Wsławiony przede wszystkim przez cykl przygód Sherlocka Holmesa Arthur Conan Doyle chętnie i często pisywał również opowieści fantastyczne i niesamowite. O ile jednak genialny detektyw słusznie unieśmiertelnił Autora, o tyle jego twórczość fantastyczna nieco się zestarzała. Chyba najbardziej widać to po opowiadaniach grozy, co potwierdza lektura wydanego w zeszłym, 2020, roku przez C&T zbioru „Igranie Z Duchami”. Opowiadania, mimo paru przebłysków, są w większości dość przeciętne i przykurzone. Na początek jednak to, co najlepsze, czyli kanoniczny już w historii literackiego horroru „Obiekt Nr 249”.
+
Student Oksfordu przy pomocy zwoju z zaklęciem przywraca do życia egipską mumię, przy pomocy której następnie usiłuje wyeliminować swych wrogów; innego studenta, z którym wdał się w bójkę, brata swej narzeczonej zrywającego w jej imieniu zaręczyny, swego dociekliwego sąsiada w akademiku.
Prosty, efektowny pomysł fabularny połączony z modną podówczas egipską tematyką zapewnił „Obiektowi 249” duże, trwające do dziś powodzenie wsród fanów grozy.Szkoda, że za tym świetnym pomysłem nie poszła równie świetna realizacja; fabuła jest raczej przeciętna, pozbawiona mocniejszych efektów (koniec końców mumii nie udaje się żadna podjęta próba zabójstwa), niemniej to właśnie w „Obiekcie 249” na literackie salony wszedł nowy Potwór - spowita w zmurszałe bandaże egipska Mumia (Doyle kontynuował tematykę egipską w innym opowiadaniu - „Pierścień Thotha”, ale o nim przy innej okazji).
+
Wśród pozostałych opowiadań wyróżniają się efektowny thriller o seryjnym mordercy grasującym w szwajcarskiej górskiej wiosce („Alpejska Zgroza”), podobna fabularnie opowieść, w której morderstwa popełniane są za sprawą klątwy, którą obłożony jest zabytkowy topór („Srebrny Topór”), czy nieco przegadane, ale udanie operujące klimatem narastającego zagrożenia, przed którym nie ma ucieczki „Zwycięski Strzał” (a tym opowiadaniu parający się czarną magią turysta, po tym, jak jego awanse zostaną odrzucone przez pewną młodą damę dokona okrutnej zemsty na swych angielskich gospodarzach).
Reszta zbioru jest nie tyle nawet że słaba, ale srodze przeciętna i pozbawiona wyrazu. W kilku opowiadaniach dochodzi do głosu fascynacja Conan Doyla spirytyzmem - w „Jak Do Tego Doszło” poznać będzie można w ten sposób okoliczności pewnego wypadku samochodowego, zaś w „Igraniu Z Ogniem” w trakcie seansu wywołany zostanie widmowy…koń!(no ihaaa), który w podkowińskim szale zagrozi stratowaniem pani domu.
Jest jeszcze w tomie kilka ghost stories, z duchami zmarłych plączącymi się po ziemi w celu załatwienia swych niezałatwionych za życia spraw. Hindus poszukuje obciętej ręki w „Historii Brunatnej Ręki”, a bokser szukający okazji do pojedynku pięściarskiego w „Bestia Z Brocas Court”; oba teksty jednak są generyczne i znikają z głowy w chwilę po przeczytaniu.
Kilka wreszcie opowiadań pomyślana jest jako humoreski, ale i tu trzeba ponarzekać, że ich humor jest wątpliwej jakości. W „Duchu Z Goresthorpe Grange” pewien snob dorobkiewicz postanawia do swej nowo nabytej gotyckiej posiadłości dokupić stosownego ducha, a jako że ma dużo pieniędzy, to i towar się pojawi…W założeniu tekst chyba miał trochę korespondować z „Upiorem Z Canterville” Oscara Wilde ale to zupełnie nie ta klasa.Również mało udane jest „Fiasko W Los Amigos” - poprzez nieudolną egzekucję, porażenie zbyt silnym prądem (sic!) - skazany na śmierć przestępca staje się praktycznie nieśmiertelny.
+
„Igranie Z Duchami” dobrze się czyta - opowiadania napisane są sprawnym, przejrzystym, jakby dziennikarskim stylem, strony znikają wprost w oczach - w sumie cały tomik to lektura na góra dwa popołudnia. „Obiekt Nr 249” warto poznać dla postaci Mumii, reszta jest niekonieczna, a i tak największą zasługą Conan Doyla nas polu literatury grozy jest … holmesowski „Pies Baskerville’ów”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz