czwartek, 14 kwietnia 2022

Arthur Machen Troje Szalbierzy 9/10

 „Troje Szalbierzy” - znakomita powieść „epizodyczna” (złożona z szeregu niezależnych opowiadań niesamowitych połączonych wspólną fabułą) Arthura Machena weszła do historii literackiego horroru przede wszystkim za sprawą dwu zamieszczonych w niej historii - „Opowieści O Czarnej Pieczęci” i „Opowieści O Białym Proszku”, które sam H.P. Lovecraft uważał za skończone arcydzieła (do tego stopnia, że twórczo zapożyczył ich wątki do swych słynnych tekstów). Jak się okazuje, każdy fan, który sięgnie po książkę, by te opowiadania poznać, dostanie - niejako w bonusie - fascynującą, trzymającą w napięciu historię ramową,  opowieść, od której wprost nie sposób się oderwać.


+


W XIX wiecznym Londynie mieszkają dwaj przyjaciele, romantyk wannabe-pisarz Dyson i racjonalny Phillips. Odmienne światopoglądy nie stoją na przeszkodzie ich przyjaźni i częstym spotkaniom. 

Obaj mężczyźni w przypadkowych okolicznościach natykają się w trakcie miejskiego życia na różne zaaferowane osoby (od prologu czytelnik ma świadomość, że osoby te to właśnie tytułowa trójka szalbierzy, dodatkowo zmieniających tożsamość, tak, że w sumie mamy do czynienia z aż sześcioma postaciami), które łączy jedna wspólna cecha; wszystkie pilnie poszukują pewnego bladego młodzieńca w okularach. Każde z takich spotkań kończy się opowiedzeniem przez szukającego  niesamowitej historii. 


Najpierw pojawi się „Opowieść O Czarnej Pieczęci” - w której badacz folkloru, historii i archeologii, zafascynowany odnalezioną tajemniczą czarną pieczęcią w trakcie swych poszukiwań dotrze wgłąb mroku, odkryje, że pod zielonymi wzgórzami Walii wciąż ukrywa się nieludzki, sięgający czasów przedchrześcijańskich kult. Pogańskie wierzenia i rytuały, obca ludziom, demoniczna i zmiennokształtna rasa, w końcu hybryda człowieka i „bóstwa”…


Druga legendarna historia, „Opowieść O Białym Proszku” zaczyna się od przemęczonego studenta. By odzyskać wigor i energię zażywa on tytułowego Białego Proszku, pozornie łagodnego specyfiku mającego poprawić jego samopoczucie. Początkowo wszystko wydaje się w najlepszym porządku, bohater faktycznie zaczyna  z entuzjazmem czerpać z życia, wkrótce jednak rodzina z niepokojem zaczyna obserwować uboczne efekty stosowania proszku. Zachowanie bohatera ulega zmianie, coraz rzadziej wychodzi ze swego pokoju a cała sytuacja wydaje się coraz bardziej niepokojąca. Wezwany doktor ustala, że w aptece doszło do koszmarnej pomyłki i w miejsce zapisanego lekarstwa student przyjmuje ogromne dawki bardzo niebezpiecznej substancji…


Opowiadane przez poszczególnych, zmieniających jeszcze swą tożsamość, szalbierzy opowieści, jak bardzo by nie były fascynujące i trzymające w napięciu, zaczynają w końcu budzić w słuchaczach pewne wątpliwości co do swej prawdziwości. Wszystko wydaje się elementem większego planu, którego  realnym elementem jest  poszukiwanie tajemniczego młodzieńca w okularach.

Jego historia, i związana z nim historia wyjątkowo cennej a zaginionej monety, okazują się niemniej  dramatyczne i pełne napięcia…


+

 

„Troje Szalbierzy” Arthura Machena wydaje się wciąż niedostatecznie doceniona i popularna (przynajmniej w Polsce). Jacyś nieliczni maniacy „klasycznej” grozy, badacze, naukowcy - ale w szerokich kręgach fanów horroru i autor i powieść nie rezonują zbyt szerokim echem. Tymczasem wystarczyłby sam ten Lovecraft, by uzasadnić lekturę! Przecież „Opowieść O Czarnej Pieczęci” to jawna, (aż chyba chwilami zbyt mocna), inspiracja dla „Zgrozy w Dunwich”, a w „Białym Proszku” łatwo rozpoznać elementy „Przypadku Charlesa Dextera Warda”.  Jasne, znając za sprawą Mistrza z Providence te patenty na wyrywki, nie przeżywa się już takich emocji - niemniej trzeba docenić klasę i nowatorstwo pomysłów Machena. Naprawdę, każdy wielbiciel Wielkich Przedwiecznych będzie miał wielką radość przy lekturze „Szalbierzy”.

No a przecież jest jeszcze - bardzo niedoceniana - historia ramowa! Zaraz po wydaniu „Szalbierzy” krytycy zarzucali Machenowi, że powieść swą konstrukcją zanadto przypomina „Arabskie Noce” R. L. Stevensona, ale, naprawdę, wątpliwe to zarzuty (nadto w Polsce ten tytuł stevensonowski jest prawie zupełnie nieznany). Nawet sam Joshi, skądinąd wielbiciel i propagator twórczości Machena, w swym „Unutterable Horror” wypowiada się o „historii młodzieńca w okularach” dość lekceważąco. Tymczasem to wyjątkowo mroczny, ponury i okrutny thriller, owszem pozbawiony elementów nadprzyrodzonych, ale straszący niemniej skutecznie od proto-lovecrasftowskich opowieści. Tytułowi szalbierze (impostors) o nie niewinnymi żartownisiami a ekipą wynajętych przez tajemniczą organizację zawodowych morderców bezlitośnie ścigających swą ofiarę.

Powieść jest świetnie skonstruowana - fabuła, początkowo epizodyczna i pozornie niepowiązana, stopniowo zawęża i się i skręca w węzeł, w którego centrum znajduje się „młodzieniec w okularach” i drogocenna moneta.

O ile dwaj bohaterowie nie mają szczególnego charakteru i nie przyciągają uwagi czytelnika, o tyle demoniczna trójka szalbierzy to znakomite kreacje, naprawdę przerażające swą mieszaniną cynizmu, okrucieństwa i szczególnego czarnego humoru - przypominają w tym niektórych morderczych przeciwników Jamesa Bonda (najbardziej chyba duet morderców z „Diamenty Są Wieczne”).


Zdanie podsumowania - „Troje Szalbierzy” to znakomity, do dziś doskonale trzymający w napięciu thriller, zawarte zaś w jego treści opowiadania - „Opowieść O Czarnej Pieczęci” i „Opowieść O Białym Proszku” stanowią absolutny kanon literackiej grozy, oczywistą inspirację dla H.P. Lovecrafta i tym samym lekturę obowiązkową dla wszystkich fanów horroru, fanów zaś Old Genta w szczególności. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Graham Masterton - "Czarny Anioł" 5/10

Zaczyna się zgodnie z recepturą hitchcockowską, od trzęsienia ziemi. Scena brutalnego zamordowania całej rodziny jest jedną z mocniejszych j...