Ajajaj !!!! Ależ się tym razem Guy zebrał w sobie ! "Alfabet Szatana" (tak naprawdę "Witch Spell") to napakowany grozą, przemocą i seksem (ogromną ilością seksu) horror okultystyczny, skrzyżowanie pomysłów obecnych już wcześniej w "Panu Ciemności" i "Neoficie". Szkoda tylko, że boski Guy w trakcie pisania tak się zapamiętał w piętrzeniu kolejnych świństw i okropności, że zapomniał o wymyśleniu rozsądnego zakończeni. Kiedy zaś, rozpłomieniony procesem twórczym, w końcu zauważył zbliżający się deadline, zamknął powieść tak bardzo banalnym, niesatysfakcjonującym i zwiędłym finałem, że aż czytać przykro.
+
Do prestiżowej szkoły z internatem trafia nastoletnia Bobbie Wheeler. Jej matka, "biała" czarownica, na nadzieję, że w szkole uda się schronić córkę się przed złym wpływem ojca, demonicznego satanistycznego maga (Guy w natarciu!). Nadzieje matki okazują się płonne; gdy ojciec poświęca swe życie umierając ku chwale Szatana, jego duch opętuje córkę.
Wokół Bobbie zaczynają mieć miejsce niewytłumaczone zdarzenia - ranna zostaje nauczycielka baletu, potem umiera przygodnie poznany uczeń, a podczas pogrzebu jego matka, oskarżająca w szale dziewczynę o spowodowanie tej śmierci.
Gdy w końcu Bobbie zdaje sobie sprawę ze swych mocy, ochoczo otwiera się na potęge złego. Postanawia przekształcić szkołę w sanktuarium Diabła. W tym celu rekrutuje współwyznawców, uwodząc ich podczas wyuzdanych seksualnych orgii. Osoby mogące się przeciwstawić, giną.
Tymczasem matka, zrozumiawszy, że duch zmarłego męża ma władzę nad córką usiłuje przeciwdziałać - niestety, ginie w spowodowanym szatańską mocą wypadku samochodowym.
W szkole zbliża się święto, na które zaproszeni są rodzice uczniów. Kultyści mają własne plany związane z tym wydarzeniem...
+
"Alfabet Szatana" to jakby dorosła (bardzo dorosła...) wersja znanego z Netflixa serialu "Chilling Adventures Of Sabrina". W powieści Smitha do szybkiej akcji, nieco bezbożnego kontentu i dużej ilości grozy dochodzi jeszcze seks, dużo seksu. No właśnie... kolejne strony książki wypełniają detaliczne opisy lesbijskich zbliżeń, masturbacji (it's a Guy N. Smith novel !) gwałtów, perwersyjnych orgii i satanicznych rytuałów. Jest tego tak dużo, ze nawet zaprawiony w kontaktach z pulpą czytelnik tu i ówdzie uniesie w konsternacji brew. Widać, że miał Guy zdrowy ubaw podczas pisania.
Na szczęście elementów horroru też jest całkiem sporo. Akcja książki jest szybka, pełna akcji i grozy. Zaczyna się trochę jak "Omen", z serią tajemniczych zgonów wokół naszej bohaterki, potem pojawiają się elementy znane z "Suspirii" (szkoła baletowa, czarownice). W miarę rozwoju akcji narastają przerażające wydarzenia - na szczęście tym razem Smith dobrze sobie radzi ze scenami grozy i makabry (w przeszłości różnie z tym bywało).
Całość jest całkiem sprawnie i energicznie opisana, nie ma żadnych spowolnień czy chwili nudy. Co więcej, fabuła jest zasadniczo prowadzona dość kompetentnie, w książce nie występuje wiele guyowych nonsensów czy absurdalnych pomysłów. W sumie to bardzo porządny, przesycony wulgarną erotyką, horror satanistyczny - radość dla fanów pulpy.
Z tym, że, jak się na koniec okazało, wszystko to zmierza donikąd.... Całe narastające Zło zgasło na ostatnich paru stronach niczym zapałka w kałuży takim cichym "psyk". W momencie, w którym czytelnik nie widzi już żadnej możliwości zatrzymania zła nagle, zupełnie deus ex machina, pojawiają się duchy walczących o duszę córki rodziców. Końcowe banalne, niczym nie umotywowane zwycięstwo matki przynosi spore rozczarowanie.
Naprawdę, długo zanosiło się na gujowy breakthrough, na odkrycie pulpowego diamentu, najlepszą powieść mistrza z Hopwas, ale to fatalne zakończenie nieco zepsuło efekt końcowy. Niemniej za sprawność narracyjną i dużo grozy (a i za duże ilości niesmacznego, wulgarnego i perwersyjnego seksu) należy się maestro sałatka ze zgniłych pomidorów i sporo punktów. Fani pulpy i #smithoweświry będą zachwyceni. #Guyrocks
PS.
Jess Franco (filmowy odpowiednik Guya) nakręciłby z tego totalnie nieprzyzwoity exploitation horror, brudną perłę EuroCultu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz