wtorek, 10 października 2017

Terry Pratchett Ostatni Kontynent 3/10

Cóż za zawód !
Zbiór niezbyt śmiesznych i niezrozumiałych dla nieanglosaskiego czytelnika żarcioszków o Australii, wpleciony w szczątkową fabułę wypchaną całym mnóstwem czytelniczej waty.

Rincewind po wydarzeniach w "Ciekawych Czasach" (ależ to była książka!) został magicznie przerzucony na Kontynent XXXX. Tam zostaje wybrany przez Miejscowych Bogów/Siły Pierwotnej Magii (whatever) do misji Przywrócenia znikającej Wody.
Jednocześnie grupka magów Niewidocznego Uniwersytetu, przez okno w łazience (to było akurat zabawne) przenosi się w czasie i przestrzeni na maleńką wysepkę, w pobliżu której powstanie w przyszłości Kontynent XXXX.
Rincewind wędruje przez XXXX (czyli dyskową Australię) usiłując ujść swemu bohaterskiemu przeznaczeniu - jedyne, co trwalej pozostaje w pamięci po jego przygodach to świetnie przez Pratchetta wykorzystane australijskie powiedzenie "no worries, mate" ("nie ma problemu"), często motor napędowy intrygi, obejmującej, m.in, pustynny pościg a'la Mad Max 2 , zawody w strzyżeniu owiec, czy konkurs na stworzenie deseru. Mnóstwo grubymi nićmi szytych i mało zabawnych aluzji do Australii - bardzo mało fabuły.
Magowie głównie dyskutują między sobą, niestety z reguły o niczym, spotykają również paru bogów - dokładniej Stwórców. Są świadkami tworzenia nowego Kontynentu, ostastecznie zaś zostają ponownie przeniesieni w czasie - do dyskowej współczesności, na wspólny z Rincewindem nieciekawy finał, w którym woda powraca na XXXX. Jedyny autentycznie zabawny greps to "Muaaa" jednego z magów, wyrażające jego erotyczną fascynację pomagającą magom a przeniesioną wraz z nimi służącą.

Ostatnia powieść Świata Dysku z cyklu rincewindowskiego (pomijając obrazkowego Ostatniego Bohatera) przynosi ogromne rozczarowanie. Po serii genialnych przygód Rincewinda, gdzie wyrafinowany humor szedł w zawody z pędzącą na łęb, na szyję, równie wyrafinowaną akcją, przyszła porażka. Tym razem humor jest ciężki i wymuszony a fabuła wątła i nieciekawa. Tylko dla wytrwałych komplecistów Świata Dysku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dean R. Koontz - Północ 8/10

Whoah, ależ petarda! “Inwazja Porywaczy Ciał” spotyka “Wyspę Doktora Moreau” (oba te tropy sprytny Koontz wprost podał w powieści) czyli kol...