Długo, bardzo długo trwała cisza po wydaniu przez Wojciecha Gunię “Domu Wszystkich Snów” ale warto było czekać. “Kiedy Będziesz Gotowy, Idź” to najnowszy zbiór opowiadań mistrza polskiego weird fiction, seria czarnych jak smoła, depresyjnych opowiadań przejmująco opisujących z z różnych perspektyw bezcelowość ludzkiego istnienia, wciąż wyborna, chwytająca za gardło literatura, proza przejmująca, ponura, niepokojąca, a jednocześnie najdalej odchodząca od gatunkowych granic horroru, bliższa raczej bezprzymiotnikowej literaturze pięknej. Osiem opowiadań, a każde z tak intrygujące, tak ciekawe, że zasługujące na odrębne omówienie.
Zaczyna się prawdziwym nokautującym hakiem w podbródek czytelnika. W ”Okruchach Nocy” bohater usiłuje zapadającą nocą znaleźć ratunek dla konającego po potrąceniu przez ciężarówkę przygodnie spotkanego psa…arcypiękne, arcysmutne, czarniejsze od kawy na biurku Thomasa Ligottiego, nie niosące nawet tej odrobiny gatunkowej otuchy, jaką byłby jakiś gatunkowy wątek grozowy. Żyjemy na tym świecie i umieramy bez sensu i bez pamięci o nas. Przejmujące, nie tylko dla psiarzy.
Również znakomita jest “Wieża Milczenia”, opowiadanie budzące lekkie skojarzenia z korpohorrorami Thomasa Ligottiego. Bezimienne Miasto a w nim beznadziejna, pozbawiona perspektyw praca fizyczna zapewniająca jedynie minimum skromnej wegetacji. Pogłoski o otwarciu na nowo Fabryki budzą u robotników nadzieje na lepsze zatrudnienie, nadzieje jednak złudne. Gdy bohater wyrusza w podróż do Fabryki, opowiadanie nagle staje się gorzką metaforą Życia (z innej niż zaprezentowana w “Okruchach Życia”, ale równie depresyjnej perspektywy).
Na odrębną pochwałę zasługuje efektowna stylizacja otoczenia na początek XX wieku (sklep bławatny, gorzałka, płaszcze z futrem. kapelusze), zanurzonego w kafkowsko-ligottiańskiej nierealności. Groza rodzi się tutaj nie na poziomie wydarzeń fabularnych a ponurego namysłu filozoficznego.
Kolejny mocarny sztos to “Przemiana Tamary G” - opisująca kobietę poddaną brutalnej przemocy domowej, symbolizowanej wizjami pająków. Mroczne, ponure jak piekło, pełne grozy (nawet jeśli to tylko subiektywna groza umysłu kobiety). Gunia, niczym Roman Polański w swych filmach (szczególnie na myśl przychodzi tu “Wstręt”), gra dwuznacznościami, tak do końca nie wiemy (no dobra, wiemy…) czy pająki to subiektywny obraz szaleństwa czy rzeczywistość.
Mocne i przejmujące jest również “Pneumatyczne”. Dwu chłopców w sierpniowym upale snuje się uliczkami małego miasteczka. Ich ojciec pogrążony w depresji, matka ciągle nieobecna w domu, szukająca pracy by zdobyć środki do utrzymania rodziny.
Pewnego dnia bracia udają się do dmuchanego parku rozrywki. Na miejscu nie spotykają nikogo, choć wszystkie atrakcje są czynne. Młodszy rusza do zabawy, starszy szuka, gdzie można by kupić bilety, bo przecież nie może taki park działać bez obsługi i za darmo…. znakomity nastrój, znakomity opis depresji, kapitalny twist fabularny w finale.
PS.
Co ciekawe, podobny fabularnie tekst (tylko tam były siostry i wesołe miasteczko) pojawia się w “Niejasnych Spektaklach” Dawida Kaina. Jak widać, czasami “wielkie umysły myślą podobnie” :-)
Opowiadanie “Płyną” mniej mi się spodobało, czegoś mi w nim zabrakło. Długo odkrywamy tajemnicę narratora, młodego chłopca przywiezionego nad ranem przez ojca do leśnego domu dziwnego pana Adama. Wraz z rozwojem akcji ujawnia się przyczyna wyjazdu (i post-apokaliptyczny charakter opowieści), niemniej za mało się to dzieje, i fabularnie i emocjonalnie, jakieś takie niesubstancjalne to opowiadanie się stało.
Ale za to “Trzy Spotkania Z Jonaszem Dotem” po prostu zmiatają z planszy! To wstrząsająca opowieść, najbardziej klimatem i przekazem ligottiańska, mroczna i przerażająca pomimo braku dużej ilości gatunkowej grozy. Gitarzysta Jonasz Dot to zapoznany artysta - piewca bólu i bez/sensu istnienia, a narrator to jego jedyny (?) fan, obsesyjnie szukający śladów aktywności chimerycznego muzyka. Tak, to życiowy przegryw, ale czyż koniec końców nie jesteśmy wszyscy życiowymi przegrywami? Duża, totalnie depresyjna literatura, bardzo wymagająca, chwilami może za bardzo (niczym muzyka Mertza/Dota), ale wypalająca na umyśle czytelnika trwałe piętno. Cudowne
Na koniec zapadający w pamięć cytat : “ludzka uwaga to najcenniejsza waluta, w jakiej można dostać wypłatę za podejmowanie jakiejkolwiek aktywności”.
“Którzy Przyszli” to kolejne urzekające ponurym pięknem opowiadanie, literatura już nie że “piękna” ale wręcz “najpiękniejsza”. Gdyby szukać gatunkowego dookreślenia to po dłuższym czytaniu można to uznać za szczególne post-apo.
Dwójka rannych żołnierzy zostaje pozostawiona przez swych kompanów w rozwalającym się budynku na śmierć. Jeden z nich popełnia samobójstwo, drugiego zaś ratuje kryjąca się w piwnicach pod domem dziewczynka. Para trwa razem w pustym świecie (klasyczny motyw), a wydarzenia wiodą do genialnie poprowadzonego, “kołowego” finału.
To już nie jest groza gatunkowa, ale to jest arcypiękne. Wstrząsające, konsekwentnie poprowadzone w opowiadaniu. metafory - historia jako mgła, wojna jako koło.
A na koniec najdziwniejsza sytuacja, “Kiedy Będziesz Gotowy, Idź” - tytułowe opowiadanie, to, które w sumie nadaje kierunek całemu zbiorowi, opowiadanie niezwykle przejmujące i po prostu piękne… okazało się tym, w miejscem w którym oczekiwania czytelnika i idea twórca autora się rozmijają…. Opowiadana historia jest czystej wody alegorią, nie ma samodzielnego, “rozrywkowego” znaczenia fabularnego (no, tak jest generalnie z większością jeśli nie z wszystkimi opowiadaniami Guni, ale tutaj to czuje się bodaj najmocniej). Refleksyjny opis rodziny żyjącej w leśnej głuszy jest tylko pretekstem do całej serii przepięknie napisanych, ale nie rezonujących z moją wrażliwością (albo jej brakiem) przemyśleń dotyczących sensu ludzkiego istnienia. Piękne, ale zupełnie nie dla mnie. Sam pewnie wolałbym, by zamiast niego tytułowym opowiadaniem zbioru zostały “Okruchy Nocy”, choć taka zmiana zmieniłaby nieco końcowy odbiór tomu, pozbawiła tej delikatnej nuty nadziei zawartej w “Kiedy Będziesz…”
“Kiedy Będziesz Gotowy” to zbiór najdojrzalszy, przy tym najlepiej i najprzystępniej napisany - styl Guni już nie jest tak wyrafinowany i hermetyczny (niedostępny?), jak to bywało wcześniej, teraz jego wizje są przystępniejsze, więcej energii autor kładzie w treść niż w formę opowiadania. Mimo że teraz to bardziej “bezprzymiotnikowa” literatura piękna niż gatunkowa groza, to koniec końców niesamowitość nadal jest narzędziem najchętniej wykorzystywanym przez Gunię. Piękne (nawet jeśli z ostatnim opowiadaniem się trochę rozjechałem).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz