A jednak ! Wypaliło niezwykle udanie - jestem bardzo mile zaskoczony.
W świecie Kirkegaardu - w którym boską czcią otoczona jest Śmierć (zwana Morią) narasta konflikt między postępową królową Geneview a broniącym religijnych tradycji kardynałem
W tym samym czasie królewski urzędnik - Jon Pendergast, prowadzi śledztwo w sprawie znikających z cmentarzy ciał zmarłych.
Wkrótce w oddaleniu od stolicy, rozpoczną się ataki hord zombie (rewelacyjne opisy ataków, faktycznie godne Barkera), a do klasztorów przywożone są tajne przesyłki, pełne szczurów.
Wszystkie wątki splatają się w intrygę, której celem jest obalenie władzy. W trakcie święta wybuchnie, z energią godną "Gry O Tron", apokalipsa. W jej trakcie martwi zaatakują żywych, zaraza rozprzestrzeni się na ludzkość a bohaterowie będą musieli uciekać z masakry sterowcem.
"Decathexis" to przede wszystkim mroczne fantasy, ale sceny horroru są liczne i bardzo efektowne. Można trochę narzekać na, momentami nie w pełni ukształtowany styl Autora (czasami nie do końca wiadomo, co się dzieje), trochę też przedobrzona jest stylizacja "śmiertelnego" świata Kirkegaardu (pojedynek nazywany jest Tańcem Śmierci, pierwszy szermierz to ...Danse Macabre, a drugi...La Morte, no pls...), momentami niezamierzenie śmieszna - ale to szczegóły. Zabawa była świetna i ciekaw jestem, czy Autorowi udało się kontynuować serię - "Decathexis"to zaledwie początek dłuższej opowieści.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz