czwartek, 30 maja 2024

Graham Masterton Drapieżcy 8/10

Masterton bierze na warsztat lovecraftowskie “Sny W Domu Wiedźmy” i opowiada tę historię po swojemu, nowocześnie (no, na standardy wczesnych najntisów), krwawo, filmowo i, najważniejsze, całkiem udanie!


+


Bezrobotny, porzucony przez żonę architekt wnętrz przyjmuje zlecenie odnowienia starego, wiktoriańskiego budynku Fortyfoot House na wyspie Wight i wraz z synem wprowadza się do ponurego, podupadającego domostwa.


Okazuje się, że dom to były XIX wieczny sierociniec, zamknięty po tym, jak wszystkie dzieci zmarły w 1888 roku; odpowiednio creepy cmentarzyk widać z okien Fortyfoot House. Mimo upływy stu lat w okolicy nadal krążą niepokojące opowieści dotyczące domostwa i jego właścicieli, ludzie szczególnie boją się opowieści o szczególnie wielkim, “Brązowym Jenkinie”, szczuropodobnym człowieczku (a może o szczególnie wielkim szczurze?)

 

W nocy na strychu pojawiają  się światła i dziwne hałasy,  bohater usiłując za dnia zbadać  sprawę, odnajduje pustą, zamurowaną przestrzeń pomiędzy ścianą a strychem (ihaaa - Keziah! Nasz architekt udaje się po poradę do okolicznego szczurołapa, który, wbrew obawom żony, uznaje Brązowego Jenkina za godne siebie wyzwanie. Następnego dnia mężczyzna przybywa do Fortyfoot House na polowanie, jednak w jego trakcie ginie w potwornym wypadku.

 

Bohater nie wierzy w nieszczęśliwy wypadek szczurołapa, uważa, że to właśnie potworny Brązowy Jenkin zabił mężczyznę, każdej nocy jest też świadkiem kolejnych niesamowitych wydarzeń i emanacji.  Do tego w okolicy dochodzi do kolejnych tajemniczych tragedii;  z sąsiedztwa znika 9-letnia dziewczynka, w niewyjaśnionych okolicznościach ginie właścicielka kawiarni a do tego wszystkiego mały Danny spotyka na cmentarzu ducha jednego z zaginionych dzieci oraz … Młodego Pana Billingsa, kiedyś właściciela sierocińca.


Architekt namawia pastora na odwiedziny w Fortyfoot House i na przeprowadzenie  “egzorcyzmów”. No, ale tak łatwo to się raczej nie uda….


+


Bardzo, bardzo porządne czytadło, zapewniające naprawdę dużo frajdy. Masterton biorąc na tapet “Sny W Domu Wiedźmy” Lovecrafta wykorzystał wszystko, co było u Mistrza z Providence dobre - satanistyczne rytuały, wiedźma, ofiary z dzieci, zakrzywiona czasoprzestrzeń, i dodał do tego mnóstwo swojego wigoru - interesujących bohaterów, ciekawą akcję i żwawe jump scare’y, tworząc w efekcie jedną z lepszych “grahamek” w swym dorobku.


W samym sercu fabuły  “domu wiedźmy” jest zagwozdka - dlaczego bohater, konfrontowany z kolejnymi nadprzyrodzonymi, niepokojącymi zjawiskami nie bierze przysłowiowych nóg za pas? O ile u Lovecrafta motorem napędowym była ciekawość studenta Gilmana (świadomie badającego fenomeny dotyczące Keziah Mason), o tyle Masterton korzysta z formuły “horroru ekonomicznego”; bohater mimo strasznych wydarzeń nie może uciec bo wydał już całą pobraną za miesiąc zaliczkę, której nie ma z czego zwrócić, na dodatek, już całkowicie szach matem,  ma kompletnie  rozwalony samochód, co fizycznie uniemożliwia mu ucieczkę z nawiedzonego domostwa.


Bardzo efektownie, pomimo pozornego początkowo banału, Masti ogrywa obligatoryjną w jego powieściach postać seksownej laski wskakującej do łóżka bohaterowi. Tutaj udało się zagrać efektownie i twistowo, podkręcając przy tym trochę postać dość nudnego i przewidywalnego samotnego ojca z synem. 


Co do samej lektury, no wiadomo, bez względu na to czy mądrzej czy głupiej, czytanie Mastertona zawsze jest bardzo przyjemne, sprawna fraza, przejrzysta narracja, jump scary, te sprawy. Nie inaczej jest i tym razem i powieść żwawo pomyka przed siebie do efektownego finału.


PS.

“Drapieżcy” wydani zostali po raz pierwszy przez wydawnictwo Prima, w czasie, kiedy Masterton pogniewał się na Amber za dzielenie jego powieści na dwie części. Prima “przejęła” super popularnego Mastertona, wypuszczając na rynek legendarną dziś serię jego książek  


Co charakterystyczne; wtedy to Masti był lokomotywą ciągnącą nieznanego szerzej fanom grozy Lovecrafta. Dziś jest na odwrót, cień Mistrza z Providence sięga daleko i mnóstwo czytelników sięgnie po powieść Masterton jako po  swoisty fanfik lovecraftowski.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dean R. Koontz - Północ 8/10

Whoah, ależ petarda! “Inwazja Porywaczy Ciał” spotyka “Wyspę Doktora Moreau” (oba te tropy sprytny Koontz wprost podał w powieści) czyli kol...