Towarzysz Lenin mawiał - „dawieriaj, no prawieriaj - ufaj, ale sprawdzaj”. Recenzje „Kuklanego Lasu” Anny Musiałowicz są z reguły dobre i pozytywne, jednak to, co z nich wyczytywałem budziło obawy, że powieść nie musi być tak do końca w moim stylu - skrócie, że nie będzie wystarczająco „straszna” i że nie będzie wystarczająco efektowna fabularnie, Tak, że siadałem do czytania raczej z niepewnością niż z nadzieją na coś nadzwyczajnego. Tym przyjemniejsze jest zaskoczenie. „Kulany Las” okazał się bowiem znakomicie wymyślony,, świetnie napisanym i bardzo dobrze straszącym horrorem, taką współczesną mroczną baśnią opowiadającą o różnych obliczach miłości rodzicielskiej.
+
Na obrzeżach powiatowego miasta (a niechby był to np. Ostrów Wielkopolski…), naprzeciw szeregu eleganckich i nowoczesnych domków jednorodzinnych, pod lasem, stoi zapadająca się, zaniedbana chałupa. W chatynce umiera pogrążona w mrokach Alzheimera kobieta, której jedyną opiekunką jest upośledzona umysłowo córka.
Choroba odcina staruszkę od komunikacji ze światem, ale w jej głowie wirują emocje, wspomnienia i troski. Kobieta wraca myślami do wypadku, który spowodował upośledzenie córki Natalii, swój gniew skierowany wobec syna, którego winiła za nieszczęście, i męża, który ochronił chłopca przed furią wściekłej matki.
Najsilniejsza jest jednak obawa o los ukochanej córki, strach przed pozostawieniem jej samej na wrogim świecie. Właśnie ten strach utrzymuje staruszkę przy życiu, nie pozwala śmierci wejść do zniszczonego domku i zabrać jej ze sobą. Umysł kobiety opanowany jest obsesją zapewnienia córce „własnej” rodziny, dziecka, które będzie mogła pokochać, partnera, by z nim iść przez życie…
Tymczasem pobliski las skrywa swe tajemnice. Błąka się po nim zagubiony, ośmioletni chłopczyk a młody mężczyzna wracający do domu po kłótni z ukochaną myli dobrze znaną drogę…Obydwaj spotkają w gąszczu drzew Natalkę i otrzymają od niej małe, gałgankowe laleczki…
No dobra, zapyta się ktoś, ale jak to tak, „błąka się chłopczyk”? Rodzice go nie szukają, policja? Ano nie, przecież Maciuś wrócił z leśnego spaceru ze swym ojcem. Teraz siedzi grzecznie w swoim pokoju, wpatruje się nieruchomo w okno, rysuje las a na każde pytanie odpowiada „tak, mamo” i „dobrze, mamo”…
+
Ależ to jest dobre! I fabularnie i warsztatowo. Niewielka książeczka (170 stron na „kindlowe” oko) czyta się dosłownie sama, wciąga i nie pozwala na przerwanie lektury aż do końca - to lektura na jedno fascynujące posiedzenie.
Przede wszystkim znakomity jest pomysł wyjściowy, i nie chodzi tu tylko o tytułowy „kuklany” (lalkowy) las, potrafiący „zamieniać osoby” (choć ten znany z podań ludowych, a w literaturze grozy, z twórczości Arthura Machena koncept jest tutaj wykreowany bardzo świeżo i oryginalnie), ale, przede wszystkim, o, tak to nazwę, „wewnętrzne uniwersum myśli umierającego człowieka” (ktoś zna może sagę fantasy „Kroniki Thomasa Covenanta” Stephena Donaldsona?).
Tak, w centrum powieści jest bowiem umierająca kobieta i jej matczyna troska o pozostawioną na świecie samotnie córkę. Jest gniew na tych, których uważa za winnych stanowi Natalii, jest determinacja w zapewnieniu córce „normalnego życia”. Pomocnikiem w realizacji planów staruszki jest właśnie Kuklany Las.
Powieść nie wyjaśnia charakteru związku pomiędzy kobietą a lasem (czarownica?) - pozostawia to do wyobraźni i interpretacji czytelnika. No, ciekawy to zabieg artystyczny, rozwijający czytelnika, aczkolwiek nie przeczę, że w prostocie swego ducha nie pogardziłbym jakimś rozdziałem dodatkowym wyjaśniającym, z punktu widzenia zamiaru artystycznego autorki, ten związek.
Jako się rzekło, tematem „Kuklanego Lasu” jest matczyna miłość. O ile w centrum fabuły jest rzeczywiście troska umierającej kobiety o swą córkę, o tyle gros uwagi czytelnika skupi się jednak na na pierwszym planie powieści, tam, gdzie mama małego Maćka będzie się coraz bardziej niepokoiła, dziwnym obcym zachowaniem synka po jego powrocie z leśnej wycieczki.
Jakżesz to jest efektownie napisane! Te sceny, kiedy mama zwraca się do swego dziecka, a ono mechanicznie, bez śladu uczucia i emocji odpowiada „tak”, „dobrze”, „dziękuję”. Brrrr, kto z rodziców nie rozpozna w tym momencie swych własnych, głęboko chowanych, lęków !!!\
Nienaganna jest technika narracji. Tutaj wszystkie wątki są potrzebne, ciekawe i wymyślnie, w sposób przemyślany, bardzo efektowny powiązane - nic i nikt nie jest pozostawione przypadkowi! I mroczne, mściwe wspomnienia z przeszłości umierającej, i baśniowo niepokojące wydarzenia z głębi Kuklanego lasu i zgrabny subplot z siostrą (wiodący do najbardziej creepy momentu w powieści).
Musiałowicz wykazuje się dobrą ręką do kreacji bohaterów i tworzy galerię ciekawych, budzących zaintersowanie postaci, których losy nie będą dla czytelnika obojętne. Uwagę przyciągają przede wszystkim Natalia i jej umierająca matka (to ciekawe, główną postacią powieści jest nieprzytomna, konająca kobieta!), ale sympatię budą i obydwoje rodzice Maćka, i postrzelona siostra, nawet sąsiedzi popatrujący na „domek czarownicy”.
+
Ależ ma polska groza ostatnio branie! Naprawdę, każdy miesiąc niesie nowe, niezwykłe, ciekawe tytuły. Do wcześniej chwalonych „Pętli” Kamil Staniszek i „Otwieram Oczy” Szymon Majcherowicz, dołącza teraz z przytupem „Kuklany Las” Anna Musiałowicz. Brawo!
PS.
Anna Musiałowicz oprócz „Kuklanego Lasu” wydała jeszcze baśniowy horror „Diabeł Zza Okna” (2020) a jej ostatnią powieścią jest „Śnieg Jeszcze Czysty”. Wprawdzie recenzje (w przeważającej mierze pochlebne…) znowu straszą fanów horroru - podobno autorka odeszła od gatunkowej jednoznaczności - ale wiecie, co mawiał towarzysz Lenin. Biorąc pod uwagę, jak dobrze napisany i wymyślony jest „Kuklany Las” trzeba będzie jak najszybciej się przekonać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz