wtorek, 24 lipca 2018

Peter Straub Pan X 4/10

Nie zawsze w życiu jest maj a nie każda powieść Petera Strauba będzie dorównywała klasą "Upiornej Opowieści. No i wydany przez niego w roku 1999 "Pan X" właśnie nie dorównuje...


Kierowany dziwnym impulsem Ned Dunstan podąża do rodzinnego miasta. Jego matka jest umierająca; przed śmiercią jednak dzieli się ona z nim dziwnymi informacjami dotyczącymi pochodzenia ojca. Co jeszcze dziwniejsze, matka wspomina o jego bracie, podczas gdy Ned jest jedynakiem.
Mężczyzna postanawia zbadać historię swej rodziny. Trafia do swej licznej rodziny, poznaje gromadę ciotek, wujków, sąsiadów, przyjaciół zmarłej mamy i rozpoczyna coś na kształt śledztwa. Rozmawia z poznanymi osobami, odwiedza miejskie archiwa.
Dunstanowie okazują się zupełnie niezwykłą rodziną, której członkowie obdarzeni są różnymi nadprzyrodzonymi mocami. Sam bohater odkrywa w sobie umiejętność skoku w czasie.

Na drugim planie fabuły grasuje seryjny morderca, tytułowy "Pan X". Zafascynowany twórczością Lovecrafta uważa się za potomka Wielkich Przedwiecznych, a poprzez swe morderstwa usiłuje (a jakże !) otworzyć im bramy do naszego świata. Dochodzi do wniosku, że na drodze jego planom stanąć może tylko... Ned Dunstan.

Wydarzenia gęstnieją, wraz z postępami śledztwa Neda giną zamordowani kolejni świadkowie, policja podejrzewa go o popełnienie tych zbrodni. Na dodatek miejscowy bandzior usiłuje zemścić się na nim za jakieś swe krzywdy.

Uffff, straszny misz masz Straubowi wyszedł. Z jednej strony rozlewna, rodzinna powieść obyczajowa, z drugiej horror z lovecraftowską nutką, do tego jeszcze dochodzi thriller, trochę urban fantasy - za dużo grzybów w tym barszczu..
Pomysł na powieść sam w sobie był tak śmiały, że dla powodzenia wymagał perfekcyjnej realizacji. A  tutaj Straub, niestety, zawiódł. Akcja wlecze się jak osobowy do Koluszek, opisując Neda, łażącego bez końca  po mieście, rozmawiającego z dziesiątkami napotkanych osób, wertującego archiwa, czy w końcu romansującego z żoną miejcowego bogacza.
"Pan X" irytuje mączącą konstrukcją, łatwo zgubić się w zagmatwanym, niezbyt zręcznym rytmie narracji. Razi chaos i nadmiar wątków a przed wszystkim postaci. W książce śledzić nam przyjdzie losy blisko dwudziestu osób, do tego na różnych planach czasowych, pod różnymi nazwiskami i, jakby tego było mało, w różnych wariantach historii ! Praktycznie nie sposób ogarnąć całość występującego na kartach powieści personelu i wątków bez prowadzenia uważnych notatek.
Irytujący jest też żartobliwy, niezbyt poważny styl pisania, takie literackie mruganie okiem na zasadzie, "wiecie, tak sobie tylko opowiadamy lekką historię dla zabicia czasu". W efekcie brak w powieści prawdziwych emocji, ani chwilę nie drżymy o losy głównego bohatera(a kilka potencjalnie suspensowych sytuacji się mu przydarza).

Całość, na domiar złego, wieńczy zupełnie nieudany finał. Ani on zaskakuje, ani zachwyca fabularnym rozmachem, za to złości absurdalnym wręcz rozciągnięciem. Po końcowym crescendo Straub blisko sto stron "zamyka" jeszcze wątki, dodatkowo nużąc zmęczonego długą lekturą czytelnika.

Gruby (dosłownie i w przenośni) zawód.


PS.
Ale może się w mojej ocenie mylę ? Ostatecznie "Pan X" otrzymał Bram Stoker Award za rok 1999, a że Peter Straub pisać umie, to  wszyscy fani horroru wiedzą, i nie tylko "Upiorna Opowieść" tutaj przykładem. Jeżeli ktoś ma sporo czasu, cierpliwości, gotów jest z notatnikiem w ręce szkicować  wzajemne mapy powiązań bohaterów powieści, być może odkryje urok książki, które mnie w chaosie narracyjnym umknęły. Tylko 4/10.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dean R. Koontz - Północ 8/10

Whoah, ależ petarda! “Inwazja Porywaczy Ciał” spotyka “Wyspę Doktora Moreau” (oba te tropy sprytny Koontz wprost podał w powieści) czyli kol...