Prawdziwe arcydzieło “złotej ery horroru”, będące jednak czymś znacznie więcej niż zwykłą “powieścią grozy”, swą klasą wyrywające się z gatunkowych okowów, będące po prostu wielką Literaturą “bezprzymiotnikową”, dotykającą Zła i Korupcji tkwiącej w Człowieku.
+
USA to kraj gospodarny i zapobiegliwy, tutaj niechętnie wyrzuca się rzeczy na śmietnik; one zawsze mogą mieć jakąś wartość (stąd tradycja sprzedaży garażowych czy przeróżne, znane z TV “wojny magazynowe”). Na podobnej zasadzie działają “aukcje” - lokalne władze gromadzą od mieszkańców niepotrzebne im rzeczy i sprzedają w drodze publicznych licytacji, uzyskane środki przeznaczając na różne cele publiczne.
Spokojne, cicha miasteczko Harlowe. Pewnego dnia do domu rolnika, Johna Moore, przybywa zaprzyjaźniony z nim miejscowy szeryf w towarzystwie niejakiego Perly Dunsmore’a. Perly to utalentowany “aukcjoner” - potrafi z dobrym zyskiem zlicytować i sprzedać wszelkie ofiarowane na licytację przedmioty.
Moore wprawdzie dziwi się celowi aukcji - pozyskane pieniądze zostaną przeznaczone na powołanie dodatkowych zastępców szeryfa, a w tak spokojnej okolicy jak Harlowe sam szeryf dokonale sobie radził z wszelkimi wyzwaniami, ale, skoro wszyscy coś tam dają na aukcję, on również bez oporu przekazuje stare, zbędne koła, leżące na strychu stodoły.
No i dobrze, za tydzień jednak szeryf pojawia się u Moore’ów ponownie. I za kolejny tydzień. I za kolejny… Jasne, w wiejskim gospodarstwie jest mnóstwo zbędnych klamorów, przez jakiś czas zatem Moore zachowuje się jak adept “Magii Sprzątania” Mari Kondo i pozbywa się tego, co mu do niczego nie służy. Ale w końcu nie ja już niczego “niepotrzebnego” do wydania, a auckjoner, w towarzystwie czy to szeryfa, czy to któregoś z rosnącej grupy jego zastępców, pojawia się regularnie. A nie bardzo jest mu jak odmówić, jak trzeba, to potrafi pochlebstwami, pozorną życzliwością zyskać sympatię, jak nie da rady po dobroci, potrafi wzbudzić niepokój zawoalowanymi groźbami.
Wkrótce społeczność Harlowe dzieli się na dwie części - watahę “zastępców szeryfa”, których dobrobyt wzrasta podczas kolejnych aukcji i coraz bardziej zahukaną, ubożejącą, tracącą kolejne niezbędne do życia rzeczy resztę. Tym, którzy chcą się w jakikolwiek sposób sprzeciwić, przydarzają się “nieszczęśliwe” wypadki. W miasteczku rośnie strach i utajony terror. Ci najbardziej zaszczuci zaczynają opuszczać Harlowe i pozostawiają swe rodowe ziemie na pastwę coraz bardziej zaborczego aukcjonera. W ich miejsce pojawiają się zamożni przybysze z wielkich miast, marzący o “ucieczce na wieś” i “odpoczynku od zgiełki metropolii”. Uśmiechnięty Perly Dunsmore czeka na nich z atrakcyjnymi ofertami…
Zdesperowany John Moore zaczyna rozmyślać o ostatecznej konfrontacji z bandą Dunsmore’a…
+
Czasami tak jest, że książka, która pozornie pojawia się w niszy gatunkowej okazuje się tak dobra, tak uniwersalna, że się ze swych ograniczeń wyrywa. Każdy autor marzy o takim strzale (Stephen King co jakiś czas próbuje), nieczęsto się to udaje - a “Aukcjoner” jest właśnie taką powieścią.
Najważniejszym tematem tej ponurej alegorii jest Zło. Zło tkwiące w duszy człowieka, zło, które łatwo może zostać obudzone przez jakiegoś “aukcjonera”. Tak właśnie dzieje się z miasteczkiem Harlowe. Kolejni mężczyźni dołączają do grona “zastępców szeryfa” - tak naprawdę do westernowo-piekielnej bandy Perly Dunsmore’a i swymi działaniami zmieniają życie pozostałych mieszkańców w piekło (a nawet Piekło). Oporni zostaną pobici, usunięci, zmuszeni do wyjazdu, ich dzieci oddane (a naprawdę sprzedane) zamożnym rodzinom adopcyjnym (sic! Wyjątkowo makabryczny wątek), a ich ziemie przejęte i zamienione na luksusowe posiadłości na sprzedaż. A wszystko to w pełnej aprobacie prawa (władze stanowe nie przyjmują żadnych zgłoszeń - lokalny szeryf przecież twierdzi, że nic złego w Harlowe się nie dzieje).
Czy Perly Dunsmore jest Diabłem, demonem piekielnym na kształt kingowskiego Lelanda Gaunta, zstępującego między ludzi, by siać zepsucie i zło, czy to po prostu chytry hochsztapler, któremu udało się zbudować w skali mikro totalitarną dyktaturę? Jak trzeba, jest uroczy, jak trzeba - groźny, zawsze absolutnie Zły i Amoralny, otoczony gronem ludzkich, skuszonych korzyściami pomocników.
Urokiem powieści Samson jest właśnie to niedookreślenie. A odpowiedź na pytanie o pochodzenie Dunsmore’a w sumie nie ma wielkiego znaczenia - ważny jest efekt.
Ciekawy, współczesny trop interpretacyjny dopisał w posłowiu do powieści mąż Joan Samson (zmarła ona wkrótce po jej opublikowaniu) porównując postać aukcjonera do Donalda Trumpa…
W “Aukcjonerze” udało się Samson dotknąć wielu tematów - pojawia się tutaj zapowiedź słynnych dziś “ucieczek na wieś”, i ogólniej, zawłaszczanie ubogiej społeczności wiejskiej przez zamożnych przybyszów z wielkich miast (z grubą, ale mocną alegorią sprzedawania dzieci do adopcji), pojawia się też pochwała twardego uporu, wierności swej ziemi i swym zasadom, reprezentowana przez rodzinę Johna Moore.
W tym elemencie “Aukcjoner” przypomina znany od “Jeźdźca Znikąd” (Shane) schemat westernowy, w którym Źli chcą wypędzić Dobrych z ich ziemi wszelkimi metodami, a Dobrzy usiłują się bronić (tak, od biedy można nawet przypomnieć sobie “Placówkę” Bolesława Prusa z upartym Ślimakiem, jako odpowiednikiem Johna Moore).
Powieść Samson najbardziej przywołuje jednak skojarzenia z innym filmem, “Mścicielem” Clinta Eastwooda (High Plains Drifter) - horrorem “przebranym” za western. Podobnie jak w filmie - do miasteczka przybywa “diabeł” który zamienia je w “piekło” - tyle, że o ile w filmie diabelska kara zasłużenie spadła na głowy zbrodniarzy, o tyle u Samson to szersza alegoria, a Zło dopada niewinnych.
MUS znać - absolutny kanon.
PS.
Fani Stephena Kinga będą zachwyceni (tak, jak jest “Aucjonerem” zachwycony zam King, umieszczając ją w swym kanonie literackiej grozy - Danse Macabre), gdyż popularny “Sklepik Z Marzenami” jest mocno wzorowany na “Aukcjonerze”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz