Guy N. Smith w dobrej formie, straszy historią o nawiedzonym lesie, zgrabnie wykorzystując rozwiązania fabularne znane z filmu Johna Carpentera "Mgła".
+
Wracająca nocą z dyskoteki przez las Droy dziewczyna nieopatrznie przyjmuje ofertę podwiezienia przez przygodnego kierowcę. Ten okazuje się psychopatycznym zboczeńcem (helou, jesteśmy w książce boskiego Guya) i gwałci ofiarę. Wyrywa się ona swego oprawcy w ostatniej chwili przed zamordowaniem i naga ucieka w las. Niedoszły zabójca, również w dezabilu, rusza w pogoń.
Następnego dnia poszukiwania zaginionej rozpoczyna jej narzeczony, miejscowy leśnik. Również i och jednak znika bez śladu w spowijającej las gęstej mgle.
Policja wszczyna śledztwo. Eksperyment procesowy, w którym odtwarzana jest droga zagubionej dziewczyny kończy się jednak zagadkowym zniknięciem wcielającej się w jej rolę koleżanki oraz grającego porywacza policjanta.
W otoczony mgłą las ruszają kolejne obławy policyjne. Ich działania nie przynoszą jednakże żadnego rezultatu, co gorsza, nikną bez śladu również oddzielający się choć na chwilę od pozostałych uczestnicy poszukiwań.
W ponurym nawiedzonym lesie krzyżują się ślady wszystkich zaginionych, którzy napotkają tam duchy poprzednich ofiar tajemniczej mgły. Sercem tajemnicy jest zrujnowany, mieszczący się w sercu lasu dwór...
+
"Las" to porządna pulpowa rozrywka. Niczym specjalnym się spośród innych pozycji Smitha nie wyróżnia, ani na plus ani na minus. Brak szczególnie szalonych rozwiązań fabularnych, choć parę pomysłów jest uroczo absurdalnych. W tej mierze wyróżnia się zwłaszcza wątek "eksperymentu śledczego", zakończony powtórzeniem zbrodni. Zabawnie jest również, kiedy w efekcie tegoż eksperymentu po lesie ganiają na golasa aż dwie pary. Aż się przypomina żandarm z Saint Tropez ścigający nudystów. Tak, że element checheszkowy, bardzo u Guya cenny, jest zachowany.
Jeżeli chodzi o samą esencję pulp horroru też jest porządnie. Są grossowe sceny gwałtu (w tym przez gnijące zwłoki), ale przede wszystkim sporo straszenia, przyzwoitych jump scare'ów. We mgle grasują duchy zaginionych z różnych okresów - niemiecki lotnik z czasów II WS, okoliczni mieszkańcy, XVIII-wieczni przemytnicy a nawet druidzi. Efektownie co jakiś czas wynurzają się oni z gęstych oparów przy przystąpić do swych Ponurych i Przerażających Czynów.
Fabularnie, jak już była mowa, widać wyraźną inspirację carpenterowską "Mgłą", sceny grozy budowane są w oparciu o dość podobny mechanizm. Chwilami przypominają się również klimaty z "Gospody Jamajka" Daphne du Maurier (w subplocie przemytników i okrutnego pana).
Niewielkie, szybko się czyta, fajnie straszy. #smithoweświry będą zadowolone. Do zwyczajowego pulpowego 6/10 punkcik za nazwisko. Toż to Smith, Guy N. Smith !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz