Karzeł (5/10) - początek zbioru raczej lekki. Karzeł co noc potajemnie w Labiryncie Luster ogląda się w lustrze powiększającym. Pewna dziewczyna chce mu sprawić prezent i postanawia kupić mu takie lustro na stałe. Właściciel Labiryntu, nieco zazdrosny o atencję (karzeł jest zdolnym pisarzem; jego talent imponuje dziewczynie) podmienia lustro na pomniejszające….
Następna (7/10) - wycieczka do Meksyku, zwiedzanie katakumb i miejscowych mumii biedaków, których nie stać na miejsce na cmentarzu. Mężczyzna rozochocony, kobieta przerażona kontaktem ze śmiercią. targana przeczuciami za wszelką cenę chce opuścić miasteczko, mąż w końcu się zgadza, ale psuje się auto…Prawdziwe weird fiction, zaskakujące, jak młodziutki Bardbury potrafił oddać lęk przemijania, przeczucie śmierci, ulotność ludzkiego życia. Nie tyle przerażające, co chwytające za serce. Duża literatura, nie tylko „horror” (nb. gatunkowo niewiele się dzieje, dyskretnie narasta napięcie wiodące do smutnego, przewidywalnego finału - spojlerowy tytuł).
Żeton H. Matisse’a - 4/10 - bida z nyndzą. Straszny mieszczanin za wszelką cenę chce utryzmać zaintereaowanie bohemy artystycznej, która robi sobie nie nogo polew. Za wszelkżą cene… Żarcik na mieszczaństwo, trochę „kolacja dla głupców’, ale nieśmieszne, aluzje i żarty splowiałe i niemodne, szkoda czasu. Taka bradburowa smarkateria.
Szkielet (9/10) - długo wydaje się groteskowym opisem hipochondrii (kto nie rozpozna w panu Harrisie siebie ten nie wie co to hipochondria), by w finale zaskoczyć znakomitym, makabrycznym twistem. Otake opowiadania walczyliśmy!
Słój (10/10) - jedno z najsłynniejszych opowiadań w całym dorobku Bradbury’ego, mistrzowskie połączenie tajemnicy, makabry i czarnego humoru. Tytułowy słój to eksponat w obwoźnym cyrku, w którym, zanurzone w formalinie, pływa tajemnicze Coś. Zafascynowany rolnik kupuje słój i zaprasza sąsiadów na wieczorne seanse. Zgromadzeni snują opowieści i przypuszczenia dotyczące zawartości słoja. Krzywo patrzy na to zła, zawistna żona…Dla samego Słoja warto sięgnąć po Październikową Krainę!
Jezioro 6/10. Bradbury był pisarzem znakomicie operującym sentymentem, nastrojem nostalgii. Zaskakujące, że potrafił to umiejętnie stosować juz jako bardzo młody pisarz! Jezioro to subtelna, nastrojowa, właśnie sentymentalna ghost story. 22 letni mężczyzna (stary!!!!) wspomina dziecięca miłość, dziewczynkę, która utopiła się w tytułowym jeziorze. Raczej się wzruszy człowiek niż przestraszy.
Emisariusz 7/10. Chory chłopiec i jego ulubiony pies, który przyprowadza do niego gości, Gdy ginie w wypadku nauczycielka chłopca, ten tęsni i marzy, by pani przychodziła nadal. Perwnego dnia pies zaginie bez wieści….nastrój jesienny, raqczej smutku i melancholii, wiodący dość niespodziewanie do „małpiołapkiwegho” finalnego jump scare’a
Naznaczona Ogniem 6/10 - dwu staruszków, byłych agentów ubezpieczeniowych/aniołów bezskutecznie usiłuje okiełznać nieustającą furię pewnej „rudej, krótko obciętej”; wiedzą oni, że kiedyś ta furia doprowadzi kogoś poza granice szału. Skonfrontowany z kobietą jeden z nich sam nie wytrzymuje. Do domu wraca mąż kobiety z hakiem w dłoni…
Mały Zabójca 10/10 Genialne. Horror codzienności at its best. Szczególny przypadek baby bluesa. Kobieta po ciężkim porodzie zaczyna podejrzewać, że jej nowo narodzone niemowlę…chce ją zabić. Mąż szuke dobrego psychiatry, kiedy pewnego dnia wracając do domu znajduje u stóp schodów martwą żonę…mniam! Wszystkie „demoniczne dzieci” tu się pojawiają, z oczywistym tropem „Omena” i „Kevinem”
Zbiegowisko 9/10 - absolutnie creepy! Pewien mężczyzna po swym wypadku wpada na trop tajemnicy - tłum zawsze tych samym osób zbiega się do wypadków samochodowych. Kiedy w jednym przypadku niepotrzebne ruszanie ofiary doprowadzi ją do śmierci, postanawia od podjąć działania i ujawnić spiskowców. Znakomite, świetny pomysł, mrożąca krew w żyłach atomosfera.
Pajacyk W Pudełku. 6/10. Chłopiec wraz z mamą żyje samotnie w wielkim domu, który jest jego całym światem. Alegoria niedojrzałości, uwięzienia w domu pod maminą spódnicą. Sprawne, ciekawy pomysł, ale strachu niewiele.
Kosa 9/10 Kapitalna, zaskakująca oryginalnością, parabola literacka, gdzie przygodny farmer otrzymuje zasobną farmę dla swej rodziny w zamian za przejęcie obowiązków…śmierci. Na kilku poziomach poruszające - łącznie z „ekonomicznym” (trudno, ludzie giną, ale moja rodzina ma co jeść). Drapieżny finał. Znakomita lektura, niebanalna, weird goes art.
Wuj Einar - 6/10 istoty obdarzone mocą kontra „zwykli ludzie”. znowu zabawna alegoria mężczyzny uwięzionego przez zwykłe życie. Poziom humoru mocno czerstwy (z żenującym zakończeniem), ale sama alegoria bardzo zgrabna i efektowna.
Wiatr - 8/10. Kapitalnie skontrastowane „zwykłe życie” i zupełnie lovecraftowskim w klimacie (Szepczący W Ciemności) horrorem, gdzie głównym „protagonistą” jest tytułowy wiatr. Zaskakująco przerażające, niezwykle oryginalne - tego typu teksty to największa siła Październikowej Krainy.
Lokator Z Piętra (9/10) - rzadki przykład idealnego połączenia humoru i horroru. Powieść o tajemniczym lokatorze, pracującym w nocy i unikającym srebra, o morderstwach i zaginięciach w okolicy, o małym chłopcu, który prowadzi w tej sprawie własne śledztwo, jest tyleż zabawna, co naprawdę strasząca. Świetna klamra z faszerowanymi kurczakami!
Była Sobie Starsza Pani (9/10) - Śmierć przychodzi po wszystkich z nas. Ale czy na pewno? Czy nie można nic z tym zrobić? Znakomite, szczerze rozśmieszające opowiadanie, taka jakby „Ligeia”, ale zamiast strachu czytelnik nieraz parksnie zdrowym śmiechem.
Burzowiec (8/10) - trzeba dać odetchnąć temu opowiadaniu, którego nie powstydziłby się Ligotti w swych Pieśniach. Dwie starzejące się, samotne siostry, jedna zaczyna snuć dziwaczną opowieść o dwojgu martwych, zakochanych ludzi przebywających w burzowcu, ożywjących wraz z deszczem, ktory na chwilę unosi ich ciała. A za oknem leje jak z cebra… No małpiołapkowy genialny finał. Tutaj creepiness przychodzi tak znienacka i tak bardzo na koniec, że aż jej nie zauważamy. Świetne, choć trzeba dać mu dojrzeć.
Bradbury, podobnie jak np. Matheson, zrewolucjonizował podejście do horroru. Zamiast gotyckich ekstrawagancji, teatralności, groza powstaje w najbardziej codziennych okolicznościach - kuchnia, ulica miasta, itp. (panowie nawet nazwali się The Group). Czasem Bardbury lubi Carnival - jako swój trademark (pierwszy tytuł to Dark Carnival).
Co ciekawe, Bradbury pisze często nostalgicznie, refleksyjnie, nastrojowo, tak, za przeproszeniem „dziadersko”, albo „jesieniarsko”, tymczasem większość opowiadania z Krainy napisał przed 30tką!, jako młodzieniec!. Tym większe szapoba za talent, ktory pozwolil mu tak udanie wejść w tę dojrzałą, refleksyjną nutę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz