Młody, zamożny dyrektor lokalnego banku ulega ciężkiemu wypadkowi samochodowemu. Jego życie wisi na włosku, przechodzi śmierć kliniczną, przez dłuższy czas podpięty jest do szpitalnej aparatury podtrzymującej życie.
Gdy w końcu udaje się pokonać kryzys i po wielu miesiącach leczenia wraca do domu, drastycznie zmienia się jego zachowanie. Jest rozdrażniony, agresywny, nieprzyjemny dla rodziny. Ukochany Pies boi się go i wściekle warczy.
Do tego wszystkiego mężczyznę ogarniają na napady dzikiej żądzy (no, helou, to jest pulpa). W trakcie jednego z nich brutalnie gwałci żonę, tylko atak psa powstrzymuje go przed jej uduszeniem w chwili ekstazy. Podobnego szczęścia nie ma jednak przygodna prostytutka, którą morduje parę dni później.
Pozorując wypadek bohater zabija również w trakcie gry w golfa znajomego biznesmena, z autostrady spycha. Pewnego dnia zaś w odrażająco okrutnej scenie stanowiącej swoisty hommage dla "Czarnego Kota"Poego, zabija nienawidzącego go psa.
Pozorując wypadek bohater zabija również w trakcie gry w golfa znajomego biznesmena, z autostrady spycha. Pewnego dnia zaś w odrażająco okrutnej scenie stanowiącej swoisty hommage dla "Czarnego Kota"Poego, zabija nienawidzącego go psa.
Tylko domowy lekarz zaczyna coś, podejrzewać,zaczyna kojarzyć pewne okoliczności wiążące się z dniem wypadku. Pewnego dnia zaprasza dyrektora na wspólne wędkowanie....
+
+
Z twórczością Smitha jest taki problem, że, paradoksalnie, im lepiej warsztatowo udaje mu się pisać, tym bardziej przeciętne książki z tego powstają. Dużą część frajdy czerpanej z lektury powodują bowiem jego błędy, niechlujstwa, niedoróbki a przede wszystkim szalone, absurdalne pomysły fabularne. Kiedy trochę bardziej panuje on nad warsztatem i fabułą opowiadanej historii, ten campowy szarm trochę umyka i czytelnik zostaje z drętwawym, przeciętnym czytadłem.
"Niewidzialnemu" udaje się, i to z wielkim powodzeniem, uniknąć tej pułapki. Od strony warsztatowej to jedna z najlepiej napisanych, jeżeli nie najlepsza, książka boskiego Guya. Ma ona bardzo ciekawy pomysł wyjściowy, jej fabuła zgrabnie i kompetentnie się rozwija, całość zmierza konsekwentnie do przemyślanego, ponurego finału. Również występujące w książce postaci są, jak na potrzeby pulpy, przyzwoicie wymyślone.
Przy tym wszystkim Smith dostarcza, i to w hurtowych ilościach, pulpowych delicji. Książka jest pełna dynamicznej akcji, bardzo krwawa - trup ściele się wyjątkowo gęsto, ozdobiona wieloma elementami gore, a do tego pełna scen wulgarnego, brutalnego seksu. Główny bohater po zmianie swej osobowości staje się wręcz maniakiem seksualnym, fantazjującym (ze szczegółami) o nasyconym przemocą seksie z prawie każdą napotkaną kobietą (nieważne, czy to seksowna nastolatka,czy 60-letnia otyłą sąsiadka) . W tym elemencie przypomina on innego bohatera horrorów Smitha - legendarnego Marka Sabata (tak, nasz dyrektor, kiedy opadną go żądze gotów jest, niczym egzorcysta masturbator, wziąć sprawy we własne ręce. Ihaa...).
Guy nie byłby sobą, jakby co jakiś czas nie dołożył do campowego pieca - scena brutalnego ataku przeprowadzonego przez....butelkę z mlekiem zamkniętą w lodówce, zabija swą absurdalną groteskowością i godna jest nagrody Złotego Kraba. Niemniej na tle kompetentnego, pulsującego dobrym drivem narracyjnym trzonu powieści to tylko wyjątek.
Imponująco (jak na Guja) dobra powieść - byłby z niej naprawdę dobry shocker.
Pokazując język pogrążonym w mrokach nihilizmu estetom, kontestującym znaczenie fun factoru podczas
lektury - ogromne 8/10 (z czego jeden plus za nazwisko, a jeszcze jeden za - właśnie fun factor).
Na mały minus - przy całym nagromadzeniu okropności powieść mało straszy. Jej akcję obserwujemy z reguły oczyma mordercy, zatem brak jump scare'ów, elementu zaskoczenia i budzonego w ten sposób strachu. Ale za to mamy zajmującą fabułę.
PS.
Okładka Radosława Dylisa wprawdzie bez żadnego związku z treścią książki, ale w swej pulpowości obłędna. 10/10
Na mały minus - przy całym nagromadzeniu okropności powieść mało straszy. Jej akcję obserwujemy z reguły oczyma mordercy, zatem brak jump scare'ów, elementu zaskoczenia i budzonego w ten sposób strachu. Ale za to mamy zajmującą fabułę.
PS.
Okładka Radosława Dylisa wprawdzie bez żadnego związku z treścią książki, ale w swej pulpowości obłędna. 10/10
PPS.
Ale za blurba okładkowego tym razem czerwona kartka dla Phantom Press. Z zasady nie wpadam w histerię na punkcie spojlerów, ale w wypadku "Niewidzialnego" wydawnictwo mocno przegięło. Smith całkiem zręcznie tak wydesignował fabułę, by wywołać suspens i znaki zapytania, na które odpowiedź przynieść ma dopiero druga część powieści. Tymczasem okładkowe streszczenie wywala całość kawa na ławę. Wtopa.
Ale za blurba okładkowego tym razem czerwona kartka dla Phantom Press. Z zasady nie wpadam w histerię na punkcie spojlerów, ale w wypadku "Niewidzialnego" wydawnictwo mocno przegięło. Smith całkiem zręcznie tak wydesignował fabułę, by wywołać suspens i znaki zapytania, na które odpowiedź przynieść ma dopiero druga część powieści. Tymczasem okładkowe streszczenie wywala całość kawa na ławę. Wtopa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz