W mojej krucjacie mającej na celu poznanie pulpowego horroru wydawanego w Polsce na początku lat 90tych nadeszła szczególna pora - czas na "Noc Krabów", chyba najbardziej znaną powieść Guya N. Smitha.
Początek to zgrabny rip-off "Szczęk", młoda para pływa w morzu u wybrzeża Walijskiego. Nagle, rach-ciach, i coś ich pożera.
W ślad za młodymi przyjeżdża do morskiego kurortu wuj zagninionej dziewczyny. Już po południu pierwszego dnia na plaży odnajduje dziwaczne ślady Gigantycznych Krabów, a wieczorem zapoznaje uroczą rozwódkę, z którą natychmiast nawiązuje płomienny romans (wątek w celu zabezpieczenia odpowiednich dla pulpy dawek seksu).
Dalej jest typowo, na początku władze nie wierzą w Kraby, potem jednak rozpoczynają się regularne ataki potworów na wybrzeże. Są one niezniszczalne, a na dodatek świetnie zorganizowane i kierowane przez straszliwego Króla Krabów.
W tym momencie opowieść przekształca się z animal horroru w literacki odpowiednik japońskich kaiju movies - filmów o potworach. Wojsko bezskutecznie walczy, strzela i ginie (kraby są - niczym rok wcześniejsza Błotna Bestia z innego horroru Smitha niezniszczalne), kraby maszerują, mordują i wrzucają sprzęt wojskowy do morza.
Uczony nurkując w morzu odnajduje jaskinię Krabów. Wprawdzie jej wysadzenie nic nie daje, Kraby bowiem odnajdują drugie wyjście, ale kolejny pomysł naukowca - opylenie ich trucizną, okazuje się skuteczne (prawdopodobnie - Smith znowu nie kończy książki, urywając opowieść ni stąd, ni zowąd, zatem skuteczności rozwiązania trzeba się domyślać).
Strucie Krabów nie zapobieże powstaniu kolejnych 6 (!) części o ich "przygodach".
Jak podsumować tak legendarną pozycję ? Guy Smith w swym poradniku "Writing Horror Fiction" stawia tezę, że każda kolejna książka pisarza powinna być coraz lepsza - z uwagi na wzrastające umiejętności warsztatowe, doświadczenie i tzw. "rozpisanie".
Cóż - "Noc Krabów" to jedna z najwcześniejszych pozycji w bogatym dorobku Smitha. Czytając ją nie sposób, przy najlepszej woli, nie krzywić się na prostactwo jej stylu, na ubóstwo fabuły, na drętwe dialogi i żałośnie niedopracowane postaci. Pomimo faktu, że dobrym pisarzem Guy nigdy nie został (i nie miał takiego zamiaru), wypada potwierdzić wygłoszoną przez niego tezę - jego styl, wraz z kolejnymi pozycjami, ulegnie zdecydowanej poprawie.
Poznać wypada, bo jest "Noc Krabów" pewnego rodzaju "klasykiem", ale tak naprawdę to srodze przeciętnym, nawet niewystarczająco zabawnym - 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz