Bardzo „tradycyjny” horror o nawiedzonym domu, połączony ze zjadliwą satyrą na korpo-kulturę wielkopowierzchniowych salonów sprzedaży, wydany w brawurowej formie …. katalogu meblowego.
+
W jednym z salonów meblowych firmy ORSK (nie mylić z IKEA, absolutnie nie, autor zupełnie nie to miał na myśli!) wieczorami, po zamknięciu, dochodzi do aktów wandalizmu. Kanapy są pobrudzone Pewną Substancją (pisząc wprost „kupą”, choć to słowo nie pasuje do Standardów Komunikacji ORSK), giną lub są niszczone inne drobne przedmioty. Straty nie są bardzo duże, ale coraz bardziej widoczne w kolejnych miesięcznych zestawieniach. Manager salonu, ambitny Basil musi wyjaśnić sytuację przed przybyciem Zespołu Kontrolnego, który (jak to w korpo), może narobić mnóstwo kłopotów, aż do zamknięcia „źle prowadzonego” salonu włącznie, prosi więc dwie podwładne, by zostały wraz z nim w nocy w sklepie i ustaliły przyczyny tajemniczych wydarzeń.
Podczas pierwszego patrolu panie natykają się na….dwoje innych pracowników ORSKA. W pogrążonym w mroku zamkniętym salonie zamierzają oni nakręcić materiał filmowy o nawiedzonym sklepie. Podobno na tym samym miejscu w XIX wielu było zlokalizowane ciężkie więzienie, którego naczelnik wdrażał w życie brutalne metody wychowawcze - ciężką, sadystyczną pracą ponad wszelkie ludzki siły zmierzał do „resocjalizacji więźniów”. Para filmowców liczy, że dobrze nakręcony, ciekawy materiał uda się z powodzeniem sprzedać do telewizyjnego reality show o nadprzyrodzonych zjawiskach.
Podczas dalszego obchodu ekipa natyka się na ….. bezdomnego, który nocami pomieszkuje sobie w salonie. Wygląda na to, że żadnych tajemnic ani duchów nie ma, zawiedzeni filmowcy amatorzy decydują się zatem na przeprowadzenie i nakręcenie dla potrzeb swojej produkcji fikcyjnego seansu spirytystycznego. W trakcie zabawy bezdomny zaczyna nagle wygrażać wszystkim obecnym nieswoim, niesamowitym głosem po czym, ni stąd ni zowąd…podrzyna sobie gardło! Najgorsze okazuje się po chwili, kiedy martwe ciało znika bez śladu. Kobiety obawiają się „upiora”, racjonalny Basil jednak rusza na poszukiwanie bezdomnego - jak mówi, „nie może dopuścić, by ranny szaleniec pobrudził krwią wyposażenie meblowe”.
Tymczasem w mrocznych zakamarkach pomieszczeń budzą się upiory zamęczonych więźniów…
+
„Horrorstor” to spory, w pełni zasłużony przebój literacki. To świetnie napisane, energiczne i efektowne połączenie rasowego horroru i komedii, mocna, „filmowa” przygoda a jednocześnie ostra satyra na konsumpcjonizm i korporacjonizm, a wszystko w szalenie efektownej formie katalogu sklepowego.
I to od niego trzeba rozpocząć omówienie. Pomysł Hendrixa jest po prostu genialny i genialnie wykonany. Rozdziały rozpoczynają opisy kolejnych ORSKowych mebli - wszystkie one występują w fabule! Wraz z upływem powieści kolejne meble zaczynają być coraz bardziej makabryczne, to narzędzia tortur rodem z powieściowego więzienia.
Na wewnętrznej części okładki załączona jest mapka salonu, w którym rozgrywają się wydarzenia - bardzo przydatna podczas lektury. Do tego jeszcze dochodzą materiały uzupełniające : ulotki reklamowe, wewnętrzne instrukcje korporacyjne, dokumenty HRowe, wszystko to spójne z fabułą - kreatywność Hendrixa sięga szczytu.
Bardzo dobra - to charakterystyczne dla Hendrixa, jest kreacja głównych postaci. Cała piątka bohaterów jest sympatyczna, ciekawa i dobrze poprowadzona, a ich przypadkowo zrodzona przyjaźń, to, jak gotowi są walczyć jeden za drugiego, ujmująca. Obok Amy szczególnie wyróżnia się Basil; początkowo przedstawiony jest jako buc i drętwy korpo-szczur, z biegiem czasu staje się jednak coraz bardziej ludzki, odważny i gotowy do poświęcenia dla swej załogi.
Element grozy jest w „Horrorstorze” bardzo klasyczny, taki „by the numbers”. Hendrix punkt po punkcie odhacza obowiązkowe elementy horroru o nawiedzonym budynku (dokładnie sklepie), prezentuje ponurą historię więzienia, demonicznego Nadzorcę i jego sadystyczne metody (fani Guya N. Smitha skojarzą klimat z wydanych przez Dom Horroru „Pogrzebanych”). Są zgrabne jump scare’y, jest sporo filmowo prowadzonego suspensu, wszystko generalnie gra i buczy, jest OK. No ale właśnie - „OK”. Czyli żadnych nadzwyczajnych wodotrysków, ot, regularny, dość przewidywalny horror, z niewielką w sumie dawką przemocy (w powieści giną raptem dwie osoby).
Hendrix lubi pod płaszczykiem swych horrorów przeprowadzić krytykę współczesnego turbo-kapitalistycznego świata. „Horrorstor” jest tego chyba najmocniejszym przykładem. Szyderka z korpo-kultury i nakręcanego przez sklep konsumpcjonizmu („kosz na zakupy kompulsywne”!) trwa przez cały czas trwania akcji. Może czasem autor staje aż nadto zapamiętały jest w tej krytyce - szczególnie porównywanie sadystycznego więzienia z pracą w salonie meblowym wydaje się zbyt kwadratowe, również końcowe „wyciszanie” afery rzez ORSK jest o jeden korpo-demoniczny krok za daleko - ale nawet jak nieco przesadzone, to bardzo efektowne, a przede wszystkim z zabójczym poczuciem humoru. Każda „orskowa” chwila w fabule to czystej wody komedia i czytelnik niejeden raz parsknie głośno śmiechem.
Jak już pisałem, styl jest wyborny, lekki jak piórko, a że Hendrix nie leje zbyt wiele wody, to niewielki „Horrorstor” jest lekturą na dosłownie jedno popołudnie (ale bo też i oderwać się nie można od czytania). Może niekonieczne zasługuje na najwyższe oceny, ale zabawa przednia, a za sam kapitalny pomysł formalny należą się wielkie brawa. „Instant classic”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz