piątek, 9 sierpnia 2024

Paweł Siedlar - Opowieści Okrutne 5/10

Dziś wycieczka w przeszłość, w pierwszą dekadę XXI wieku, kiedy to groza w Polsce była w głębokiej defensywie. Wśród nielicznie wtedy publikujących autorów interesujących się tym gatunkiem był Paweł Siedlar, który w 2006 roku wydał w królującej wówczas w księgarniach Fabryce Słów zbiór “Opowieści Okrutne”. Tytuł odważny, nawiązujący do klasyki literackiej grozy, “Opowieści Okrutnych” Adama Villiers de l’Isle, ale czy w środku naprawdę jest tak klasycznie i tak “okrutnie”. No, mieszane uczucia, żeby być szczerym… Ale przyjrzyjmy się bliżej poszczególnym opowiadaniom :


+


“Rozrywki Umarłych” -  zmęczony i wypalony psychiatra decyduje się na dłuższy samotny urlop - wynajmuje nadmorski domek położony w całkowitej głuszy i przybywa tam na reset. Na miejscu okazuje się, że domek należał ongiś do pewnego wziętego mecenasa, który na starość zwariował, dokonywał Różnych Eksperymentów i koniec końców popełnił samobójstwo. Ofkors duch starucha zaczyna prześladować doktora. A może to nie duch, może doktor sam odchodzi od zmysłów?…Ciekawy, obiecujący pomysł wyjściowy, ale opowiadanie jest totalnie zagadane (blisko 100 stron!) i od połowy zmierzające zupełnie donikąd, z bardzo na dodatek rozczarowującym finałem. No, niestety, na początek spory zawód.


Nieco humor poprawia “Ostatni Autobus Do Thunder”. Autobus jadący do narciarskiego kurortu zabiera po drodze przygodną grupę turystów. W trakcie podróży kierowca, zwolennik teorii spiskowych i jego sąsiad pasażer nabierają podejrzeń, czy przypadkiem nie są to aby Obcy…. sprawnie napisane, choć klimatu grozy niewiele a finał ponownie trochę rozczarowujący.


W “Między Leckiem A Krztuniem”  zabłąkana na leśnej drodze para na motocyklu trafia do opuszczonego, spalonego domu. Zostają tam na noc, kiedy to nawiedza ich wspomnienie tragedii sprzed lat; grupa bandziorów zamęczyła tutaj starca i spaliła jego zwłoki. Młodzi następnego dnia rano znajdują kasetkę z zetlonymi banknotami…. czy już pisałem, że Siedlar nie umie. w zakończenia? No to jeszcze raz napiszę….


“Pies Swojego Pana” to raczej sf niż horror. Zmiennokształtny najeźdźca pod postacią psa (sic!) przyłącza się do Prezydenta USA, nocą go zastępuje by przywieść świat do konfliktu nuklearnego. Dość przewidywalne, “by the numbers”, bez grozy i suspensu, ze zdecydowanie przeciągniętą (choć ciekawą z uwagi na upływ czasu i obecną sytuację m-nar.) końcową przemowę “prezydenta”.

“Walczyk Z Hortensją - no, nie dla mnie ten walczyk…. Sentymentalna opowieść o miłości sprzed lat i zbrodni, do jakiej ta miłość doprowadziła. Dobre pióro, doskonale oddany koloryt USA (widać, że autor wie o czym pisze), ale mięsa w opowiadaniu brak.


Końcowe “Brzytwą Kochanie, Brzytwą”  to najlepsze opowiadanie ze zbioru; kobieta i jej kochanek mordują męża a jego mściwy duch nawiedza zbrodniarzy i doprowadza do sprawiedliwej odpłaty. Mimo pozornej generyczności opowiadanie całkiem pomysłowe, wywołujące ducha sixtiesowych seriali sensacyjno-niesamowitych.


+


Podsumowanie - Siedlar pisze bardzo sprawnie, ale całe to sprawne pisanie idzie w gwizdek, bo nie umie on zgrabnie zakończyć opowieści,  a że do tego wszystkiego grozy i horroru jest stanowczo za mało (że już o obiecanym a niedotrzymanym “okrucieństwie” nie wspomnę)  więc wychodzi na koniec mdło.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dean R. Koontz - Północ 8/10

Whoah, ależ petarda! “Inwazja Porywaczy Ciał” spotyka “Wyspę Doktora Moreau” (oba te tropy sprytny Koontz wprost podał w powieści) czyli kol...