Fani klasycznej grozy na pewno znają opowiadanie „Pająk” Hannsa Heinza Ewersa - kanoniczną opowieść o hipnotycznej „wampirzycy” sprowadzającej śmierć na kolejnych mieszkańców hotelowego pokoju. Opowiadanie miało i nadal ma ogromny wpływ na weirdową grozę - inspirował się nim np. Lovecraft pisząc „Nawiedziciela Mroku”, jego ślad znajdziemy nawet u „naszego” Pawła Matei w opowiadaniu „ Taniec Panny Sauer” ze zbioru „Nocne”.
Nie każdy jednak wie, że znakomity tekst Ewersa jest ….. retellingiem!( tak to grzecznie nazwijmy…). Ewers, owszem, podkręcił, dosmaczył historię, niemniej cały pomysł zaczerpnął wprost z XIX-wiecznego francuskiego opowiadania grozy pod tytułem „Niewidzialne Oko” napisanego przez duet literacki Erckmann-Chatrian.
Duet ten pisał w połowie XIX wieku i prawdopodobnie do dziś jest chętnie czytany w rodzimej Francji, w Polsce jednak mało kto o nich słyszał, a czytać ich mogli tylko znający język francuski - wydany bowiem przez nieocenione wydawnictwo C&T zbiór opowiadań to prawdopodobnie pierwsze ich publikacja w naszym języku, przynajmniej od czasów II wojny światowej.
A szkoda, bo twórczość panów Erckmanna i Chatriana zasługuje na pamięć i popularyzację - to dobrze, bardzo nowocześnie pomyślane teksty, świeże do dziś i, co ważne, bardzo jednoznaczne gatunkowo - duet E&Ch to jedni z pierwszych twórców świadomie, zawodowo, piszących gatunkową grozę, i to w jej przeróżnych odmianach i wariantach. Zauważyć i docenić trzeba bardzo dobry, sprawny, “dziennikarski” styl pisania, pozbawiony XIX wiecznych zawijasów i zbędnych akapitów - straight to the point. Krótkie, naturalne dialogi i szybka akcja, tak, jak się pisze “plain horror”.
Zacząć omówienie należy oczywiście od znakomitego “Niewidzialnego Oka”. Zarys fabuły jest tożsamy z Ewersem - gospoda w której jest “nawiedzony” pokój, jego kolejni mieszkańcy popełniają samobójstwo, doprowadzani do niego przez przeklętą hipnotyzerkę w oknie naprzeciwko - no, nie może być innej oceny niż 10/10. Absolutnie genialny pomysł, i do tego z wigorem, jak na standardy połowy XIX wieku opowiedziany. Ofkors - wiadomo, że Ewers wszystko podrasował i dosmaczył na maxa - zamiast staruchy jest u niego piękna Clarimonde, pojawia się związek z pająkiem, budząca dodatkowe dreszcze grozy pierwszosobowa narracja i cały długi proces “uwodzenia” ofiary, ale jednak zasługa duetu E&Ch jest niezaprzeczalna - to jest jak czarny, mroczny blues z delty Mississippi wobec twórczości Led Zeppelin. Naprawdę zdumiewające, że - zważywszy na popularność i “kanoniczność” ewersowego “Pająka” - fakt, że jest on praktycznie retellingiem innego opowiadania jest tak mało komentowany w publicystyce grozowej. Choć mając świadomość, że podobnie ma się rzecz z jeszcze bardzoej popularnym “Szepczącym W Ciemności” Lovecrafta, zripowanym wprost z opowiadania “Samotnik” Waltera de la Mare, i że też nikt larum nie podnosi, to może nie ma co się oburzać?
Ale bynajmniej na “Niewidzialnym Oku” się dobre ze zbioru nie kończy. Oto bowiem opowiadanie “Trzy Dusze” (8/10) opisujące tortury psychiki ludzi porwanych i uwięzionych przez szalonego eksperymentatora badającego “trzy dusze człowieka”. Fabularnie tekst bardzo przypomina “Lęk” Clive Barkera ze zbioru “Księgi Krwi”, tylko jest jeszcze bardziej makabrycznie (! - wobec Barkera!), bo z kanibalizmem w tle. Na lekki minus brak dobrego zakończenia - taki totalny finałowy “deus ex machina” .
A są jeszcze znakomity, “pulpowy” “Pająk” (8/10) - rasowy animal horror dla fanów Guya N. Smiths, opisujący małą alpejską wioskę terroryzowaną przez mieszkającego w górskiej jaskini. upiornego pajęczego giganta i “Czarne I Białe” (8/10) - dziejący się w chłopskiej społeczności ponury thriller z morderstwem z namiętności i szaleństwem w tle.
Dobre są również “Burmistrz W Butelce” (7/10) - bardzo zgrabna i niesamowita (wbrew pozornie zabawnemu tytułowi) nowela o winie upędzonym z winorośli wyrosłej na grobie ofiary morderstwa, oraz “Sowie Ucho” (6/10) - w którym odludek i głupi włóczęga skrywający się w jaskini pod nazwą Sowie Oko po śmierci okazał się być wybitnym naukowcem w tracie badań akustycznych echa.
I kiedy człowiek już gotów był rozpłynąć się z zachwytu nad świeżością pomysłów panów Erckmanna i Chatriana, nad dużą dawką całkiem współczesnej makabry, nad energicznymi fabułami, to wjechała - i zgasiła nieco zachwyty - zamykająca zbiór przegadana, przestarzała gotycka historia “Hugon Wilk” (4/10). Zamczysko, hrabia dręczony chorobą, przebywająca pod zamkiem starucha, mroczna tajemnica łącząca ją z arystokratą (cholera wie, o co chodzi, o zbrodnię ArcyPrzodka? Ajwaj…), wspomnienie Czarnej Śmierci - ale wszystko to przegadane, bez większego sensu, spleśniałe od starości.
Duże rozczarowanie - na szczęście jeden tekst nie był w stanie zepsuć świetnego wrażenia wywołanego przez lwią część tomu. Generalnie bardzo warto poznać, klasyczna proza francuska jest rzadkością w gronie fanów literatury grozy, a “Niewidzialne Oko” jest klasykiem bezwględnie i totalnie - po prostu mus znać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz