niedziela, 20 września 2020

Thomas Ligotti. Teatro Grottesco. 11/10

Thomas Ligotti - jeden z najważniejszych żyjących twórców grozy, jego, póki co, ostatni zbiór opowiadań (a na kolejne się nie zanosi), na dodatek dzieło GENIALNE - do „Teatro Grottesco” trzeba wracać, trzeba pisać, trzeba przypominać, żeby Ligotti przestał być „najlepiej skrywanym sekretem współczesnego horroru” (jak o nim swego czasu napisał „Washington Post”) a został w pełni uznany, jako jego wielki mistrz.


„Teatro Grottesco” to zbiór opowiadań. Dziwnym nie jest, bo Ligotti zasadniczo pisze wyłącznie opowiadania - jego proza nie ma na celu opowiadania o ludziach, o ich emocjach i przeżyciach, nie kreuje bohaterów, których przygody czytelnik ma obserwować i z którymi ma sympatyzować. Ligotti, podobnie jak np. Lovecraft (choć jakże odmiennie stylistycznie) w swej prozie chce wywołać w czytelniku poczucie dyskomfortu, niepokoju, strachu a czyni to, konfrontując go z grozą i bezsensem istnienia. Nadto - jak podkreśla sam Ligotti - w krótkiej formie łatwiej jest przerazić czytelnika, zaszokować nagłym zwrotem akcji, utrzymać napięcie na poziomie, który w większej powieści musiałby ulec osłabieniu.


Pytanie jednak, jakimi środkami i metodami Ligotti stara się przerazić czytelnika  w „Teatro” ?  Ciekawie wypada jego porównanie do debiutanckiego zbioru - „Pieśni Umarłego Marzyciela”. Oba tomy są równie genialne, oba cudownie straszą, ale używają do tego innych instrumentów i sposobów. W miejsce archetypów gatunkowych (seryjni mordercy, wampiry, duchy), reformowanych i de-formowanych w „Pieśniach”, w „Teatro” pojawia się „horror codzienności”, groza istnienia, odnajdywana w miejskim otoczeniu („Czystość”, „Zarządca Miasta”) w  pracy („Nasz Tymczasowy Zarządca”, „Motywy Moich Działań Odwetowych”), w powszechnym upadku („Bungalow”) czy wręcz w nicości („Cień, Ciemność”). 

Zmiana jest dostrzegalna również w scenografii opowiadań. Miejsce lovecraftowskich pokręconych uliczek i schylających się nad nimi prastarych kamienic zajmują zrujnowane ulice nowoczesnych upadających wielkich miast i fabryk (to odbicie rodzinnego Detroit).


Elementem stałe obecnym w tle opowiadań z „Teatro” jest choroba, ona wpływa na zachowania i postępowanie bohaterów („Cień, Ciemność”,  „Lunaparki”, tytułowe „Teatro Grottesco” czy „Bungalow”). Choroba, cierpienie fizyczne (być może odbicie stanów samego Ligottiego - tak bardzo sugestywnie jest to opisywane) pozwala dotrzeć do istoty bytu. A to, co tam można znaleźć to krańcowa, Ekstatyczna Groza - to objawienie upiornej prawdy o otaczającym nas świecie (niczym w Matrixie), to Cień, Ciemność, napędzające cały otaczający człowieka świat, napędzające wszystko, co żyje i wszystko, co istnieje.

Często bohaterami tych opowiadań są artyści, ludzie, którzy poprzez sztukę szukają odpowiedzi na pytania o otaczającą nas rzeczywistość („Lunaparki”, „Bungalow”, „Teatro Grottesco”, „Cień, Ciemność”


Inny powracający motyw to szukanie samego siebie („Dziwowisko”, „Lunaparki”, „Bungalow”) - narratorzy, niczym detektyw Harry Angel rozwiązują różne zagadki, brną, walczą, szamoczą się, by na koniec zobaczyć w lustrze swe własne odbicie.


Opowiadania Ligottiego są niczym mroczne łamigłówki. Zaraz po lekturze można próbować na kartce papieru rekonstruować pokręcony przebieg ich „fabuł”. A, gubiąc się w ich meandrach, chce się je przeczytać drugi i trzeci raz. Od razu! Czasami bywa, że te opowiadania, które poganiane szybkim pierwszym czytaniem początkowo wymykają się zrozumieniu i zostawiają czytelnika skonsternowanego i zagubionego, odkrywają swe przeraźliwe tajemnice przy kolejnej lekturze, przynoszącej ze sobą więcej zrozumienia, rosnącą bolesną fascynację i przerażony zachwyt - ekstatyczną grozę.

Ligotti podbija emocje przymiotnikami, jak Lovecraft. „Upiorne”, „koszmarne”, „przerażające” - to odpowiada za budowanie nastroju i robi lwią cześć roboty. Fabuły są mniej znaczące od klimatu opowiadań, od poruszania najgłębiej ukrytych w czytelnikach strun przerażenia.


 

Nie ma sensu opisywać fabuł wszystkich opowiadań, zresztą te fabuły bywają czasami szczątkowe. Akcja w nich praktycznie zamiera, brak jakichkolwiek postaci - jest tylko Narrator, pogrążony w Cieniu i Ciemności, poddany działaniu przerażających sił i wydarzeń, czasem zaś nieskończenie smutny, bo „nie ma dokąd pójść, co zrobić i kogo poznać”.


Najbliżej klasycznego horroru usytuowany jest mini-zbiorek „W Obcym Mieście, Na Obcej Ziemi”, żonglujący rozpoznawalnymi motywami gatunkowymi, złożony z kilku wzajemnie ze sobą powiązanych, tworzących większą całość,  tekstów.


Jest również grupa opowiadań opisujących grozę korporacyjną, grozę pojawiającą się w codziennym otoczeniu, czasami miejscu pracy. To teksty relatywnie najłatwiejsze, takie, które najszybciej przypadną go gustu. Znaleźć tu można czarną komedię o Detroit „Zarządca Miasta”, znakomitego „Naszego Tymczasowego Nadzorcę” i najbardziej zakręcone i przerażające z nich - „Motywy Moich Działań Odwetowych”.


Niektóre z tekstów praktycznie zupełnie ignorują tradycyjną fabułę, zmieniają się w szczególne „poematy grozą”. Takim przykładem będzie „Czerwona Wieża” - wspaniała metaforyczna opowieść o fabryce, w której produkowane są i dystrybuowane na świecie rozmaite koszmary. Wraz z zanikiem tych koszmarów (szara rzeczywistość odbiera wiarę w Nadprzyrodzone), „produkcja” schodzi pod ziemię, na upiorny cmentarz zombie (symbolizujący strach przed śmiercią). Ale gdy szara rzeczywistość przestaje się bać nawet tego, jest jeszcze trzeci poziom podziemi… 

Podobnie mrocznym urokiem i grozą emanują dziwaczne fragmenty tekstów tworzące „Dziwowisko” (szczególnie polecam pierwszy z nich - „Chorobliwa macierz” - opisane w szczegóły pewnego odrażającego spotkania w mroku zapuszczonej klatki schodowej pozostaną w koszmarach czytelników na długie lata).


Jednak prawdziwy zrzut napalmu ma miejsce w ostatniej części zbioru, zatytułowanej „Zniszczeni I Zgnębieni”.  Tu opowiadania połączone są wspólnymi motywami - to choroba jako  bolesny próg oświecenia, oraz bohaterowie-artyści - kapłani zdolni do poznania Tajemnicy. Jeden genialny tekst popędza kolejny. Tajne stowarzyszenie, tytułowe „teatro grottesco” gotowe podjąć się „doszczętnego zniszczenia wskazanej osoby”, nihilistyczna tajemnica otaczająca nagranie pustki wewnątrz niszczejącego domu („Bungalow”),  przerażający Showman nawiedzający wyobraźnię narratora w  „Lunaparkach Przy Stacjach Benzynowych” - każde opowiadanie to instant classic nowoczesnego horroru. 


Na i na koniec Prawdopodobnie Najstraszniejsze Opowiadanie, jakie kiedykolwiek powstało, czyli „ Cień, Ciemność”. Opowiadanie, które niejako podsumowuje artystyczną wizję Ligottiego i jego nihilistyczną filozofię, łączące się tematyką czarnej siły napędzającej świat z poprzednimi utworami autora. W jej obliczu wszystko traci na znaczeniu, polityczne spory, kulturowe uniesienia, sportowe osiągnięcia, nawet samo zdrowie ( choć po raz kolejny to na jego bazie buduje Ligotti swą opowieść). 

Po TAKIM opowiadaniu w zasadzie nie warto już nic pisać, nic dziwnego że stanowi ono, bez  mała, łabędzi śpiew Ligottiego prozaika. Ten tekst, kiedy wedrze się w umysł czytelnika, po prostu wbija w podłogę. Odbiera sens wszelkiego starania, wszelkiej sztucznej emocji - obdziera byt do jego samej istoty. Koszmarna lektura, duszna, przerażająca. Nikomu jej nie polecam. Po niej nic nie będzie wyglądało tak samo….

Ligotti to punkt graniczny - dla fanów literackiej grozy będzie jeszcze autorem horroru, choć bardzo wymagającym, dla brzydzących się gatunkowymi hopsztosami  fanów artystowsko rozumianego weirdu będzie z kolei jedynym akceptowalnym pisarzem grozy. Bo to akurat, że Ligotti to autor grozy, twórca horroru, jest niewątpliwe, ba, on jest w swym oddaniu gatunkowi najbardziej konsekwentny! Praktycznie każdy z wielkich kiedyś „zdradził horror”- robili to i Poe i Lovecraft i Barker (że o Kingu nie wspomnę), jeden Ligotti wytrwale snuje swoje lepkie, duszne koszmary i trzyma mroczną pochodnię oświetlającą połyskliwą czerń „tsalala” - Ciemności Na Dnie Świata.


Ciężkie, wybitne, konieczne. Arcy-kult. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Andrzej Zahorski - Stanisław August Polityk 6/10

Zgrabnie napisana biografia ostatniego króla Polski. Dowiadujemy się o jego młodzieńczych latach, o romansie z (przyszłą) carycą Katarzyną (...