niedziela, 11 kwietnia 2021

Joanna Bator Ciemno, Prawie Noc 6/10

Romans mainstreamu z literaturą gatunkową, z jednej strony z „mrocznym thrillerem”, z drugiej z horrorem weird fiction,  książka ciesząca się wielkim powodzeniem (nagroda NIKE, głośna ekranizacja), efektowna, wciągająca i poruszająca, choć nie bez pewnych wad.

+

Alicja Tabor, znana warszawska dziennikarka urodziła się i wychowała w Wałbrzychu. Jej przeszłość w tym mieście naznaczyło pasmo tragedii. Matka odeszła w niepamięć, kiedy Alicja jeszcze była dzieckiem, siostra nie żyje, ojciec oszalał na punkcie poniemieckich skarbów i  zginął w zasypanym tunelu. Tylko Alicja przeżyła, tylko ona ułożyła sobie jakoś życie.Teraz wraca do miasta młodości, by napisać reportaż. 

W Wałbrzychu znikła bez śladu trójka małych dzieci a na rynku miasta gromadzą się lokalni turbo-katolicy, uważając, że zaginięcia związane są z postacią Matki Boskiej Bolesnej. Alicja wprowadza się do własnego domu (wciąż ma do niego klucze) i rozpoczyna zbieranie materiałów do reportażu. Spotyka się z opiekunami zaginionych dzieci, odwiedza miejscową bibliotekę, spotyka znajomych sprzed lat. 

Dziennikarka trafia w końcu do lokalnego domu dziecka. Tu mieszkało ostatnie z zaginionych dzieci. Od dyrektora poznaje przerażającą historię dziewczynki, w której kazirodztwo, pedofilia, alkohol i morderstwo tworzą przerażający koktajl.


Obok dziennikarskiego śledztwa Alicję dopada pozostawiona za sobą przeszłość. Zaczyna ona odkrywać kolejne karty. Mieszkający po sąsiedzku staruszek opowiada swe losy, splecione z rodziną Taborów a znaleziony w bibliotece list zmarłej siostry odsłania kolejne mroczne rodzinne tajemnice.


Ponure, jesienne miasto spowijają wieczne mgły, rozprzestrzenia się atmosfera upadku, w niszczejących murach swe życie toczą niszczejący ludzie, a gdzieś obok realnej rzeczywistości toczy się inna walka. Siły ciemności, reprezentowane przez tzw. „kotojady” napierają na świat, tylko opiekunki kotów, „kociary”, stają naprzeciw złu. 


+


Wbrew temu, co się czasami pisze „Ciemno, Prawie Noc” nie jest wyłącznie „mrocznym thrillerem”. Owszem, powieść zawiera elementy typowe dla tego gatunku, ale ma ona w sobie ukryte o wiele więcej warstw i znaczeń. Obok tej sensacyjnej jest równie silny element „nadprzyrodzony”, weirdowy, do tego dochodzi „zaangażowana” tematyka, relacje rodzinne, międzyludzkie…- to wielopiętrowa saga, przypominająca porozrzucane puzzle, które trzeba sobie samemu układać.

Powieść aż się ugina od nadmiaru upchniętych  w niej tematów i motywów. Czegóż tu nie ma? Podstawowym, najbardziej przejmującym tematem powieści jest pedofilia - krzywda dzieci, krzywda fizyczna i psychiczna, kładąca się cieniem na ich całym późniejszym życiu. Pedofilia zdaje się wszechobecna; pojawia się we wspomnieniach żołdackiej brutalności, w traumie i chorobie psychicznej zgwałconej dziewczynki, w tragedii rodziców małej Kalinki, w smutnej postaci czającego się pod szkołą w krzakach pedofila onanisty, w końcu w przerażającej konspiracji, będącej w centrum powieściowej zagadki kryminalnej.


Ale tajemnicze zaginięcia dzieci, i rodzący się wokół tego dziwaczny religiancki quasi-kult to tylko pierwsza, niejako „zewnętrzna” warstwa powieści. W tym barszczu już nie przysłowiowe dwa a wręcz dwadzieścia grzybów pływa.


Jest Albert Kukułka i jego wstrzasające losy  : niemiecka, przybrana rodzina, pełen nienawiści sadystyczy brat przyrodki, księżna Daisy Von Pless, jej skarby i jej sojusz z „kociarami”,  przyjaźń z niemiecką dziewczynkę Rosemarie, gwałt obojga dokonany przez sowieckich żołdaków.


Druga warstwa to rodzina Taborów - Mrok otaczający postać matki (i jej choroba psychiczna), szaleńcze poszukiwanie poniemieckich skarbów przez ojca, tragiczna losy miłości Ewy do Dawida.


Trzeci poziom to niezależne, ale w pełni ukształtowane losy rodzin trojga zaginionych dzieci; degrengolada domu Mizery, gorycz samotnie wychowującej wnuczka babci Zofii, przerażająca historia osieroconej Kalinki.


A jeszcze  jest przyjaciółka Alicji z biblioteki, romans z tajemniczym Martinem Schwartzem, jeszcze jest (kapitalna!) historia pani Leokadii ze sklepu mięsnego i tajnego lokalu „Chat Noir”. Wszystko to oplecione mgłami ponurego jesiennego Wałbrzycha, pełnego lochów, tajnych przejść, ukrytych pomieszczeń z czającymi się w zakątkach „kotojadami”, „handlarzami kości” i „kociarami”. 

Matko i córko - tego jest aż za dużo! Gąszcz wzajemnie się przeplatających historii momentami budzi wręcz skojarzenia z „Rękopisem Znalezionym w Saragossie”. 


Całość jest momentami rozhisteryzowana i nieco przerysowana (nieudany wątek „religijny”, ”słusznościowo” dorzucona postać transseksualna - oba słusznie z filmu wywalone). Główny element kryminalny jest nieco rozczarowujący, rozwiązanie pojawia się trochę jak królik z kapelusza, niezapowiadane fabularnie. Tak, jakby autorce zabrakło nieco gatunkowego doświadczenia.

Od strony grozowej jest wyraźnie lepiej. Ciekawy, niebanalny pomysł walki dobra ze złem w postaci kociar i kotojadów,  kapitalny nastrój powieści, zamglone otoczenie, rozpadające się miasto, lochy i podziemia, wszechobecna szarość, a do tego udane niesamowite elementy poboczne (znakomity twist z chłopakiem Ewy Dawidem). W tym elemencie „Ciemno, Prawie Noc” zapowiada „niederschlesig noir” (choć powinno być raczej DUNKEL-heit) znany z prozy Jakuba Bielawskiego. 


Portret głównej bohaterki (dziennikarka Tabor, hehe, nie z nami takie numery…) jest świetnie zarysowany. To żywa postać, łatwo zdobywająca uwagę i sympatię czytelnika. Przejmująca jest również tragiczna postać siostry Alicji, Ewy, no i cichy bohater powieści - Albert Kukułka. Pozostali członkowie „drużyny” Alicji są mniej ciekawi, w ogóle jest ich za dużo - w pewnym momencie po Wałbrzychu ugania się, niczym w Draculi cała ich wataha.

Kiepsko wypadają powieściowi villaini, mało wyraziści i niespecjalnie interesujący. Za to sporo zabawy przyniesie stadko różnej maści quirków przerysowanych na marginesie głównej historii.


Książka jest świetnie napisana - to prawdziwy, bardzo wciągający pageturner. Przygód jest we niej mnóstwo, nikt nie pożałuje lektury. Warto też docenić, że „Ciemno, Prawie Noc” to rzadki przykład, gdy literatura „salonowa”, mainstreamowa odważnie i, generalnie, z powodzeniem wkracza na terytorium gatunkowe. Mało, nie wstydzi się tego (Joanna Bator była gwiazdą wrocławskiego Horror Day 2019, chętnie o swej twórczości opowiadała absolutnie nie odżegnując się od gatunkowych, grozowych inspiracji czy naleciałości).



PS.

„Ciemno, Prawie Noc” odniosła duży sukces literacki, ale jej ekranizacja dość powszechnie uważana jest za porażkę. Moim zdaniem niesłusznie, to dobry, mroczny film, który udanie zaadaptował powieść na język filmu. Reżyser odpuścił większość wątków nieudanych, przeszarżowanych, koncentrując się na zagadce kryminalnej podanej w szczególny, oniryczny sposób. Może tu tkwi problem? Ludzie poszli na sensacyjny thriller a dostali zamglony, weirdowy quasi-horror w dość elegijnym nastroju.


PPS.

Jeśli ktoś chce poczytać wzorowe połączenie wstrząsającego tematu i sprawnego operowania mechanizmami literatury gatunkowej, polecam „Zabawkę” Roberta Ziębińskiego.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Andrzej Zahorski - Stanisław August Polityk 6/10

Zgrabnie napisana biografia ostatniego króla Polski. Dowiadujemy się o jego młodzieńczych latach, o romansie z (przyszłą) carycą Katarzyną (...