik, szwajcarski służący ze
skrywaną tajemnicą, targany wyrzutami sumienia za zaniedbanie umierającej marki
ksiądz, nawet zabawny (przypominający
mocno porucznika Columbo) żydowski policjant, to znakomite charaktery - żywe,
przejmujące i zapadające w pamięć.
Warto jeszcze zwrócić uwagę na jeden wątek w powieści -
rezerwa, z jaką instytucjonalny kościół katolicki podchodzi do instytucji
egzorcyzmu. To silne założenie, że praktycznie prawie nie spotyka się ludzi
"opętanych" przez demony, że to są tylko źle leczeni schizofrenicy.
Dlatego przecież sprawą zajmuje się ksiądz - psychiatra ! Te warunki formalne,
które muszą być spełnione, bo do egzorcyzmu mogło dojść. To wyraźny kontrast z
dzisiejszymi czasami, gdzie, ma się wrażenie, każda gmina ma swego egzorcystę,
którzy przy lada okazji rwą się do odprawiania rytuałów (zdaje się, że Nergala
ktoś chciał egzorcyzmować).
Lat but not least - kudosy da "Egzorcysty" za
efektowne połączenie horroru i wątków religijnych. Powieść można uznać
"horror chrześcijański" (ba, nawet mocniej - katolicki), który, wciąż
będąc zgodnym założeniami wiary, jednocześnie efektownie i udanie straszy.
Podsumowanie - "Egzorcystę" po prostu trzeba znać.
Na pewno pierwsza dziesiątka horrorów wszechczasów, pomnik popkultury.
KONIECZNIE.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz