Kolejna część pulpowo-przygodowego cyklu powieściowego opisującego walki Wojowników Nocy z siłami ciemności, wykazująca niestety pewne oznaki zmęczenia materiału.
+
Przebywający na gościnnych występach w Londynie amerykański skrzypek zostaje w biały dzień napadnięty i brutalnie zgwałcony (koniec z rynkiem young adult, to jest Masti !). Jak się okazuje, napastnikiem był Nosiciel, wysłannik nieumarłej czarownicy Isobel Gowdie, uwięzionej wieki temu przez Wojowników Nocy w wapiennych skałach Dover. Wiedźma ma zamiar rozprzestrzenić na całym świecie tzw. "chorobę bardów", zarazę duszy, porównywaną do duchowego AIDS. Chora osoba traci rozeznanie dobra i zła, szacunek dla ludzkiego życia i zasad moralnych. Każdy zarażony (w tym i nasz muzyk) przekazuje chorobę kolejnym osobom poprzez akty seksualne odbywane....w snach (yep - it's Masterton book), plaga rozprzestrzenia się w błyskawicznym tempie, powodując lawinowy wzrost przestępczości i przemocy na świecie (pamiętajcie, wystarczy "wyśnić" sobie randkę z dowolną osobą by ją zarazić, zatem granice czy kontynenty nie mają żadnego znaczenia).
Dowiedziawszy się od zmiennokształtnego "anioła" Springera (znanego już z poprzednich części cyklu) o knowaniach sił Zła, nasz muzyk, jego punkowa kochanka i przyjaciel psychoterapeuta spróbują odnaleźć wiedźmę w opuszczonym londyńskim domostwie. Spotkanie ze strzegącymi jej upiornymi "chłopcopsami" kończy się fatalnie, bohaterowie, dzięki pomocy Springera, ledwo uratują życie.
Transformejszyn - pora, by powołać nową drużynę Wojowników Nocy! Do zespołu dołączają syn muzyka i przybyły z nim z USA Strażnik Mocy Kasyx. Działając wspólnie Wojownicy odnajdą wiedźmę ukrywającą się w krainach snów i przełamią jej złowrogi czar....
+
Najogólniej pisząc, jest średnio. Jak zwykle, Masteron pisze kompetentnie i sprawnie, czyta się całość bez wysiłku czy irytacji, ale widać pewne zagubienie i zmęczenie formułą cyklu, błąd tkwiący w samym jego założeniu. O ile przygody Wojowników Nocy, ich nabzdyczone przysięgi, komiczne stroje i "supermoce" (tym razem pojawiają się m.in zabójcza łyżwiarka i matematyczny pancerfaust) oraz walki staczane w krainach snów wywodzą się wprost z dziecięcych komiksów przygodowych, o tyle fabuła mająca miejsce na jawie jest elementem "dorosłego" horroru (powieść otwiera brutalny gwałt homoseksualny na środku ulicy). W rezultacie otrzymujemy niby poważną powieść grozy, w której szanse na dobry klimat psują niezamierzenie bawiące swym infantylizmem wstawki komiksowe.
Również konstrukcyjnie trochę tym razem Masterton się nie popisał. Po energicznym początku akcja mocno grzęźnie, przez dziesiątki stron niewiele się dzieje, bo nie ma ani za dużo grozy ani wyśnionych przygód. Sam zaś finał jest ewidentnie niedopisany, kończony jakby na chybcika. Odnosi się wrażenie, że miało się w książce jeszcze wiele dziać, aż tu nagle gwałtowne skróty fabularne pospiesznie zmierzają do końca. Trochę tak, jakby deadline wydawniczy przymusił Grahama do szybkiego zamykania wątków.
Na plus sama postać wiedźmy jako głównego villaina - efektowna i przerażająca. Również krwiożerczy "chłopcopsy" oraz gnijący, trędowaci Nosiciele budzą dreszcze grozy i obrzydzenia.
Jak pisałem, czyta się dobrze, związki z poprzednimi częściami serii zupełnie marginalne - spokojnie można czytać jako samodzielną powieść. Tylko nie bardzo wiadomo, po co - ani ona szczególnie dobra, ani zabawnie odjechana. Ot, taki standardowy, codzienny horror fare.
Godne polecenia głównie dla fanów Mastertona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz