czwartek, 29 lutego 2024

Bret Easton Ellis - Księżycowy Park 6/10

Rewelacyjnie napisana, choć w pewnym momencie nieco grzęznąca fabularnie, powieść; jeszcze raz (podobnie jak miało to miejsce w American Psycho) zabawa mainstreamowego autora konwencją powieści grozy, tym razem zamiast slashera wykorzystująca formułę ghost story by poruszająco przedstawić relację ojciec-syn.


+


Bohaterem “Księżycowego Parku” jest … Bret Easton Ellis. Autor rozpoczyna od  autobiograficznego opisu swego sukcesu literackiego i wywołane tym szalone, rockandrollowe lata - narkotykowe orgie, imprezy, blichtr wielkiego, celebryckiego świata. Chcąc nieco zwolnić, ochłonąć, zreorganizować swe życie Ellis decyduje się wprowadzić do luksusowej posiadłości swej partnerki, gwiazdy filmowej, by wspólnie z nią mieszkać, żyć i wychowywać  syna. 


Niemniej trudno tu mówić o jakimś ekstremalnym “ustatkowaniu się. Początkowe rozdziały “Parku” przypominają wręcz chwilami “American Psycho” -  ponownie podobne, wściekle bogate i rozpuszczone  jet-setowe towarzystwo, ponownie narkotyki, imprezy, bardzo duże pieniądze, imprezy. Jest trochę tak, jakby ekipa z “Psycho” dorosła i wkroczyła w dorosłe życie - eleganckie domy, baseny, prywatne szkoły dla dzieci, te sprawy. 

Sam Ellis też niezłe ziółko, niby deklaruje poprawę, godne wejście w rolę partnera i ojca, tymczasem, ukrywając to przed partnerką, wciąż pije i ćpa. Nadto, jakby mało mu było związku z hollywoodzką sexbombą, podrywa studentkę, którą poznał prowadząc gościnne zajęcia z kreatywnego pisania na uniwersytecie.


No i na takim tle zaczynają się Niepokojące Zdarzenia. Różne tajemnicze sytuacje coraz bardziej przekonują Ellisa, że prześladuje go…duch zmarłego ojca. Sprawy są początkowo dość delikatne; jakieś poprzestawiane meble, mokre plamy na dywanach itp.; z biegiem czasu jednak coraz bardziej tężeją i robią się z nocy na noc straszniejsze. Ostatecznie bieg zdarzeń zaczyna przypominać ten z filmu “Duch”, z kulminacją, kiedy w środku nocy przerażony Ellis wraz z dziećmi musi  uciekać z nawiedzonej posiadłości.


Tyle, że sam Ellis nie jest zbyt wiarygodnym narratorem (lubimy takie zagrywki, oj tak) - i, jak pogrzebać, to nikt poza nim samym nie może potwierdzić niesamowitych sytuacji. Dzieci zaczynają się za to obawiać jego zachowania…


Dodatkowo w okolicy dochodzi do serii zbrodni, kopiujących morderstwa opisane przez Ellisa w American Psycho. Jakiś psychofan powieści? Policja prowadzi intensywne śledztwo, pyta samego autora, czy ktoś przychodzi mu na myśl; ten przypomina sobie pewnego niepokojącego studenta, którego często widywał w towarzystwie podrywanej przez siebie na uniwersytecie dziewczyny…


+


Jako się rzekło, głównym problemem poruszanym przez Ellisa w “Księżycowym Parku” jest relacja ojca i syna. Z jednej strony jest to relacja samego Ellisa z jego zmarłym ojcem, niezałatwione sprawy, niewyjaśnione emocje i problemy, z drugiej, zwierciadlanie, związek Ellisa z jego własnym synem - brak kontaktu, brak emocjonalnej więzi, chłód, obojętność chłopaka przechodząca z biegiem czasu w otwartą wrogość.


Relacje te autor obudował znanym ze swych innych powieści, efektownym bajeranckim stylem, opisującym emocjonalne problemy i zagubienie zamożnych Amerykanów, ich pustkę i rozpaczliwe poszukiwanie sensu istnienia, daremne próby ustalenia, jak ma funkcjonować udana, kochająca się rodzina.


Początkowe rozdziały to, jak już pisałem, jakby ciąg dalszy “American Psycho”. Jasne, bawi świetna zagrywka warsztatowa - powieść zaczyna się jak pamiętnik samego Ellisa i prawie że nie wiemy, w którym momencie następuje przejście pomiędzy realem a fantazją - ale w sumie widzimy, że to jakby losy Patricka Batemana, który dojrzał, założył rodzinę i stara się jakoś ułożyć w niej relacje. Jest alkohol, są narkotyki, są  rodzinne spotkania, na którym omawiane są nowe posiadłości, nowe podróże i nowe, pojawiające się problemy z dziećmi. 


I na takim tle autor szuka przyczyny rozchwiania emocjonalnego bohatera, analizuje przeszłość, własne relacje rodzinne i skrywane traumy. Efektownie wszystko ozdabia gatunkowymi, rasowymi elementami ghost story. Podobnie jak w “American Psycho” czytelnik nie do końca wie, co jest rzeczywiste a co jest wytworem wyobraźni bohatera, zamiast jednak sadystycznych, makabrycznych opisów morderstw tym razem mamy jump scare’y i suspens “domu w którym straszy”; w sensie czysto gatunkowym “Księżycowy Park” jest nawet bardziej horrorem niż nim był “American Psycho”

Powieść ma tylko jednego bohatera - jest nim sam Bret Easton Ellis - w centrum uwagi są jego rozterki, dylematy, jego rozedrgana psychika, jego słabości, nałogi i wady. Reszta postaci tylko służy jako tło, eksponujące ellisowskie  cechy i przymioty.


Powieść zaczyna się, jak pisałem, bajerancko, znakomity styl napędza chęć lektury, dość szybko też pojawiają się pierwsze zdarzenia “nadprzyrodzone”, ale trzeba przyznać, że gdzieś w połowie akcja trochę traci tempo, grzęźnie na manowcach fabularnych i w potoku zbędnych słów, tak, że momentami wkrada się nuda. I drugi zarzut - podobnie jak to było z “American Psycho” trudno uznać finał za szczególnie satysfakcjonujący.


Generalnie - ciekawostka,  dla fanów energetycznej prozy współczesnej. Troski i rozterki zamożnego Amerykanina, relacje rodzinne i próba zbudowania relacji z synem, opisane zgrabnie i efektownie podbite gatunkową zabawą. Choć tak poważnie trudno traktować “Księżycowy Park” jako horror.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dean R. Koontz - Północ 8/10

Whoah, ależ petarda! “Inwazja Porywaczy Ciał” spotyka “Wyspę Doktora Moreau” (oba te tropy sprytny Koontz wprost podał w powieści) czyli kol...