piątek, 11 sierpnia 2023

William Golding Władca Much 10/10

“Władca Much”, debiutancka powieść późniejszego noblisty Williama Goldinga, zaczyna się jak  “Tajemnicza Wyspa” Juliusza Verne, a kończy mrocznym ponurym survival horrorem. To klasyk, kanon literatury, zdecydowanie wymykający się jakimkolwiek gatunkowym ograniczeniom, ale przy tym jednocześnie pełnoprawny horror, powieść budząca u czytelnika grozę, nie tylko dramatycznymi wydarzeniami na wyspie, ale ponurym, nihilistycznym przesłaniem.


+


W wyniku katastrofy samolotowej na bezludnej wyspie ląduje grupa dzieci, chłopców w wieku od 6 do 12 lat. Początkowo wszyscy są oszołomieni, zagubieni, liczą, że za chwilę pojawią się Dorośli, by jakoś zaradzić zaistniałej sytuacji. 


Dorosłych jednak nie ma - chłopcy muszą jakoś sami się zorganizować. Silny, przedsiębiorczy Ralph, wspomagany przez inteligentnego Prosiaczka przy pomocy znalezionej dużej muszli, używanej jako róg sygnałowy zwołuje wszystkich ocalałych na spotkanie. Na głos konchy przybywa również zorganizowana grupa chórzystów z przewodzącym jej rudowłosym Jackiem.


Zebrani wybierają Ralpha jako swego przywódcę (aczkolwiek widać, że Jack jest o tę godność mocno zazdrosny) i ustalają podstawowe zadania. Konieczne jest rozpalenie i podtrzymywania ognia na najwyższym wzniesieniu wyspy, tak, by dym dawał znak potencjalnym ekipom ratunkowym. Konieczne jest też zapewnienie wartościowego pożywienia; jako że wyspa pełna jest dzikich świń, możliwe będzie polowanie na nie.


Początkowo wszystko działa sprawnie, wkrótce jednak okazuje się, że dzieci nie zawsze potrafią być należycie zdycyplinowane. Polowanie (pieczę nad tym elementem przejął Jack i jego kompani) jest ciekawszą zabawą niż zbieranie drzewa i nudne podtrzymywanie ognia na szczycie góry. Kiedy przez zaniedbanie strażników ognisko gaśnie właśnie wtedy, kiedy wyspę mija płynący na horyzoncie statek, wybucha awantura między rosnącymi w siłę “myśliwymi” (coraz bardziej “wrastają” w wyspę, świetnie się bawią krwawymi polowaniami) a topniejącą grupą Ralpha.


Napięcie narasta. Chwilowo zwaśnione grupy jednoczy dziecięca obawa przed Potworem na Szczycie Wzgórza (tak naprawdę są to zwłoki zestrzelonego nad wyspą lotnika i łopoczący za nim spadochron), ale wkrótce konflikt wybucha na nowo.

Coraz więcej chłopców dołącza do “myśliwych”, coraz silniejszą władzą dysponuje Jack. Jego jedynym kompleksem pozostaje coraz bardziej osamotniony, ale wciąż jakoś imponujący Ralph.

Ostateczna próba mediacji przynosi tragedię i śmierć, po której sytuacja wymyka się całkowicie spod kontroli. Całe, żądne krwi i mordu plemię “myśliwych” rusza w pogoń za samotnym, ściganym niczym zwierzę Raplhem…


+


“Władca Much” zaczyna się jak młodzieżowa powieść przygodowa, kojarząca się z “Robinsonem Crusoe” Daniela Defoe czy - chyba najbardziej -  z “Tajemniczą Wyspą ” Julesa Verne. Na upartego można ją nawet nazwać swoistym post-apo - dzieci trafiają bowiem na wyspę z zestrzelonego samolotu, w świecie, w którym szaleje wojna nuklearna.


Ale to tylko pozory,  stopniowo bowiem, wraz z przebiegiem akcji, arcydzieło Williama Goldinga, aczkolwiek wyrastające zdecydowanie poza gatunkowe ramy i ograniczenia, przechodzi w ponurą powieść grozy, adresowaną do dorosłych czytelników mroczną, gęstą alegorię, poddającą w wątpliwość dziecięcą niewinność i wrodzone dobro człowieka.


Pierwsza, najprostsza interpretacja “Władcy Much to „pozostawione same sobie dzieci nie potrafią się bawić” - zakończenie powieści praktycznie dosłownie cytuje tę myśl - ale tak naprawdę Golding sięga głębiej, pisze o czymś więcej. W naturze ludzkiej drzemie „anima mundi”, złowroga Zła Siła (dla wierzących niech to będzie Szatan) która podszeptuje człowiekowi złe czyny. Ta siła jest niezależna od wieku, to Zło skrywane jest również w sercach i umysłach dzieci a “diabeł mieszka w sercu każdego człowieka”. Bo tytuł powieści nie odnosi się tylko do oblezionego przez muchy, gnijącego świńskiego łba, Władca Much to również - metaforycznie - Belzebub.


W swym ponurym, pesymistycznym znaczeniu “Władca Much” stoi w jaskrawej opozycji do całej grupy tzw. „chłopięcych lat”, ciepłych powieści opisujących młodą przyjaźń, niewinność, szczęście dzieciństwa (“Ciało” Kinga, “Magiczne Lata” McCammona, “Letnia Noc” Simmonsa).

Powieść Goldinga jest ideowo bliższa „Dziewczynie Z Sąsiedztwa” Ketchuma w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie, co powoduje, że Słodkie Dzieciaki potrafią być  tak Okrutne? (zdaje się , że Freud pisał, że dzieci z natury rzeczy są właśnie niedobre i okrutne, a dopiero z czasem uczą się norm społecznych - nie wiem, czy to prawdziwe, ale efektownie powiedziane)


Naprawdę - MUST READ, nie tylko dla fanów literackiej grozy.



PS. 

Kilkanaście lat temu rekordy popularności budził serial “Lost”, w punkcie wyjścia korzystający z niektórych patentów fabularnych Goldinga. Jest rozbity samolot, są różne organizujące się grupy rozbitków, wzajemna rywalizacja i  Nienazwana Groza wyspy. Sam “Władca Much” był ekranizowany dwukrotnie, w1963 i 1990 roku. 


PPS.

A o tym, jak pozostawione same dzieci nie radzą sobie z rządzeniem to już Korczak w “Królu Maciusiu” pisał. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Graham Masterton - "Czarny Anioł" 5/10

Zaczyna się zgodnie z recepturą hitchcockowską, od trzęsienia ziemi. Scena brutalnego zamordowania całej rodziny jest jedną z mocniejszych j...