sobota, 6 lipca 2024

Sarah Waters - Ktoś We Mnie 8/10

“Ktoś We Mnie” - znakomita mieszanka dramatu społecznego, romansu i rasowej angielskiej ghost story, powieść pomimo bardzo powoli toczącej się akcji frapująca, intrygująca swą niejednoznacznością, a na koniec zachwycająca efektownym, budzącym dreszcze, finałem. Ta książka mogłaby nosić tytuł “Upadek Rodu Ayresów” :-)


+


Świat się zmienia, stare odchodzi, nowe nadchodzi. Pozycja zamożnych rodów ziemiańskich w Wielkiej Brytanii po drugiej wojnie światowej podupada. Kurczą się przychody, reformy rządzącego Anglią laburzystowskiego rządu podkopują ekonomiczne podstawy funkcjonowania. Ziemiańska rodzina Ayresów, matka, córka i kontuzjowany na skutek rany wojennej syn, zamieszkująca swą rodową posiadłość Hundreds Hill, odczuwa to boleśnie.. Brak pieniędzy na renowację podupadającego domu, brak na codzienne funkcjonowanie. Roderick zmuszony jest wyprzedawać, kawałek po kawałku, kolejne ziemie rodowe, zabudowywane szeregowcami dla klas niższych.


Przyjmujący w sąsiedztwie doktor Faraday ma szczególną słabość do upadającej, zaniedbanej posiadłości; jego matka była tu niegdyś służącą, on sam zaś jako mały chłopiec potajemnie zwiedził kiedyś elegancką posesję. Z przyjemnością i często odwiedza teraz Ayresów, podstawą są jego darmowe zabiegi rehabilitacyjne (darmowe!) dla kontuzjowanego Rodericka;  chora noga mocno dokucza młodzieńcowi a na płacenie lekarzowi pieniędzy nie ma.


Podczas przyjęcia, jakie Ayresowie wydają dla okolicznego “towarzystwa” dochodzi do tragedii; poczciwy, łagodny labrador Cygan gryzie w twarz bawiącą się z nim dziewczynkę.  Nikt nie rozumie jak do tego mogło dojść, Ayresowie usiłują bronić psa, ale rodzice dziecka żądają z całą stanowczością, pod groźbą procesu sądowego, uśpienia nieszczęsnego stworzenia.

Chcąc uniknąć skandalu (it’s England, so, remember, - keep up appearances!) Ayresowie z bólem serca zgadzają się - wykonawcą wyroku staje się coraz bardziej związany przyjaźnią z rodziną  wierny doktor Faraday


Tymczasem po imprezie Roderick popada w dziwny, niepokojący stan. Jest nerwowy, pobudzony, prawie nie śpi; zachowuje się irracjonalnie, jakby się czegoś bał. Ostatecznie wyznaje doktorowi, że podejrzewa istnienie w domu jakiejś Złej Siły. Kiedy pewnej nocy w gabinecie Rodericka wybucha pożar, podejrzenia padają na niezrównoważonego pana domu, wobec stwarzanego przez niego zagrożenia dobry doktor Faraday zmuszony jest wysłać go do zakładu zamkniętego.


Nieszczęścia jednak nie opuszczają Ayresów. Kolejną osobą przejawiającą niepokojące zachowania jest pani Ayres. Stopniowo wychodzi na jaw, że podejrzewa ona, że jest nawiedzana przez ducha swej pierworodnej córki, zmarłej w dzieciństwie. Kobieta pomału zaczyna się alienować od współczesności, dochodzi przy tym do aktów samookaleczenia. Jakby tego było mało, stan finansów rodziny pogarsza się z każdym dniem…

 

Tymczasem doktor Faraday zaczyna, ku własnemu zdziwieniu, odczuwać rosnącą sympatię do Catherine. Początkowo raził go brak urody młodej dziedziczki; w swych przemyśleniach często sam sobie powtarza, jak mało jest ona atrakcyjna, ale z biegiem czasu coraz bardziej lgnie do inteligentnej, zaradnej i zaskakująco silnej dziewczyny. Również dla niej starszy, stabilny doktor wydaje się jakąś ostoją, daje możliwość zakotwiczenia w życiu, stabilizacji. 

Koniec końców dochodzi do tego, że doktor oficjalnie oświadcza się Catherine, a jego propozycja zostaje przyjęta…


+


“Ktoś we mnie” porusza kilka tematów. Na początku mamy do czynienia z opisem ekonomicznego i moralnego kryzysu brytyjskiego ziemiaństwa po drugiej wojnie światowej. Reformy rządu powodują gwałtowne ubożenie tej grupy, niezdolnej do pracy zarobkowej, przyzwyczajonej do życia z przychodów generowanych przez ich posiadłości. Symbolem tego jest rozpadający się powoli, zaniedbany dwór Hundreds Hall.


Na tym tle Waters przedstawia nam grono intrygujących, znakomicie zarysowanych postaci. Zanurzona we wspomnieniach przeszłości, tęskniąca do zmarłej w dzieciństwie córeczki matka - Charlotte, dwójka jej dzieci: neurotyczny, kaleki Roderick, mimo młodego wieku przygnieciony odpowiedzialnością za całość rodziny i z pozoru silna i zdecydowana, z rzeczywistości zaś wrażliwa i trochę zagubiona w sytuacji córka Catherine.


Do tej grupy dołącza, początkowo jako “darmowy” lekarz rodzinny, traktowany z początku trochę jak członek personelu służebnego, później zaś jako przyjaciel rodziny, doktor Faraday. Z jednej strony pan doktor góruje nad Ayresami - ma “fach w ręku”, potrafi sobie radzić w nowych czasach, potrafi się sam utrzymać, z drugiej zaś przez całą powieść czuje on potężny kompleks niższości, kompleks parweniusza wobec klasy wyższej, wobec arystokracji, motyw znany doskonale z “Rebeki” Daphne du Maurier czy “Kolekcjonera” Johna Fowlesa.


Na tak zarysowanym, fascynującym tle pojawia się drugi temat -  romans, stopniowo rosnące pomiędzy doktorem a Catherine uczucie. Początkowo, z uwagi na wspomniany kompleks niższości, a także sporą różnicę wieku, uczucie to jest nieśmiałe, prawie że trudne do wyobrażenia. No gdzie chamowi na salony arystokracji, gdzie staremu kawalerowi do młodej dziewczyny. Ale tutaj charakterystyczne staje się to, jak wiele razy doktor, narrator opowieści, podkreśla i powtarza brak urody fizycznej szlachcianki. Tak, jakby sam siebie chciał przekonać, że ewentualne małżeństwo będzie uczciwym układem, młoda, ale biedna i brzydka Catherine powinna docenić jego zalety, fakt, że oferuje jej kotwicę jakiejś małej stabilizacji.

Uczucie to opisane jest naprawdę po mistrzowsku, doskonale można wczuć się w motywacje doktora, doskonale można też zrozumieć zachowanie Catherine. I właśnie to mistrzostwo opisu powoduje, że w pewnym momencie czytelnik zaczyna odczuwać narastające napięcie. Coś tutaj idzie nie całkiem tak, jakby się można było spodziewać, to nie jest “rozważna i romantyczna” Jane Austen, tutaj coś się gotuje pod pokrywką…


No i wtedy, w końcowych partiach powieści, na pierwszy plan wychodzi gęsty jak żur splot namiętności i gwałtowności, ze strony na stronę zaczyna narastać groza. Nagle autorka zaczyna tańczyć z czytelnikiem szalonego kadryla i znienacka wszystko staje na głowie. Czytelnik traci zaufanie (i słusznie….) do spokoju i opanowania Faradaya, zaczyna podejrzewać, że doktor nie jest najbardziej wiarygodnym narratorem, a “Ktoś We Mnie” z romansu przemienia się w gotycką powieść grozy.


Znakomita powieść, prawdziwy modern classic - o taką “kobiecą” grozę chodzi. Koniecznie!


PS.

Ofkors powstał szybko film. Mocno obsadzony - doktorem jest Domhnall “Bill Weasley” Gleason a Catherine znakomita Ruth Wilson. Warto obejrzeć, dość wierny i klimatyczny, choć naturalnie nie potrafi tak dobrze oddziaływać, tak budzić dreszcze, jak, opowiedziana ustami doktora Faradaya, książka.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dean R. Koontz - Północ 8/10

Whoah, ależ petarda! “Inwazja Porywaczy Ciał” spotyka “Wyspę Doktora Moreau” (oba te tropy sprytny Koontz wprost podał w powieści) czyli kol...