Literacka groza ma wiele oblicz. Obok oczywistych przebojów, głośnych tytułów adresowanych głównie do fanów horroru jest również dużo wartych uwagi, znakomitych pozycji, których omówienie łatwiej znaleźć w przestrzeni mainstreamowej, mimo, że gatunkowo oczywiście przynależą one do „literatury niepokoju”. Taki właśnie, niepokojący, niesamowity, jest wydany w 2016 roku zbiór opowiadań argentyńskiej autorki Mariany Enriquez „To, Co Utraciłyśmy W Ogniu” (tak, że generalnie świeżynka).
Od strony gatunkowej to proza, którą Przyziemcy czasami nazywają „realizmem magicznym”, a która przez koneserów grozy rozpoznawana jest jako weird fiction. Opowiadania Mariany Enriquez są mroczne, raczej niepokojące niż makabryczne, przepełnione gęstą, duszną atmosferą, w której na marginesie współczesnej rzeczywistości mają miejsca rzeczy tajemnicze, niezwykłe, budzące dreszcz zgrozy. Przy czym z reguły cała ta niesamowitość pozostaje w sferze niedopowiedzenia, sugestii, unika jednoznaczności czy krzykliwych efektów gatunkowych.
Poszczególne opowiadania można podzielić na kilka grup tematycznych. Enriquez często na przykład wraca do lat szkolnych, wywodzi niesamowitość i dziwaczność spomiędzy młodzieńczych relacji i zdarzeń. W „Zatrutych Latach” przyjaźń trójki dziewcząt zostaje narażona na szwank, kiedy jedna z nich zaczyna chodzić z chłopakiem. Przyjaciółki zapraszają nieświadomego na dziewczyński wieczór… Równie niepokojący jest „Koniec Roku”, w którym samookaleczanie nowej szkolnej koleżanki zaczyna roznosić się jak zaraza między innymi uczennicami. W opowiadaniu „Zajazd” duchy pomordowanych więźniów politycznych straszą dwie nastoletnie bohaterki. No i jeszcze na zakończenie tej grupy klasyczna opowieść o trójce młodych przyjaciół odwiedzających pewien nawiedzony dom („Dom Adeli”) w klimacie, którego nie powstydziłby się sam Stephen King.
Kiedy bohaterki kończą szkoły, czekają na nie nowe wyzwania, problemy dorosłości. Może to być depresja przyjaciela („Czerwony, Zielony, Pomarańczowy” w którym kolory oznaczają status obecności komunikatora internetowego chorego), może być dziwaczny, bizarrowy przypadek anoreksji, która opanowuje bohaterkę opowiadania „Nie Będzie Na Nas Grama Ciała” po znalezieniu na wysypisku tajemniczej czaszki.
W „Pajęczej Sieci” bohaterka wraz z marudnym (okropnie marudnym, trzeba przyznać) mężem udaje się z wizytą do swej rodziny zamieszkującej pod paragwajską granicą. Podczas wycieczki do Paragwaju wiecznie trujący małżonek nagle znika bez śladu, co ciekawe, to zniknięcie nie budzi niczyjej uwagi, raczej można odczuć ulgę…„Pajęcza Sieć” obok fabuły oddaje duszny nastrój wspomnienia po terrorze rządów wojskowych (ten sam klimat opresji pojawia się w opowiadaniu „Zajazd” czy „Pod Czarną Wodą”).
Szczególnie wyróżnia się mrokiem i makabrą finałowego rozwiązania opowiadanie „Patio Sąsiada”. Targana wyrzutami sumienia za zaniedbanie w swej pracy kobieta, zawodowy psycholog dziecięcy, widzi na balkonie sąsiedniego domu przykute łańcuchem dziecko. Usiłuje rozwiązać zagadkę i pomóc dręczonemu maluchowi, tymczasem wściekły mąż uważa wszystko za jej wymysł, projekcję winy.
Poczucie winy dręczy również bohaterkę opowiadania „Brudny Dzieciak”. To zamożna freelancerka, zamieszkująca samotnie w rodowej kamienicy położonej w podupadającej dzielnicy Buenos Aires, gdzie w zakamarkach ulic, między brudnymi budynkami skrywają się tajemnice a na ulicach biedota wystawia ołtarzyki pogańskim świętym. Pewnego wieczora kobieta trochę przypadkowo ma możliwość poznać mieszkającego w zrujnowanym domu naprzeciwko małego chłopca. Kiedy ten kilka dni później znika z ulicy, wyrzuca ona sobie, że niewystarczająco zainteresowała się losem malca. Tymczasem okolica puchnie od plotek o tajnym kulcie porywającym małe dzieci…
W podobnej scenografii, w slumsach Buenos Aires toczy się akcja opowiadania „Pod Czarną Wodą”, łączącego lovecraftowski klimat z fabułą znaną z „Candymana”. Dziennikarka bada tajemnicę mrocznego pogańskiego kultu rosnący w dzielnicy biedoty po tym, jak rzekomo wraca do życia nastolatek zamordowany przez brutalną lokalną policję .
Tom wieńczy dziwaczne apokaliptyczne opowiadanie tytułowe. To wręcz bizarro fiction; w Argentynie szerzy się seria …..samopodpaleń kobiet. Te, straszliwie oszpecone, z dumą noszą publicznie swe blizny, walcząc w ten sposób z kulturą machismo i z ideałami kobiecego piękna. (przyznam, że się akurat nieco zgubiłem, nie mogąc do końca pojąc, o co autorce chodzi).
+
Overall - znakomity zbiór, wart uwagi wszystkich fanów dobrego horroru i dobrej literatury. Pozycja z rodzaju „instant classic”, stawiana przed wiele źródel (słusznie!) w szeregu najwybitniejszych tytułów niesamowitych XXI wieku. Najbliżej Enriquez jest do Shirley Jackson z „Loterii” i Raya Bradbury z „Październikowej Krainy”, przy czym jej opowiadania są bardziej fantastyczne i niesamowite, niż u Jackson, zaś mroczniejsze a mniej liryczne niż Bradbury’ego. W Polsce najbardziej do gustu jej twórczość przypadnie do gustu fanom Anny Marii Wybraniec.
PS.
Można też znaleźć debiutancki tom opowiadań Enriquez („Niebezpieczeństwa Palenia W Łóżku”), ostatnio zaś wyszła jej powieść „Nasza Część Nocy”. Wszystkie tytuły eksplorują to samo terytorium - styk współczesności z czymś nienazwanym tajemniczym, czymś poza granicą poznania. Bardzo mocny latynoamerykański głos na mapie światowej grozy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz