piątek, 5 kwietnia 2019

Clive Barker Potępieńcza Gra 10/10

Uwielbiam wczesnego Barkera, po prostu uwielbiam, a "Potępieńcza Gra", szczególna wariacja opowieści o zakładzie z diabłem (Polakom znanej choćby z historii pana Twardowskiego), to kolejny przyczynek do tego uwielbienia.
+
Były więzień zostaje zatrudniony jako ochroniarz pewnego milionera. Ten obawia się ostatnimi czasy o swe życie, zaczął otrzymywać różne ostrzeżenia o groźby. Sprawa dotyczy niespłaconego długu hazardowego, który .
Nowy ochroniarz przybywa do silnie strzeżonej posiadłości, i podejmuje swe obowiązki. Na miejscu poznaje uzależnioną od heroiny córkę bogacza oraz grono jego znajomych i współpracowników. poznaje też bliżej samego pracodawcę.  Obu mężczyzn łączy, jak się okazuje, namiętność do hazardu - to z tej właśnie przyczyny bohater otrzymał swą posadę.
Wieczorami rozpoczynają się tajemnicze incydenty - próby wkroczenia przez wierzyciela na teren posesji. Pierwszy atak zostaje odparty przez sforę psów obronnych, nocne wizyty jednak nasilają się;  w trakcie kolejnej giną wymordowane wszystkie psy, ostatecznie zaś agresorowi, wraz z gronem upiornych pomocników udaje się przedostać do domu i skonfrontować z milionerem. Jak się okaże, nawet życie wieczne i bogactwo mogą być przekleństwem.
Wkrótce potem nagła śmierć mężczyzny kończy, zdawałoby się, sprawę. Wierzyciel podejrzewa jednak, że to tylko sprytny wybieg hazardzisty - porywa  jego córkę żądając od ochroniarza wydania miejsca pobytu dłużnika.
W położonym na odludziu zrujnowanym hotelu dochodzi do finałowej konfrontacji pomiędzy walczącym o odzyskanie dziewczyny ochroniarzem a siłami zła.
+
Pisząc "Potępieńczą Grę", swój pełnometrażowy debiut powieściowy, Barker mógł pozwolić sobie na  odpowiedni rozmach narracyjny. Już nie trzymał się formuły krótkich opowiadań, znanych z "Ksiąg Krwi", nie musiał też kondensować fabuły, jak to miało miejsce w pisanych z góry z myślą o rychłej ekranizacji "Powrocie Z Piekła" czy "Cabalu". Tym razem mógł on zmierzyć się z amerykańską szkołą "dużej" opowieści - historii rozlewnej, bogatej i wciągającej  czytelnika w swój świat. Jak mu wyszła ta zmiana formuły? Przyznaję, jako die hard fan nie jestem zbyt obiektywny, ale uważam "Potępieńczą  Grę" za jeden z najlepszych znanych mi horrorów, dorównujący zaletami najsłynniejszych powieściom Strauba, Kinga czy Simmonsa.
Historia podzielona jest z grubsza na trzy części (do tego dochodzą prolog - efektowny dla polskiego czytelnika, bo osadzony w Warszawie wczesnej wiosny 1945 i retrospektywna opowieść milionera). Pierwsza to slowburner, prawie nic nadzwyczajnego się w niej nie dzieje - poświęcona jest ona głównie na prezentację poszczególnych bohaterów. W części drugiej - opisującej oblężenie domu dłużnika przez siły magii, zaczyna się regularne straszenie. Finał to Grand Guignol w scenerii zapowiadającej scenariusz gry fabularnej KULT (inspirowanej potężnie właśnie prozą Clive Barkera).
Świat Barkera to nie jest do końca ten świat, który nas otacza. To dziwaczne terytorium, nadrealna kraina, pełna mrocznej magii, namiętności tajemnicy kryjącej się tuż za materią rzeczywistości. W tym świecie losy ludzkie nie mają większego znaczenia i nie interesują czytelnika, dlatego z bohaterów powieści  w pamięci nie zostaną ani anonimowy ochroniarz, ani jego ukochana - narkomanka, ani nawet unikający zapłaty za dług hazardzista. Za to nikt, kto czytał "Potępieńczą" nie zapomni ani przeklętego maga Mamouliana, ani jego pomocnika, przerażającego Połykacza Żyletek.

Powieść napisana jest porywająco, wciąga jak bagno w lekturę, nie pozwala odłożyć książki na półkę. Warsztatowo jest wyraźnie bardziej dopracowana niż mocno szkicowe, momentami wręcz niechlujnie napisane "Powrót Z Piekła" czy "Cabal". Wielka szkoda, że, począwszy od "Potępieńczej Gry" właśnie Barker rozpoczął romans z dark fantasy. Nadal czyta się go świetnie, kilka tytułów powstało naprawdę rewelacyjnych ("Kobierzec, "Wielkie Sekretne Widowisko"), ale jednak jego twórczość stopniowo oddaliła się od czystego gatunkowo horroru. Nawet późniejsze próby powrotu do ulubionego gatunku ("Wąwóz Kamiennego Serca") nie były już tak udane jak "Potępieńcza Gra". Arcydzieło i kanon współczesnej grozy. 10/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dean R. Koontz - Północ 8/10

Whoah, ależ petarda! “Inwazja Porywaczy Ciał” spotyka “Wyspę Doktora Moreau” (oba te tropy sprytny Koontz wprost podał w powieści) czyli kol...