czwartek, 1 lutego 2024

Alexis Henderson Godzina Wiedźm 3/10

Coż za nieporozumienie! Miała być mieszanka dark fantasy i horroru, połączenie “Osady”, “VVitch” i “Opowieści Podręcznej” a wyszło pretensjonalne, nieudane czytadło, ani śmieszne, ani straszne, niczym, wbrew intencjom autorki nie przejmujące czytelnika, długimi fragmentami niezamierzenie przypominające nurt Young Adult. No niee…


+


Odosobniona od świata wioska Betel w której panuje religijny terror rodem z purytańskich czasów (zresztą może to i “purytańskie czasy”? powieść nie jest osadzona w żadnym konkretnym okresie historycznym - to jakiś fantasyland). Wszystkim rządzi brutalną ręką stary, kaszlący krwią Prorok, który mimo wieku i lichej kondycji wciąż utrzymuje zastęp młodych i pięknych żon. W szerzeniu terroru pomagają mu przyboczni - tzw. Apostołowie, a niewierni - no jaha, płoną na stosach.


Betel otoczony jest przez mroczny bór, Czarnolas, w którym podobno straszą Cztery Wiedźmy, ze złowrogą Lilith na czele. Przed wiekami stoczył się Straszliwy Bój między wiernymi mężczyznami z Betelu a  wiedźmami i ich siłami ciemności;  ponoć wszystkie zostały przykładnie zabite, ale mówi się, że ich upiory wciąż straszą w lesie.


Żyła sobie onegdaj w Betelu młoda, piękna dziewczyna, Miriam, która zdecydowała się odrzucić  awanse Proroka na rzecz ciemnoskórego kochanka. Młoda para została schwytana, mężczyznę (dziwnym nie jest) spalono na stosie, a sama Miriam żyła tylko na tyle długo, by urodzić owoc zbrodniczego związku, córeczkę, Immanuelle,  po czym umierając w połogu, rzuciła (dziwnym nie jest) klątwę na całe Betel.


Wychowywaną przez swych dziadków młodą Immanuelle jakaś tajemnicza siła ciągnie do otaczającego Betel Czarnolasu. Wbrew zakazom dziewczyna udaje się na leśną wyprawę, podczas której jej krew menstruacyjna (właśnie w Czarnolesie dziewczyna dostanie pierwszej w życiu miesiączki (sic) ) posłuży jako katalizator Straszliwej Klątwy. Na Betel spadną po kolei plagi Krwi, Zarazy, Ciemności i Rzezi. No, ihaaa…….


Immanuele jest dobrą dziewczyną, nie chce krzywdy Betelu, w końcu ma dwie przyrodnie siostry, a do tego kochaną (choć surową) babusię i dziadziusia. Zrozumiawszy, do czego doprowadziła, chce odwrócić klątwy. Pomaga jej w tym ukochany, Ezra, wprawdzie pierwotny syn Proroka, ale jednocześnie jabłko, które upadło daleko od zgniłej ojcowskiej jabłoni, Chłopiec uczuciowy, delikatny, czuły ale silny, stanowczy ale w swą ukochaną zasłuchany, no a przede wszystkim  zakochany  na śmierć w Immanuelle - postać prosto z seriali licealnych Disneya (mógłby go 15 lat temu jakiś Zack Effron zagrać).


A tymczasem kolejne klątwy spadają na Betel. Po krwawej wodzie ludzie zaczynają chorować,  opanowuje ich szaleństwo, a po zarazie nadejdzie Czarna Noc….


+


Jakże często przy kolejnych wzmożonych ideowo książkach na myśl przychodzi stare powiedzenie : “Kuba, Ty mnie nie maluj na klęczkach, Ty mnie maluj dobrze”. Alexis Henderson, pisząc swą powieść chciała oczywiście dobrze, ale niestety, wyszło jej mocno średnio.


Powieść miała w atrakcyjnej formie mrocznej, łączącej horror z fantasy baśni, przywołującej swym klimatem czasy purytańskie, “Czerwoną Literę” Nathaniela Hawthorne czy film “VVitch” oddać co należne nowoczesnym, poruszającym współczesne dziewczyny zagadnieniom (Henderson, jak podają internety,  to rocznik ’95) ale niestety, zawodzi na obu płaszczyznach, i tej fabularnej i tej ideowej. 

Chyba za bardzo autorkę “nadęło”, za bardzo chciała zmieścić w jednym wszystko, co ją przejmuje - straszne porody (tak, mamy kilka porodowych scen gore), terror religijny, męską dominację. I owszem, słuszne są  jej idee i postulaty - kobiety powinny być szanowane, mężczyźni co do zasady są debilami, porody faktycznie są straszne a fanatyzm religjny sucks - no ale, litości, to nie jest High School Musical! A w tym kierunku autorkę co i rusz ściąga.


Zrodzone ciekawym założeniem fabularnym nadzieje stopniowo zanikają wobec coraz bardziej naiwnej, w złym tego słowa znaczeniu “licealnej” akcji, której główną treścią staje się ckliwy romans “odrzucanej”, śniadej dziewczyny i dobrego, przystojnego syna Proroka (który z kolei jest zły, szpetny, bo każdy Złol jest szpetny…). Nie, no nic się tu ze sobą nie spina. O co w sumie Immanuelle chodzi, oprócz, ofkors, “szacunku dla kobiet”? O ratowanie Betel? Po kiego, czym się ciemne, zabobonne, przemocowe młotki zasłużyły? Czy wiedźmy z lasu są dobre czy złe? Czy Mama była skrzywdzoną ofiarą czy demoniczną czarownicą? 


Bardzo słabe, nieprzekonujące, niewiarygodne psychologicznie są motywacje naiwnych, kanciastych niczym wycięci z kartonu, bohaterów. Niewinna i wdzięczna, kochająca cały świat (wraz ze swymi oprawcami) bohaterka, gotowa dla obłąkanych dewotów z Betelu ryzykować swe życie, żałosny jak z licealnych zeszytów szkolnych Ezra, absurdalny Demoniczny Prorok - powieść naprawdę momentami balansuje tu na granicy cringe’u.


Sporą część fabuły zajmuje różnego rodzaju “czarowanie” głównej bohaterki. I tutaj kolejny pocieszny zonk - oto w Betelu panuje brutalny terror religijny, w zasadzie można trafić na stos bez  żadnej winy, ale ma się wrażenie, że Immanuelle mogłaby na miotle przelecieć przez wioskę, a jeszcze by władze nie potafiły jej za czary skazać. Aż się przypomina stary żarcik o Stirlitzu, który wchodzi z pomarańczami na ważną naradę, wyciąga aparat fotograficzny, robi zdjęcia mapy i wychodzi, a kiedy Hitler zdziwiony pyta Bormanna, dlaczego nie został aresztowany, ten odpowiada, że nie ma sensu, bo Stirlitz nów się wykręci mówiąc, że przyniósł pomarańcze.


Co najgorsze, Henderson cierpi na szczególne rozdwojenie autorskiej jaźni. Immanuelle niby to walczy o równouprawnienie, ale na koniec  kolana jej miękną do przystojnego chłopaka jak jakiejś Zupełnie Nieuświadomionej dziewczynie i koniec końców zachowuje się jak licealistka z motylami w brzuchu. 

W ogóle wobec skali grozy i uciśnienia kobiet za mało jest tego buntu w powieści! Pamiętacie “Czas Zemsty” KATA? “ “Wzniósł Abaddon stary miecz. Plunął w piach - wojna, psie!”. U Henderson Abaddon wręczyłby miecz tatusiowi i powiedział, “tato, nie rób tak więcej, bo to nas krzywdzi”


No nie o taką “grozę” (cudzysłów zamierzony) chodzi, nie taką grozę chce się czytać i dyskutować. Dla młodych, wannabe zbuntowanych (ale tak naprawdę marzących o Porządnym Chłopaku i Dobrej Babci) nastolatek .



PS.

Nie zdziwię się jednak, jak na Netflixie się pojawi z tego serial. Klimat taki właśnie  netflixowo - “nastoletni”…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Annę Rice Opowieść O Złodzieju Ciał 6/10

“Opowieść O Złodzieju Ciał”, czwarty tom “Kronik Wampirów”, przynosi znaczną zmianę tonacji wobec swoich porzedników. Zamiast rozlewnych his...