środa, 22 lutego 2017

Fort Apache 1948 7/10

Pierwsza, chyba najsłynniejsza część tzw. "końskiej" (albo ładniej, kawaleryjskiej) trylogii westernowej Johna Forda (pozostałe to "She Wore A Yellow Ribbon" i "Rio Grande"), gloryfikującej amerykańską kawalerię w trakcie wojen z Indianami.
Do tytułowego Fortu Apache przybywa nowy dowódca - pułkownik Owen Thursday (rewelacyjny Henry Fonda) z córką (Shirley Temple). Jest zgorzkniały, jego kariera wojskowa nie przebiegła po jego myśli i służbę w forcie Apache uważa za zesłanie, ale jest zdeterminowany, by pokazać wszystkim ,jak dobrze sobie poradzi na nowym miejscu. Na miejscu narzuca surową dyscyplinę, nie jest też skłonny korzystać z wiedzy i doświadczenia miejscowych oficerów, szczególnie kapitana Kirby Yorke'a (również świetny John Wayne). Pułkownik jest również arogancki - lekceważy podwłądnych, jako niższych sobie pozycją społeczną, stanowczo też urywa rodzące się pomiędzy jego córką a młodym porucznikiem O'Rourke uczucie.
W pogoni za spodziewanym sukcesem doprowadza do otwartego konfliktu z Apaczami dowodzonymi przez legendarnego wodza Cochise'a. Zaślepiony żądzą zwycięstwa nie słucha ostrzeżeń kapitana Yorke, uznając je za tchórzostwo i rzuca się do straceńczej szarży, w której ginie - z honorem, trzeba przyznać - zarówno on, jak i większość dowodzonego przez niego oddziału. Ostatnie sceny ukazują, że mimo strat Kawaleria USA trwa na straży i posterunku. Ihaaaa !
Klasyczne, stare kino. Rewelacyjnie zagrane, bardzo dobrze nakręcone, w przeciwieństwie do innych filmów Forda z tego okresu (Rio Grande!), z szacunkiem dla Indian. Brak jakiegoś szczególniejszego twista, czy też wystarczająco silnego przekazu, żebym uznał Fort Apache za Arcydzieło - ale to naprawdę Bardzo Solidny Western.
Nb. kawaleryjska trylogia Forda chwilami przypomina trochę połączenie filmów wojskowych (w rodzaju np Full Metal Jacket czy też Heartbreak Ridge) z westernem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dean R. Koontz - Północ 8/10

Whoah, ależ petarda! “Inwazja Porywaczy Ciał” spotyka “Wyspę Doktora Moreau” (oba te tropy sprytny Koontz wprost podał w powieści) czyli kol...