Ojej… Ciężko się zbierał Wielki Stefan do lotu wysokiego. Tak pretensjonalnie, że aż oczy bolą od czytania. Debiutancki tomik “Z Wyjątków. W Pomrokach Wiary” jest tego dobitnym przykładem. Niemniej — fani klasycznej grozy powinni dać szansę „Stefanowi Żalnemu” (pod takim pseudonimem Grabiński wydał swój debiut), bo jeśli tylko otrząsnąć opowiadania z upiornej młodopolszczyzny i nawiedzonego, balansującego na granicy grafomanii poetyzowania języka — zostaje na dnie szlachetny diament, zalążki wspaniałych pomysłów, przebłyski tego, co nadejdzie.
+
Pewnym zaskoczeniem dla fanów znających dojrzałego Grabińskiego będzie fakt, że w tych jego pierwocinach rzadziej mamy do czynienia z rasowym, gatunkowym horrorem, że bliżej tu do, powiedzmy, weird fiction, gdzie groza płynie nie tyle z terytorium fantastyki, z duchów czy upiorów, a jest raczej efektem fatalizmu istnienia, dziwności, mrocznej tajemnicy istnienia świata.
I tak - w “Puszczyku” narrator okazuje się niezamierzonym zwiastunem tragedii - jego obecność przynosi nieszczęścia i śmierć. Tymczasem burza złączyła go pod dachem opuszczonej cegielni z przypadkowym leśnym wędrowcem …
W wyjątkowo ponurej “Klątwie” pojawia się układ niemal rodem z pism markiza de Sade : wina spada wyłącznie na słabych i wątpiących. Oto dwu braci, jeden zły i zepsuty do szpiku kości romansuje z macochą, drugi, słaby, grzeszy tylko pomagając mu ukryć ten fakt przed ojcem. Ale tytułowa klątwa zdradzonego przez synów starca dopada tylko jego, słabego, targanego wyrzutami sumienia, podczas gdy “zły” brat uchodzi bez szwanku.
Ponura jest też “Pomsta Ziemi”. Stara wioskowa szeptucha zazdrości młodemu “czyniącemu” który lepiej i z sercem pomaga ludziom.Ale wiedźma ma ukrytego asa (albo raczej damę) w rękawie - piękną córkę. A czarownik młody to prawiczek, Złą Kobiecością nie zepsuty. I wpadnie niewinny w sidła krasawicy, i odda się wyuzdaniu, i zapłaci za to cenę najwyższą…. Budka Suflera śpiewała w mojej młodości “Nie wierz nigdy kobiecie, dobrą radę ci dam, nic gorszego na świecie, nie przytrafia się nam”…no właśnie.
Na miano najważniejszego tekstu zbioru zasługuje jednak “Szalona Zagroda” - najbardziej rasowy horror, którego założenia fabularne przywodzą na myśl….”Lśnienie” (sic). Wdowiec z dwójką dzieci wprowadza się do opuszczonego, zaniedbanego domostwa. Dom wywiera na nim bardzo zły wpływ, który wiedzie do Bardzo Złych Rzeczy…. Brrrr!!!! Absolutne 10/10, pierwszy błysk geniuszu Grabińskiego - i to mimo paroksyzmów pseudoliterackiego bełkotu. Nic dziwnego, że autor powtórzył to opowiadanie z swym “drugim” dekadę późniejszym i nieporównanie dojrzalszym bardziej dojrzałym “Na Wzgórzu Róż”.
Nieco słabszy okazuje się mocno inspirowany Poem (Ligeia, Zagłada Rodu Usherów) “Wampir” - szlachcic hiszpański odmawia “zgody na śmierć” i w efekcie śpi snem nieumarłych w swej trumnie rodowej, a jego brat nasłuchuje w zamczysku odgłosów z krypty… Ale dla jasności - krwi tam nie znajdziecie - żadnego wysysania. Klimat panuje raczej nekro-melancholijny.
Najdziwniejszy tekst zbioru to bez wątpienia “Podzwonne”, coś na kształt …. romansu homoseksualnego (sic!), choć zbudowane na platonicznym tle egzaltacji religijnej a nie cielesnych uniesień. Między księdzem a jego wrażliwym, uduchowionym przyjacielem rodzi się Wielka, Czysta Miłość, prowadząca do Adoracji Absolutu. Ale krew nie woda - i świeckiego ostatecznie kuszą kobiece kształty. Kiedy zakochani planują wspólny wyjazd, przypadkiem w gospodzie nakrywa ich księżulo….
+
Od strony pomysłów - jest wspaniale. Czuć przeogromny talent, gotowy do startu na wyżyny. Jest jadowicie ponuro, mrocznie, “weirdowo” - stężenie fatalizmu i grozy bije na głowę pluszowe angielskie ghost stories z epoki. Poza “Szaloną Zagrodą” reszta oscyluje na krawędzi gatunku - fatum, Straszliwa Kobiecość, emocje prowadzące do tragedii. Nie duchy i upiory, tylko człowiek w sieci własnych demonów.
Ale niestety… ten fatalny styl.
Egzaltacja do granic groteski. Nieznośnie rozpoetyzowany język, udziwniony, przesycony neologizmami, regionalizmami, stylizacjami. Czasem wręcz ma się wrażenie, że nie jest już język polski, że jakiś spieprzony generator AI wydaje z siebie przypadkowe zbitki liter imitujące “słowiański” język. Próg wejścia jest przez to naprawdę wysoki - to rarytas głównie dla szalikowców klasycznej grozy a w szczególności fanów Wielkiego Stefana. Miłośnicy współczesnego weirdu po przedarciu się przez kaskady tych stylizacji również znajdą tu wiele dobra.
Ale w sumie polecanki nie mają większego sensu. “Z Wyjątków” ukazało się bowiem w przepięknej, starannie przygotowanej edycji dzieł wszystkich Grabińskiego od Wydawnictwo IX, zatem jako część zbioru i tak będzie kupowane głównie z przyczyn kolekcjonerskich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz