Wstyd przyznać, że człowiek, siedząc w grozie, siedząc w polskiej grozie (ponad 100 tytułów przeczytane) nigdy dotąd jeszcze nie czytał samodzielnego książki Kazimierza Kyrcza jednego z najbardziej znanych i najbardziej oddanych literackiej grozie twórców, autora wielu powieści i zbiorów opowiadań. A może przez to, że jest tych tytułów tak dużo, nie potrafiąc się zdecydować na jeden wybierałem zawsze co innego?
No, ale jak mawia stare przysłowie pszczół “besser spat als nie”, lepiej zatem późno, niż wcale do lektury zbioru opowiadań Kazimierza”Femme Fatale” zasiadłem.
No i wygląda na to, że tak długie się z twórczością Kyrcza rozmijanie to był błąd, bowiem jest w “Femme Fatale” cała grupa świetnych, wybornie wymyślonych i dobrze napisanych opowiadań.
Już pierwszy tekst, “Bardziej Niż Myślisz”, wyrwał mnie z kapci. To taki suicydalny Death Wish (pamiętacie film z Bronsonem?) - bohater, nie potrafiąc się pogodzić z samobójczą śmiercią córki, w której prowokująca czyn współsprawczyni przeżyła, postanawia samotnie “pomagać” w samobójstwach innym - pisze ogłoszenia, zabiera, pozoruje swój udział i morduje….rewelacyjny, rasowy twist końcowy!
Dalej idzie “Nowa Wanna”- dziewczyna litując się nad tęskniącym za zmarłą żoną starym wdowcem, jak również mając dość jego dość nachalnych wizyt załatwia go i rozpuszcza w wannie. W jego domu zaś leży dziennik a w nim notatki, w których mężczyzna snuje swe plany wobec atrakcyjnej sąsiadki …
I jeszcze “Randka W Ciemni” - inna dziewczyna (w końcu tematem zbioru jest “femme fatale”) seryjnie morduje obleśnych mężczyzn napotkanych na swej drodze - szefa doprowadza do śmiertelnego zawału, kluczem francuskim przemocowego męża koleżanki z biura, młotkiem przygodnego brutala-kochanka. Juicy
A na koniec debestów znakomita “Enen” (to imię kobiety). Przypadkowo poznana dziewczyna, nazwana przez bohatera Enen, okazuje się bardzo ryzykowną przygodą, pokrywające jej ciało tatuaże zachowują się jak żywe…Kyrcz świetnie bawi się garścią znanych motywów gatunkowych lepiąc je w efektowną miniaturę.
To była moja topka ze zbioru, po serii opowiadań znakomitych, z kapitalnymi pomysłami i efektownymi pointami, pora na teksty nadal udane, choć nieco ustępujące tym opisanym.
Wśród nich są : “Pierwsza Wieczerza”- makabreska w stylu Rolanda Topora, energiczna i twistowa, ale z głównym konceptem nieco przeszarżowanym (warto dla porównania poznać genialny “Sznycel Górski” tegoż Topora), “Ciężar” - historia uwięzionej w pustym magazynie z pochowanymi w szafach trupami dziewczyny i policjanta, który pragnie zbadać tenże magazyn. Twist wcześniej widoczny, no ale ponownie - to on stanowi o opowiadaniu.
Kolejne dobre opowieści to “Za Ścianą” z klimatem trochę jak z “Sąsiadki” Majcherowicza - koszmar anomimowego blokowiska, sporo makabry finałowej, sporo suspensu, świetny styl, ponownie wjechał zaskakujący twist, tyle że tym razem nie bardzo się główny pomysł fabularny spiął.
“W Dziurach Drapaczy” to jakby dwie opowieści, o dwu wieżowcach - morderca na tropie swej ofiary i pracownica bezdusznej korporacji - ale ponownie, zamysł główny opowiadania okazał się nieco zbyt wyrafinowan, trudny do uchwycenia.
Przy lekturze “Przekraczając Granice” przypomni się fanowi klasycznej grozy “Syrena Atherton, to trochę chaotyczny strumień myśli kłębiących się w głowie szalonej dziewczyny leżącej w szpitalnej izolatce - wspomnienia gwałtu w samochodzie, wypadek, wyrzuty sumienia, postać Kablownicy. Klimartyczne, choć po raz kolejny brakuje nieco wygładzenia motywów.
“Koleiny” to długie, zabawne opowiadanie, czuć, że Autor dobrze się bawił podczas jego pisania. Co ważne, dobrze się też bawić może czytelnik, pod warunkiem, że nie będzie oczekiwał wiarygodnej opowieści a ucieszy się groteskowością otoczenia i urokiem głównego pomysłu (tak, wraca na białym koniu udana pointa!)
I wreszcie “Zabłocie”- bohater sprowadza ofiary mieszkającemu w walącej się ruderze zamożnemu menelowi (ojciec!). Wprawdzie końcowy twist tym razem jest nieprzekonujący, ale na plus szczególnie silna “krakowskość”, niezły zabłociański klimat,
Nie wszystkie teksty mi siadły, za raczej nieudaną uważam np. “Helladę”, napisaną lekko i dowcipnie czarną humoreskę o mężczyźnie planującym śmierć zamożnego wujka, pozbawioną jednak logiki, nawet takiej heheszkowej i tym razem ze słabiutkim twistem słabiutki. Podobnie niedopracowana pointa zawiodła w “Czerwonej Szmince”.
Jeszcze mniej spodobali mi się “Rozdzieleni”, opowiadanie tak zamotane, że ciężko zrozumieć sens. Love story do kolorowej “Marietty”? Nieco obrzydliwości z piciem krwi miesięcznej, ale czemu to służy? Wypadek? Początek apokalipsy? Również “Dualizm”, dziwaczne weird/bizarro, nie bardzo wiadomo o czym tak naprawdę traktujące, nie jest ani wdzięczne, ani zabawne, ani straszące, a fabuły brak.
+
Parę zdań podsumowujących zbiór. Technika, warsztat Kyrcza są nienaganne, Bardzo “schludny”, przejrzysty jest styl narracji, opowiadania czyta się lekko, bez trudu, autor z powodzeniem radzi sobie nawet z trudnymi opisami i sytuacjami. Potrafi też doskonale, jak mało kto w Polsce operować pointą, końcowym twistem, który jest niezbędnym elementem dobrego opowiadania. Fajna jest też krakowska miejskość tych opowiadań - krakusi mają +5 punktów do funu z czytania (City).
Kyrcz nie szuka nadprzyrodzonej grozy, interesuje go raczej makabra, realna i możliwa do zaistnienia. Bardzo rzadko (if any) pojawiają się w “Femme Fatale” wątki nadprzyrodzone, dominuje “horror-thriller”, raczej spod znaku “Piły” niż “Suspirii”. Ale to żaden zarzut! Przeciwnie, Kyrcz potrafi świetnie zbudować suspens, zagrać odrobiną makabry, wzbudzić nadprzyrodzony lęk bez używania fantastyki.
Natomiast wadą jest swoista “niesubstancjalność” opowiadań w ziobrze. To są takie zabawy literackie, czuć, że autor bawi się wymyśleniem jakiejś sytuacji i stara się ją użyć jako środek napędzający jego historię, ale przez to mało jest w tych tekstach życia, one są nieprawdopodobne życiowo - to nie tyle “fotografie” rzeczywistości co takie raczej literackie figury stylistyczne. Kiedy służą one do zaskoczenia wspaniałym pomysłem, twistem finałowym, jest dobrze, kiedy jednak takiego bonusa brak, trochę ciągną książkę w dół. Stąd końcowa ocena nieco podupadła, choć po startowych opowiadaniach zanosiło się na sensacyjnie wysokie noty.
Niemniej wejście w świat Kazimierza Kyrcza jest bardzo satysfakcjonujące i już się cieszę na kolejne tytuły!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz