No nieeee… Żałosny, naprawdę żałosna mieszanka “Wywiadu Z Wampirem” z “Zagadką Nieśmiertelności” teoretycznie podkręcona erotyką, co wydaje się naprawdę apetycznym połączeniem, w praktyce jednak budzący irytację zamiast fascynacji gniot, ocierający się o granice niezamierzonej śmieszności. Nieotake “literaturę kobiecą” chodzi….
+
Średniowieczna Rumunia, wioska zrujnowana przez najeźdźców. Konająca w błocie wiejska dziewczyna przyciąga uwagę spacerującego pobojowiskiem Wampira (ihaaaa), który w mgnieniu oka się w niej zakochuje i, w znanym od tysięcy razy rytuale wymiany krwi, zmienia ją w wampirzycę.
Wampiryczna para najpierw jakiś czas mieszka w zamczysku Pana, potem, kiedy zaraza zaczyna pustoszyć okoliczne ziemie, sprowadza się do Wiednia. Stamtąd, po kolejnych dziesięcioleciach, uciekają przed atakującymi miasto wojskami tureckimi do Hiszpanii, do niejakiej Madeleine.
Wampirzyca (jej partner nazwał ją Constantą) początkowo czuje Straszliwą Zazdrość wobec pięknej rywalki, oraz Święte Oburzenie wobec niestałego partnera, ale wkrótce jej trochę przechodzi, kiedy sama się zakochuje się na zabój w hiszpańskiej arystokratce. A po tym, jak wampiryczny macho przemienia również Madeleine w wampira, powstaje podręcznikowy trójkąt miłosny.
Mijają kolejne dekady i kolejne wieki. Nasz Tercet Egzotyczny podróżuje przez różne miasta Europy, co jakiś czas się wzajemnie kotłuje w pościeli, co jakiś czas wspólnie poluje, a co jakiś czas kłóci. Pan Wampir jest oto Zaborczy i swe kobiety w swobodzie bytu Ogranicza (wszystko z dużej litery), ot, taki tradycjonalista, co to baby w domu tylko dla siebie chce trzymać. Takie podejście budzi w paniach zrozumiałą irytację.
Niemniej z okazywaniem nieposłuszeństwa trzeba raczej ostrożnie - Constanta znajduje pamiętniki Wampira, z których wynika, że przed nimi Pan i Władca miał inne partnerki, ale kiedy zaczęły one marudzić i generalnie go nudzić, no to zostały przez niego Zniknięte. Ups…
Sounds promising? No niestety, jak ktoś czeka w tym momencie napięcia, to się nie doczeka. Doczeka się tylko czwartego do brydża - pięknego chłopca Aleksieja, którego Wampir usidla (i dołącza do lubieżnej “rodzinki”) w rewolucyjnym Piotrogrodzie. Przez chwilę mamy jeszcze więcej tego samego - czyli menage a quatre w różnych konfiguracjach, na koniec jednak cała poddana trójka dochodzi do tego samego przekonania - jest tak nudno ze starym grzdylem, że aż się wampirzyć nie chce, a jedyną drogą do wolności jest zabić dziada… (to żaden spojler - od zapowiedzenia tych planów zaczyna się powieść)…
+
Jak sobie czytam powyższe streszczenie to wydawać się może, że “Dar Krwi” jest interesującą pozycją. Ale tak, niestety, nie jest. Nieudane postaci, kompletnie pozbawione charakteru i emocji, banalne rozwiązania fabularne, krindżowe opisy targających bohaterką namiętności, prostackie i nieudolne próby przyprawienia akcji erotyką. Tu już nawet nie nudy (choć i te się wkradły) a głównie złość na tracony na banalne porno-romansidło czas targają człowiekiem.
Nieciekawe, niezabawne, niestraszne, nie ekscytujące - mam szczerą nadzieję, że innym spodoba się bardziej, ale ja już za kolejne tytuły od pani Gibson chyba podziękuję, wolę czytać najsłabszą Rice, bo pewnie mi się bardziej spodoba. Szkoda słów, więc już i więcej nie piszę.
PS.
Kiedyś, jak świat był boomerski, istniał podział na “literatura kobiecą dla kobiet” i “literaturę męską dla mężczyzn”. Ale teraz ???? Wydaje się, że trochę odeszliśmy od takich przeżytków, i teraz liczy się tylko sama jakość tekstu. A jednak…, no niestety, po Alexis Henderson (Godzina Wiedźm) i Isabel Canas (Hacjenda) S.T. Gibson ze swym “Darem Krwi” dołącza do kobiecego grona, które jakby na złość wszelkim chęciom zatarcia sztucznych podziałów produkuje ckliwe romansidła parodiujące niegdysiejsze “tytuły kobiece”. Tym razem padło na kolejną wariację (tym razem ze szczyptą “pikanterii”) na temat namiętnych wampirów…