Stephen King Nocna Zmiana 10/10
Pierwszy zbiór opowiadań niesamowitych Stephena Kinga, chyba najlepszy i najważniejszy w całej jego karierze, aż skrzący się od świeżych pomysłów, jump scare’ów i świetnie prowadzonych fabuł, napisany w tym porywającym „kingowskim” stylu, który powoduje, że nie sposób oderwać się od lektury, że przerzuca się z wypiekami na twarzy kolejne strony.
Robert Ziębiński, pisząc o „Nocnej Zmianie” w swej „Instrukcji Obsługi Stephena Kinga” celnie zaznaczył, że w tym zbiorze praktycznie nie ma słabych tekstów. To prawda, nawet te z nich, które można uznać za „słabsze” są obiektywnie bardzo dobre, a lwia część opowiadań to małe arcydzieła literackiego horroru.
Właśnie, małe, gdyż ten pierwszy zbiór kingowskich opowieści niesamowitych nie jest jeszcze nic a nic przegadany. Teksty aż kipią energią i świeżością, są „punkowe” i drapieżne, pozbawione rozlewności charakteryzujące późniejszą twórczość Kinga. „Nocna Zmiana” powstawała, gdy Stephen King był jeszcze „głodny”, u progu sukcesu, ale przed późniejszą sławą. To opowiadania pisane przez niego do różnych czasopism, zdyscyplinowane i zwarte fabularnie.
Zawartość zbioru można podzielić na parę grup. Pierwsza z nich, to wręcz momentami bezczelne w prostocie teksty, w których zamiast dobrego pomysłu jest takie buńczuczno młodzieńcze „ja nie dam rady”? W opowiadaniach tych King, naśladując trochę jednego ze swych mistrzów, Richarda Mathesona, ”wykręca” horror z najbardziej przyziemnych, banalnych przedmiotów. W ten sposób można poznać opowieść o nawiedzonej maglownicy („Magiel”), o zbuntowanych, przejmujących władzę na świecie ciężarówkach („Ciężarówki” - ten tekst jest silnie inspirowany „Ptakami” du Maurier/Hitchcocka) czy, chyba najbardziej absurdalne „Pole Bitwy”, w której śmiertelną walkę z zawodowym mordercą toczą... zabawkowe żołnierzyki. W pewnym sensie do tej grupy należy też makabreska „Kosiarz Trawy” (tutaj grozę przyniesie będzie nie tyle maszyna, co obsługujący ją monstrualny, tytułowy kosiarz)
Jest też sekcja realistycznych thrillerów. „Gzyms” to taka podwójnie zakręcona revenge story, gdzie zdradzany mąż psychopata wystawia kochanka żony na ciężką próbę odwagi. W „Quitters Inc.”, opowiadającym o drastycznych metodach leczenia uzależnień płynnie łączą się groteska i klimat rodem z filmów Finchera. Ale creme de la creme tej grupy są dwie historie o seryjnych mordercach, przewrotny „Człowiek Który Kochał Kwiaty” i nastrojowa, spowita mgłami „Truskawkowa Wiosna” (fani Grabińskiego przypomną sobie pewnie „Na Tropie”).
Znalazło się w „Nocnej Zmianie” nawet kilka bardzo przejmujących tekstów pozbawionych elementu rozrywkowego horroru, tekstów realistycznych, w których czytelnik spotka się z grozą prawdziwego życia. Tematem „Ostatniego Szczebla W Drabinie” będzie zmarnowane ludzkie życie, a potworna (i prawdopodobnie zawierająca elementy autobiograficzne) „Kobieta Na Sali” opisze ból, jaki wywołuje odchodzenie najbliższej osoby (ocena to przeraźliwe, smutne 10/10).
Trochę na granicy pomiędzy realizmem a grozą umieszczone jest bardzo zgrabne studium charakterów „Wiem, Czego Ci Trzeba”, w którym pewna studentka spotka chłopaka, który, dosłownie, będzie w stanie odczytać i spełnić jej najskrytsze marzenia.
No ale trzonem, istotą „Nocnej Zmiany” są mocne, nieudawane, „kijem w gębę” horrory. I to takie, że, Panie, nie siadaj. Co jeden tekst, to lepszy, bardziej przerażający i bardziej zachwycający. Znajdziemy tu legendarne już „Dzieci Kukurydzy”, historię tajemniczego kultu, który opanowuje opuszczone rolnicze miasteczko (w otarcie lektury przypomni się hiszpański film „Who Can Kill A Child”, a nawet „Władca Much”). Znajdziemy też mrożącą krew w żyłach opowieść o mieszkającym w szafie „Czarnym Ludzie” porywającym dzieci (tak, to szkicowy pomysł do megapowieści „To” - a sam koncept Potwora W Szafie wróci też w „Cujo”).
Zapadną w pamięć takie, duchem z horrorów sci fi z lat pięćdziesiątych „Jestem Bramą” (kosmonauta po powrocie na Ziemię przynosi wraz ze sobą...kosmiczny byt - kłania się „Zemsta Kosmosu”) oraz naprawdę straszna „Szara Materia” z mężczyzną zmieniającym się w potwora pod wpływem wypijanego ....piwa.
King zgrabnie gra konwencjami gatunkowymi. „Oni Czasem Wracają” to typowe ghost story, „Cmentarna Szychta” bawi się schematem animal horroru, wampiryczne patenty znakomicie ogrywa „Ktoś Na Drodze”, no a jest jeszcze idealny pastisz lovecraftowski „Dola Jeruzalem” - tekst, który byłby ozdobą „Snów Umarłych”.
No a na koniec wiadomo - „Nocny Przypływ”.... Tego tekstu żadnemu fanowi Kinga nie trzeba przedstawiać. Wymarła Ziemia, którą pokonała „po prostu zwykła grypa”. Brrrrr !!!!! (wszyscy wiedzą, że Kapitan Trips, jak nazywa się śmiertelna choroba z Przypływu wróci w jednej z najgłośniejszych powieści Kinga, nie/sławnym „Bastionie”).
Zbiory opowiadań są (często używam tego porównania) jak paczki fasolek wszystkich smaków, ale w przypadku „Nocnej Zmiany” mamy do czynienia raczej ze skrzynią pełną klejnotów. Są w niej diamenty, rubiny, szafiry, topazy, do wyboru, do koloru. To zresztą szczególniejszy paradoks. Pierwotnie literatura grozy przybierała najczęściej postać krótkiego opowiadania (sięgnijcie np. po klasykę horroru wydawaną przez C&T). W pewnym sensie to właśnie King swymi bestsellerowymi cegłówkami ostatecznie ustalił nowe standardy w wydawaniu literatury grozy. Ma być na grubo, z rozmachem, detalami, tłem obyczajowym. „Nocna Zmiana” udowadnia jednak, że King to może „ostatni, co tak poloneza wodził” w dziedzinie wybornych opowiadań niesamowitych. (OK, uprościłem, w 1985 Clive Barker wyda sześciotomowe „Księgi Krwi” - być może najlepszą kolekcję opowiadań grozy kiedykolwiek powstałą, ale to tylko wyjątek od pewnej reguły).
Lektura absolutnie obowiązkowa - KANON literackiej grozy.
PS.
„Nocna Zmiana” to prawdziwa kopalnia inspiracji dla filmowców - blisko połowa z zamieszczonych w zbiorze tekstów została zekranizowana. OK, z poziomem tych ekranizacji jest różnie (a nawet można szczerze przyznać, że są one zasadniczo do kitu), ale dobrze oddaje to szaloną wręcz popularność, jaką cieszy się jego proza. Z kronikarskiego obowiązku wspomnę tu o „Cmentarnej Szychcie”, „Maglownicy”, oczywiście sławnych „Dzieciach Kukurydzy”, a także o „Oni Czasem Wracają” i „Maximum Overdrive”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz