środa, 20 marca 2019

Stephen King To 11/10

Pomnikowe Arcydzieło współczesnej literatury grozy, oczywista i jawna inspiracja dla "Stranger Things", Prawdopodobnie Najlepsza Książka Stephena Kinga (a przynajmniej najlepszy jego horror) - taka naprawdę naj...naj... naj....
- najstraszniejsza (stężenie horroru w horrorze jest naprawdę porażające),
- najbardziej wzruszająca ("To", będąc pełnoprawnym horrorem jest równie pełnoprawnie genialną powieścią obyczajową opisującą koniec dzieciństwa oraz - eksploatowaną przez różnego typu "naszeklasy" nostalgię za młodością) w końcu
- najdoskonalszą warsztatowo - prawdziwym tour-de-force umiejętności gawędziarskich Kinga, o naprawdę mistrzowskiej konstrukcji (niektóre popisy formalne Stephena zapierają wręcz dech w piersiach.)

Last but not least - jest też "To" powieścią naj-grubszą (no, prawie najgrubszą), to zdrowo ponad tysiąc stron czytania.

+
Akcja "Tego" jest tak rozległa i wielowątkowa, że w zasadzie wymyka  się szansie na rozsądne streszczenie. Opowieść rozpoczyna się w latach 50-tych. Grupa nastoletnich przyjaciół spędza wspólnie wakacje, bawiąc się, walcząc z prześladującymi ich szkolnymi chuliganami, przede wszystkim zaś usiłując wyjaśnić tajemnicze śmierci, dotykające ich rówieśników w mieście Derry (pomnikowy już, otwierający powieść jump-scare z Pennywisem ukrytym w kanale odpływowym i mordującym małe dziecko).
Wszyscy nastoletni bohaterowie, tworzący tzw. Klub Frajerów, mają za sobą własne przerażające doświadczenia nadprzyrodzone - pojawia się wśród nich m.in. przerażające, opuszczone domostwo, pędzący ulicą w biały dzień "wilkołak", "zombie" kryjące się pod wodą w podmiejskiej stacji pomp, krew tryskająca z kanalizacji, przede wszystkim zaś nawiedzający wszystkich upiorny klaun Pennywise.
Wyjaśnienie wszystkich, łączących się w jedną wielką, upiorną opowieść, wątków doprowadzi Klub Frajerów głęboko w labirynt podmiejskiego systemu kanalizacyjnego, gdzie stoczyć będą musieli walkę z zagrażającym miastu Derry (a tak naprawdę całej ludzkości) Kosmicznym Złem.


Po upływie 27 lat Zło, jak się okazuje, nie pokonane do końca, powraca. Znowu zaczynają w tajemniczych okolicznościach ginąć młodzi ludzie. Nasi przyjaciele, już dorośli, będą musieli zebrać się jeszcze raz, wrócić do miasta swego dzieciństwa i jeszcze raz przeżyć koszmary sprzed lat. Ostateczna walka wymagać będzie ofiar...


+


Bardzo długo zbierałem się do napisania o "To", szukając odpowiednich słów, by oddać mój zachwyt nad tą powieścią. Ona jest tak dobra, że wymyka się jakimkolwiek banalnych pochwałom. Perfekcyjnie wymyślona, znakomicie zbudowana, a napisana tak, że nie sposób się oderwać od lektury, wprost znikająca w oczach. 
Zacznijmy od pomysłu.  Powszechnym złudzeniem jest utożsamienie Zła opisanego w "Tym" wyłącznie z (niewątpliwie malowniczym) demonicznym klaunem Pennywise. Tymczasem Zło w powieści to coś znacznie większego - to taka "summa wszystkich strachów". Ma ono u Kinga wymiar wręcz apokaliptyczny, to kosmiczna, lovecraftowska siła zmierzająca do zniszczenia całej ludzkości. Groteskowy (choć przerażający jak diabli) klaun jest tylko jedną z postaci, pod jaką to Zło występuje. Z równym powiedzeniem będą nim kryjące się pod wodą żywe trupy, wilkołak, krew bluzgająca z rur czy agresywne ptaszydło, w końcu nawet tak groteskowe zdarzenia jak maszerujący plastikowy pomnik Paula Bunyana. To w końcu również opętani tymże Złem niegodziwi ludzie - brutalna szkolna chuliganeria, uciekający przed  kazirodczym pożądaniem własnej córki w przemoc domową ojciec, w końcu nawet niszcząca syna swą nadopiekuńczością matka. W ten sposób w ramach jednej powieści otrzymujemy zbiór kilkunastu mniejszych rewelacyjnie straszących historii.


By znaleźć miejsce na taki rozmach fabularny, King wykreował w powieści cały tłum pierwszo i drugoplanowych postaci. Wszystkie one, Wszystkie one, niczym głowy wawelskie, mają swe własne indywidualne oblicza, temperamenty, zachowania, swe własne niezależne historie,  z których każda rozwija się w odrębną opowieść.
Właśnie, element obyczajowy w "Tym" jest równie zachwycający, co horror.
Po pierwsze, King oddaje się nostalgicznym wspomnieniom własnego dzieciństwa - lata pięćdziesiąte, ówczesny klimat, zabawy, otoczenie. Każdy czytelnik odda się własnych wspomnieniom (fajnie updatują to produkcje filmowe - serial przenosi akcję w lata 60te, film kinowy zaś w strangerthingsowe ejtisy). W ten sposób powieść nie tylko straszy, ale i wzrusza - każdy może przypomnieć sobie własne lata szkolne, swe emocje, przeżycia czy kłopoty.


Pisząc "To" King musiał mieć poczucie absolutnej mocy pisarskiej. Rozmiar powieści, jej rozmach fabularny, misterna, przebogata konstrukcja balansuje wręcz na granicy literackiej bezczelności. Takie "JA nie dam rady tak napisać? Potrzymajcie mi piwo". I prawdą jest, że w zasadzie wszystkie szarże Kinga się w "Tym" sprawdzają.
Absolutne mistrzostwo warsztatowe Kinga można podziwiać śledząc,jak cały czas przeplata on oba plany czasowe powieści, w których już nie tylko wątki, ale wręcz pojedyncze zdania płynnie przenikają pomiędzy obu narracjami. Tego "przenikania" najbardziej chyba brakuje w adaptacjach filmowych, porządkujących wydarzenia w jednolity strumień wydarzeń.     


Odrębnego omówienia wymaga nie/sławny już finał powieści-  bardzo często kontestowany przez zaskoczonych nim, wręcz zniesmaczonych czytelników (poruszonych zwłaszcza szokującą, z dzisiejszej perspektywy, finałową sceną obyczajową). Osobiście nie podzielam tych zastrzeżeń, uważam zakończenie "Tego" za godne powieści i całkiem udane (przeciwnie do np. cukierkowego do zerzygu finału "Lśnienia"). Owszem tu i ówdzie koncept jest przeszarżowany, nie wszystko spina się w perfekcyjną całość, ale generalnie nie jest źle, w sumie finał TAKIEJ powieści zawsze pozostawić musi duży niedosyt.


"To" wydawane było już zylion razy, nawet budząc tym czasami złość u fanów grozy (czemu znowu TO?). Ale dla powieści tak wyjątkowej klasy warto zrobić wyjątek - niech idzie w świat i szerzy dobrą nowinę.
Hats off, to jest po prostu GENIALNE. Absolutnie ASAP (!!!) konieczna lektura dla KAZDEGO fana horroru. (dla piszących zalecam dodatkowe czytanie pod kątem perfekcyjnej techniki twórczej)




PS.

Należnej sławie "Tego" nieco szkodzi ogromny, nieco z początku zniechęcający rozmiar (ponad 1200 stron!) - siłą rzeczy wkrada się pokusa, by temat opędzlować oglądając film. Dopiero jak się zacznie czytać, to już leci, za to wtedy tak, że zatrzymać się nie można. Podkreślenia wymaga, że żadna z ekranizacji nie oddaje nawet części bogactwa fabularnego powieści.


PPS.
Ciekawe są drogi inspiracji twórczych. Najpierw Stephen King postanowił napisać powieść Draculi we współczesnej Ameryce" - tak powstało "Miasteczko Salem". Później Peter Straub, wykorzystując kingowski schemat "zła przybywającego do małego miasteczka" napisał swą "Upiorną Opowieść". No a w kolejnym ruchu King napisał swą własną wersję, "Upiornej", zbierając w jednej historii wszystkie potwory i straszydła, jakie mu wyobraźnia podpowiadała.





PPPS.

Nie odmówię sobie jadowitego rantu pod adresem pierwszej ekranizacji "Tego" - miniserialu z 1990 roku, z Timem Currym w roli Pennywise'a.
Dla wielu fanów Kinga (czy, szerzej, grozy), serial ten jest wspaniałym przeżyciem pokoleniowym i prawdziwym arcydziełem, ja jednak uważam go za fatalny, infantylny- absolutnie odrażający. Na dekady zraził mnie on (jakże niesprawiedliwie) do prozy Stephena Knga i gdyby nie Olga Kowalska z Wielkiego Buka i jej akcja #kochamykinga, być może nadal tkwiłbym w błędnych uprzedzeniach, wywołanych głównie przez tę durną ekranizację. Telewizyjna estetyka, fatalne aktorstwo (wliczając w to idiotycznie zgrywającego się Tima Curry!), brak poważnej grozy powodowany przede wszystkim przez szereg nieudanych, poważnych zmian w fabule. No sory - nie znoszę pasjami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Graham Masterton - "Czarny Anioł" 5/10

Zaczyna się zgodnie z recepturą hitchcockowską, od trzęsienia ziemi. Scena brutalnego zamordowania całej rodziny jest jedną z mocniejszych j...