Baśnie często utożsamia się z dziećmi, ale baśnie kryją w sobie również mnóstwo treści i przekazu adresowanego do dorosłych. Angielska autorka Angela Carter w zbiorze opowiadań “Bloody Chamber” z 1979 r. zajęła się przekształcaniem i dekonstrukcją klasycznych motywów baśniowych adresując je właście do dorosłych czytelników, a jako że klasyczne baśnie często stoją tylko o włos od opowieści grozy, kilka razy Carter zawędrowała na terytorium literackiego horroru. I to z jakim efektem!
Siła twórczości nie polega w tym wypadku na pomysłach fabularnych - autorka generalnie trzyma się klasycznej linii narracyjnej znanej z bajek, moc prozy Carter ukryta jest w znaczeniach, jakie wydobywa ona z fabuły, w klimacie, w reinterpretacji znanych motywów. Co szczególne, dwiema nadrzędnymi siłami, ukrytym prądem napędzającym ten zbiór są schowane pod postacią dziecinnych opowieści groza i duszny, mroczny erotyzm.
Wprawdzie “Bloody Chamber” samodzielnie w Polsce się nie ukazała, ale najbardziej znane i straszne opowiadania pojawiły się w zbiorze “Czarna Wenus”. Oto i one :
- Najmocniejszym dla fana grozy przeżyciem będzie sama tytułowa “Krwawa Komnata” (9/10). Znamy tę historię doskonale - ona młoda, piękna i naiwna, on silny, zamożny, emanujący mocą, kilkakrotnie już w przeszłości owdowiały…jasne, to przecież “Sinobrody”. Wersja przedstawiona przez Carter to najbardziej duszna z możliwych, pełna grozy reinterpretacja mitu. Wyraźne są nawiązania do „Rebeki” Daphne du Maurier - niewinna młoda żona, skrywający zbrodniczą namiętność libertyński, sade’owski mąż, wiszący nad kolejną ofiarą fatalizm losu, no i efektowny, przygodowy finał.
- Ten sam motyw fabularny, ale w odmiennej, zmierzającej do happy endu tonacji, akcentującej rodzące się między mężczyzną a kobietą uczucie, ukazuje opowiadanie “Piękna I Bestia” (7/10) - zgrabnie zreinterpretowana baśń, choć przyznam, że “tygrysia” dosłowność Bestii była trochę nieprzekonująca. Tak szczerze - Sapkowskiemu w znanym wiedźminńskim “Ziarnie Prawdy” lepiej to wyszło.
- Kolejną perłą horroru jest tonąca w czerni, koronkach i cmentarnych klimatach “Pani Zamku Miłości” (9/10). Tym razem obiektem transformacji i zabawy jest utrzymana w klimacie znanym z płyt Cradle Of Filth “Śpiąca Królewna”. Królewna w interpretacji Carter jest samotną, pożądającą męskiej krwi wampirzycą, posągową i przypominającą Barbarą Steele w italo horrorach (albo jej pop-wersję, Morticię Addams).
- Największą sławą spośród carterowskich baśni cieszy się jednak “Towarzystwo Wilków” (7/10), czyli… “Czerwony Kapturek”. Punktem wyjścia jest tutaj oczywiście wilkołactwo, w gore’owej scenie pożerania babci mamy do czynienia z rasowym animal horrorem, samo spotkanie Kapturka z wilkiem jest ukazane zaś jako metafora aktu miłosnego i utraty dziewictwa.
- Omawiając “Towarzystwo Wilków” koniecznie trzeba wspomnieć też o “Piotruś I Wilk” (7/10), z tytułem zaczerpniętym z symfonicznej baśni Prokofiewa. Ponownie wilcza natura łączy się z fascynacją seksem w opisie historii wychowanej przez wilki dziewczyny i zauroczonego nią przyrodniego brata. Opowiadanie wygląda jak “rozszerzenie” do wspomnianego “Towarzystwa”, stąd obie połączone fabuły złożyły się na znany ejtisowy horror filmowy.
- Zupełnie pozbawiony elementów niesamowitych jest brawurowy “Kot W Butach”(8/10). Tym razem dominuje tonacja komediowa niczym z „Rękopisu Znalezionego W Saragossie”, a wiernie oddana treść bajki, z cynicznym, sowizdrzalskim kotem Figaro w roli głównej swą atmosferą przypomina opery Rossiniego czy Mozarta.
- I wreszcie “Popielucha” (6/10) - esej rekonstruujący baśń o Kopciuszku. Nie tyle opowieść fabularna, co poważna, współczesna analiza postaw i zachowań postaci z opowieści
No właśnie, często teksty Carter pozbawione są praktycznie fabuły, to różnego rodzaju impresje, opisy sytuacji, analizy postaw bohaterów. W pamięć zapada zwłaszcza “Czarna Wenus” (6/10). „Czarną Wenus” nazywano Jeanne Duval - kreolską muzę Charlesa Baudelaire’a. Opowiadanie przedstawia dwoje śmiertelnie chorych ludzi - on, poeta, związany jest “przeklętą” miłością, ją pęta raczej fatalizm losu. Ponownie ładunek dusznego, dekadenckiego, naznaczonego fatalizmem erotyzmu (obydwoje umierają na syfilis).
Innymi statycznymi, pozbawionymi przygodowej akcji tekstami są “Pocałunek” (5/10) - krótka baśń/bajka o “żonie Tamerlana” zamieszkałej w legendarnej Samarkandzie i mroczna, pełna dusznej atmosfery “Córka Kata” (6/10) - w której łączą się w postaci tytułowego Kata zadawana przez niego skazańcom śmierć i erotyczna, kazirodcza namiętność do córki.
Warto wspomnieć jeszcze jedno opowiadanie - “Morderstwo W Fall River”(7/10) - ponownie brak tu fabuły, poznajemy opis domu Lizzie Borden w ranek popełnienia zbrodni. Fabułę niejako dopowiedziało życie (czytelnicy znają historię Lizzy) Carter natomiast przekonująco i plastycznie opisuje, jak zgęstniała, upalna atmosfera poprzedza nachodzącą tragedię.
Mniej spodobały mi się hermetyczne, ekstremalnie “insiderskie” teksty “Sen Nocy Letniej” (dla die hard fanów Szekspirowskiej komedii) oraz “Alicja w Pradze” - adresowany tylko dla iluminatich gotowych odkrywać wszystkie jego znaczenia. Jasne, Rudolf, John Dee, Ed Kelly, Złota Uliczka, wszystko fajnie, ale tak naprawdę nie bardzo wiadomo o co kaman.
Carter nie można nazwać “autorką grozy”, pisząc swe de-konstrukcje baśni chciała raczej napełnić je dorosłą, nabrzmiałą erotyzmem treścią, czasem ironicznie patrząc na rolę kobiety w klasycznych “samczych” narracjach; to jest mainstream, a nie gatunkowe checheszki. Niemniej w kilku przywołanych wyżej przykładach autorka triumfalnie i efektownie na terytorium literackiej grozy literackiej. “Krwawa Komnata”, “Pani Na Zamku Miłości” i “wilcze” opowiadania - must read i KANON.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz