poniedziałek, 24 lipca 2017

Guy N. Smith Zew Krabów 4/10

Guy N. Smith      Zew Krabów         4/10


Co do zasady jestem sympatykiem i twardym obrońcą prozy Guya N. Smitha, ale przy piątej części krabiego cyklu - "Zew Krabów" - wymiękłem. "Zew Krabów" jest, niestety, FATALNY.


W ramach większego cyklu spotkać można sequele, prequele, poboczne standalony - Guj w piątej części Krabów wprowadził natomiast swoisty nowy podrodzaj - nazwę go "suplementem". Otóż "Noc Krabów" stanowi uzupełnienie (sic!) pierwszej części - "Nocy Krabów". Akcja "Crab Moon" (oryginalny tytuł "Zewu Krabów") toczy się równocześnie z fabułą "Nocy Krabów" (zdarzają się nawet sceny powielone !) i koncentruje się na leżącym w pobliżu akcji "Nocy" campingu "Blue Moon". Gdy rozpoczynają się ataki Krabów, parking ten (pełen turystów!!!) zostaje przez wojsko, Bóg jeden wie dlaczego (kwarantanna?) zamkniety, a stłoczeni na nim ludzie wystawieni na ataki potworów.
Na campingu śledzimy losy paru osób - zamożnego właściciela, strażnika lowelasa, szukającej romantycznej przygody Matki Brytyjki czy też pewnej nimfomanki (Smith często wprowadza do swych książczynek postaci niewyżytych seksualnie dam, by ich erotyczne przygody zapewniły konieczną w pulpie dawkę wulgarnego seksu). Niektóre z tych postaci giną, niektórym udaje się ocaleć, w tle zaś ich przygód prof. Davenport toczy, znany już z poprzedniej powieści, bój z Krabami. Kto jest zatem zainteresowany zakończeniem - niech sięgnie do "Nocy Krabów", "Zew Krabów" jako suplement, wcale się nie kończy. Serio - mam wrażenie, że Smith miał wykreowane parę postaci i w wolnej chwili pomieszał nimi trochę na nadmorskim kempingu, aż mu się "nowa powieść" urodziła...


Zacznę od tego, że podstawowe założenie fabularne książki jest tak przerażająco głupie, że aż się papier marszczy - nie sposób tego czytać bez irytacji. Jako, ze istnieje ryzyko ataki Krabów na przepełniony kemping - zamykamy wszystkie wyjazdy z tegoż kempingu (pod groźbą uzbrojonego i gotowego do strzelania wojska). Wielka Brytania nie posiada również żadnych helikopterów, by spróbować ewakuować skazanych na śmierć turystów, no a że armia nie potrafi niczym pokonać Krabów, to już wiemy z lektury całego cyklu.


Wśród nielicznych, przyznaję, zalet prozy Smitha jest zwięzłość jego historyjek, koncentracja na pędzącej akcji i eskapistycznej zabawie w stylu Grand Guignol. Określiłbym wręcz prozę Smitha zwięzłym angielskim zwrotem "cut the crap". Niestety, o ile zatem "Noc Krabów" była jak najbardziej "cut the crap", o tyle w "Zewie Krabów" pozostał wyłącznie "crap". Książka jest zupełnie niepotrzebnym, rozwlekłym, pozbawionym napięcia, tempa a i elementarnego sensu dodatkiem..


Niczym truskawka na torcie czytelników straszy do tego wszystkiego makabrycznie słabe tłumaczenie. Pewnie, fatalny przekład to w zasadzie trademark Phantom Pressu, ale tym razem tłumacz przekroczył wszelkie poziomy niekompetencji. Już nawet pal sześć elementarne błędy merytoryczne ("fish&chips to nie są "ryby i chipsy" pls !), choć imię ich Miljon, ale o stylistyczną niegramotność tłumaczenia. Naprawdę momentami podczas czytania mogą krwawić oczy, patrząc na bój, jaki toczy tłumacz z poprawną polszczyzną.


Podsumowując - jak zwykle u Smitha - prostacki styl i fabuła, za to po raz pierwszy -  nuda, i katastrofalny pomysł na książkę. Wszystko to, niestety, poza granice rozbawienia ze "złej literatury". Uwzględniając plusy za pulpowość, za Kraby jako takie (wyjątkowo ich mało tym razem), i nawet punkt za samo nazwisko - wyszło mi  ledwie  4/10 (tak naprawdę winno być 2/10...). Zdecydowanie należy unikać - czytać tylko do kompletu "krabiej" sagi.


PS.
BTW - wyjaśniła się "zamieniona" numeracja Phantom Pressu - wydawca zdecydował, by część główna (Noc Krabów) oraz dodatek (Zew Krabów) były wydane jedna po drugiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dean R. Koontz - Północ 8/10

Whoah, ależ petarda! “Inwazja Porywaczy Ciał” spotyka “Wyspę Doktora Moreau” (oba te tropy sprytny Koontz wprost podał w powieści) czyli kol...