Pora na relację z lektury kolejnego numeru Okolicy Strachu. Generalnie jest on krzepki literacko i konkretny publicystycznie, choć niektóre opowiadania nieco zawiodły (a jedno nawet bardzo) :
Na początek Justyna Macina i "Po Drugiej Stronie Lustra". Zgrabna historia o pakcie z mieszkającym w lustrze diabłem, który wiedzie bohaterkę na pokuszenie, w zamian za krople jej krwi spełniając kolejne niepotrzebne marzenia. Dobre zakończenie, niezły, creepy nastrój - 6/10.
"Pęknięcie" Stefana Weisbrodta to najlepsze opowiadanie całego numeru ! Młode małżeństwo czeka na termin operacji, która ma przywrócić zdrowie ich kalekiej córeczce. Ta jednak na dzień przed zabiegiem znika w tajemniczych okolicznościach. Zrozpaczeni rodzice szukają dziewczynki, a nocami coś zaczyna drapać w ściany ich domu. Upiorny klimat rodem z japońskich horrorów, mnóstwo autentycznej grozy. Doskonałe. 8/10
Bardzo dobrze i konkretnie straszy też Paweł Mateja w opowiadaniu "Białe Damy Nie Są Głupie". Zmiany w zachowaniu pewnego pisarza budzą niepokój w gronie jego przyjaciół. Odpowiedzialność za tę zmianę spoczywa na kryjącej w sobie tajemnicę starej fotografii. Byłoby jeszcze lepiej, gdyby autor porzucił dość żartobliwy ton, w którym utrzymana jest opowieść, pomysł na tę historię, jak i sama opowiadana fabuła zasługują na poważne potraktowanie - 7/10
Gość z zagranicy, Bradley Denton reprezentowany jest przez opowiadanie "Skidmore", z pomysłem (wywiedzionym chyba z kingowskiego Cmętaża Zwieżąt) umarłych wracających do życia w charakterze wyrzutu sumienia wobec żyjących. Tymczasem bohater historii nosi się z zamiarem zastrzelenia swego zaprzysięgłego wroga. Przyzwoite 6/10.
"XX" Olafa Pajączkowskiego to kolejna udana, mocna i konkretna opowieść niesamowita. Tajemnicza postać krąży wokół szpitala psychiatrycznego usiłując się do niego dostać, by skonfrontować zarządzającą szpitalem panią doktor z jej ponurą przeszłością. Edith Wharton mogłaby napisać podobne opowiadanie (choć główny wątek fabularny nasuwa skojarzenia z hitchcockowską "Urzeczoną"). 7/10
Żeby nie było tak dobrze- kolejny tekst, "Dzień Gniewu" Antoniego Nowakowskiego nie udał mi się przeokropnie. Szwedzka rodzina przeżywa koniec świata, który parę dni temu oglądała w katastroficznym filmie. Rany, jakieś dziwaczne religijne wizje apokaliptyczne, jakby ksiądz na uboczu usiłował popełnić opowiadanie fantastyczne, ale nie umiał się spod koloratki wyrwać (niech się autor za bardzo nie gniewa...). . Brrrrr, nie podobało mi się strasznie, a dodatkowo zezłościło nachalnością przekazu - 1/10.
Kolejne dwa opowiadania również mniej przypadły mi do gustu :
Najpierw Artur Jastrzębowski w "Wybryku Natury" opowiada historię wiodącej do zbrodni erotycznej fascynacji, jaką przeżywa bohater po wizycie w gabinecie osobliwości, w którym prezentowane jest dziwaczne kobiece monstrum. Niby wszystko było w opowiadaniu na swoim miejscu, warsztatowo przyzwoicie, ale brakowało mi napięcia, a główny pomysł był mało zajmujący, stąd tylko 4/10.
Później Marta Sobiecka zaprezentowała "Słowiański Skalp", opowiadanie bardzo ponure, dołujące i depresyjne, którego istotą jest opis umierania i wzajemnego oddalania się ludzi. Literacko jest bardzo dobre, emocjonalnie poruszające (aż za bardzo), ale subiektywnie, za wzbudzenie wyłącznie przykrych uczuć nie mogę ocenić wyżej niż - 4/10
Na szczęście dla fanów Mniej Wymagającej Grozy część literacką zamyka sam "boski" Guy N. Smith, który brutalnym, do bólu pulpowym, zbudowanym na dobrym pomyśle i dużej ilości grozy "Domu Kanibali" usatysfakcjonował miłośników horrorowej akcji bezpośredniej. Nowy właściciel wiejskiej nieruchomości podczas remonyu znajduje ukryty szkielet ludzki. Nocami zaczyna go prześladować toczący się w jego domu koszmar, w którym młoda dziewczyna zostaje żywcem pożarta przez zamieszkującego dom kanibala. Tymczasem w okolicy ginie bez wieści przypadkowa turystka. Bardzo mocne 8/10 - na pewno drugi kandydat do tytułu tekstu numeru.
Najciekawszy tekst publicystyczny to opowieść Przemysław Zawrotnego o onirycznym kinie Alejandro Jodorovskiego. Kto nie poznał filmów Chilijczyka, ten powinien zaryzykować - mocne, intensywne przeżycie (porównywalne z lekturą współczesnego weird fiction). Całość jest bardzo dobrze przez Zawrotnego opowiedziana i nieźle wyjaśniająca zawiłości pomysłów fabularnych chilijskiego twórcy.
Olga Kowalska, powraca z kolejnym
artykułem z cyklu o Bedlam, jak zwykle zachwycając sprawnością narracji,
znajomością tematu i swadą. To się czyta !
Tomasz Przyłucki przedstawia rzeczowy raport o podejmowanych w Polsce próbach przeniesienia grozy na deski teatru. Jak można było łatwo przewidzieć, próby zmierzenia się z Lovecraftam (Teatr Nowy w Warszawie) skończyły się porażką, natomiast spektakle Teatru Syrena - Frankenstein (w reżyserii Bogusława Lindy), oraz Teatru Kwadrat - Misery (z Ewą Wencel w roli Annie Wilkes) spotały się z entuzjastycznymi recenzjami.
Simon Zack w swym cyklu opisującym filmowe potwory ery VHS tym razem kieruje uwagę czytelników na świetnego Predatora, a fanów polskiego metalu Korsarz wprowadzi w tajniki wpływu Tadeusza Micińskiego na teksty polskich kapel metalowych. Naturalnie lwią część uwagi zagarnia Kat, którego teksty Roman Kostrzewski zręcznie ozdobił fragmentami z wierzy i poematów prozą Micińskiego. Warto nadmienić, że inną z romanowych inspiracji był sam Stefan Grabiński - tytuły "Róże Miłości Najchętniej Przyjmują Się Na Grobach", "Purpurowe Gody", czy nawet owidiuszowe "Odi Profanum Vulgus" zaczerpnięte są z opowiadań Wielkiego Stefa (co nie zmienia faktu, że Kostrzewski wykorzystał je tylko jako ozdobę i inspirację dla swych własnych, szaleńczo genialnych i genialnie szalonych tekstów)
Bardzo dobra, lektura, już pora na kolejny numer. Z przykrością i zmartwieniem odnotować tylko trzeba fakt, ze coraz bliżej meta - wypada jedynie wierzyć, że redakcja jakieś środki pośrednie wypracuje i Okolica Strachu w jakiejś formie będzie się nadal ukazywała - jej zniknięcie stanowiłoby ogromną stratę dla polskiej grozy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz