czwartek, 31 maja 2018

Victor Hugo Katedra Marii Panny W Paryżu V.S.O.P 10/10

Matkoicórko ! Ależ to dobra książka jest !

"Katedra Marii Panny W Paryżu", powszechnie znana jako "dzwonnik z Notre Dame" to opowieść absolutnie klasyczna, znana chyba wszystkim z różnych adaptacji filmowych, w tym powszechnie znanej disneyowskiej animacji. W skrócie zatem :

Archidiakon katedry paryskiej, Klaudiusz Frollo zakochuje się bez pamięci w mającej zwyczaj tańczyć na ulicach Paryża Cygance Esmeraldzie. Pożąda jej do tego stopnia, że pewnego wieczora, z pomocą swego psio oddanego wychowanka, kalekiego dzwonnika katedralnego Quasimodo, próbuje porwać dziewczynę. Esmeralda zostaje w ostatniej chwili uratowana przez przystojnego kapitana straży Febusa, w którym to ona z kolei zakochuje się bez pamięci. Następnego dnia Esmeralda jako jedyna okazuje litość i podaje wodę uwięzionemu w pręgierzu Quasimodo. W tej chwili również dzwonnik zakochuje się w pięknej i dobrej dziewczynie.

Tragiczny splot namiętności ludzkich jest już gotów do dramatycznego rozwiązania...

Febus wykorzystując uczucie Cyganki umawia się z nią na schadzkę, zostaje w jej trakcie jednak zasztyletowany przez zazdrosnego kanonika. Frollo, targany tragiczną namiętnością,, oskarża Esmeraldę o zamach na kapitana oraz o czary. Wyrok ma być wykonany na placu przed katedrą Notre Dame. W ostatniej chwili jednak do akcji włącza się Quasimodo, ratując dziewczynę i chroniąc w kościelnym azylu.

Istnieje głęboki sens czytania nawet tak bardzo, wydawałoby się, znanych książek. Oryginalny tekst "Katedry Notre Dame" odsłania swe tajemnice i wątki fabularne, zniekształcane, a przede wszystkim zasypywane workami cukru, przez rozliczne adaptacje. Powieść Hugo okazuje się niezwykłym dziełem, ponurym dramatem utworzonym z połączenia romansu, gotyckiej powieści grozy, historii przygodowej a nawet traktatu architektonicznego (!). 
Wszystko w książce zachwyca - wspaniała fabuła, rewelacyjny warsztat literacki, kapitalni, niejednoznaczni bohaterowie, głębia opisywanego dramatu, w końcu nawet porywające opisy średniowiecznego Paryża (fani gry fabularnej Warhammer powinni "Katedrę" przeczytać obowiązkowo dla samego oddania wyglądu i ducha późnogotyckiego miasta). Rzadko można obcować z równą maestrią literacką.

Warto zwrócić uwagę, jak genialnie Hugo panuje nad czytelnikiem, jak bezbłędnie wiedzie go swą narracją przez powieść, zwracając uwagę na te momenty, które z góry Autor zaplanował jako najważniejsze. Warto też wspomnieć mistrzowsko rozegrany, targający emocjami czytelnika, suspens finału powieści, kiedy to pustelnica w dramatycznej rozmowie z królewskim siepaczem chce uratować Esmeraldę, a losy Cyganki kołyszą się na wadze losu - już już, wydaje się, dziewczyna jest stracona, by, tylko na chwilę, uratować się i zacząć wir emocji na nowo.

Odrębne zdanie należy poświęcić galerii rewelacyjnie wykreowanych bohaterów powieści. Nie ma wśród nich postaci oczywistych. Nawet zły duch powieści, szwarccharakter Frollo, to postać nie tyle zła, co głęboko tragiczna, targana swą grzeszną i niespełnioną namiętnością do Cyganki. A znowu Esmeralda - owszem, jest urocza, śliczna i, zasadniczo dobra, ale jest też bezdennie głupia a w swych uczuciach niesprawiedliwie okrutna. Quasimodo owszem, kocha piękną Cygankę, kocha swego opiekuna, ale oprócz tego jest ponurym, złym drabem (poznajemy go przecież w scenie porwania niewinnej dziewczyny). No i na koniec próżny, bezwzględny głupiec Febus...Galeria postaci niezwykłych i niejednoznacznych, które zostaną a czytelnikami na zawsze.

Trzeba w końcu przyznać, że jest Hugo w swej powieści ponury i okrutny. Nie ma w "Katedrze" zbyt wiele miejsca na słońce, jasne kolory czy szczęśliwe rozwiązania. Jest, jak to w późnym średniowieczu, ponuro i ciemno. W ogóle literatura francuska pierwszej połowy XIX wieku potrafiła być naprawdę depresyjna (przy okazji  "Katedry Marii Panny" warto przypomnieć podobnie mroczny finał Trzech Muszkieterów Dumasa). Ale przy całym tym gotyckim mroku, momentami powieść rozjaśnia rewelacyjne, złośliwe poczucie humoru Autora. Zwłaszcza w początkowych fragmentach Notre Dame można głośno zanosić się ze śmiechu. W pamięć zapada szczególnie nieodparcie komiczna scena wystawienia misterium, w której jej autor, Piotr Gringoire z uporem usiłuje odwojować zainteresowanie tłumu, odciągane coraz to nowymi zdarzeniami. Bawią również przewrotne złośliwości Hugo pod adresem współczesnych mu architektów (których generalnie uważał za partaczy bez krztyny dobrego smaku)

Prosto i bez owijania - jedna z najlepszych książek, jakie czytałem  w życiu. Absolutna lektura obowiązkowa dla każdego - 10/10, a w zasadzie, jak na dobrych koniakach - V.S.O.P.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dean R. Koontz - Północ 8/10

Whoah, ależ petarda! “Inwazja Porywaczy Ciał” spotyka “Wyspę Doktora Moreau” (oba te tropy sprytny Koontz wprost podał w powieści) czyli kol...