poniedziałek, 7 listopada 2022

Elizabeth Kostova Historyk 5/10

 Trochę powieść przygodowa z nutką horroru, opisująca pościg współczesnych badaczy za nieumarłym Draculą, trochę traktat historyczny na temat Vlada IV Tepesa i jego walk z Imperium Osmańskim, a trochę romansidło. Generalnie - zgrabnie wymyślony i skutecznie rozreklamowany współczesny blockbuster czytelniczy. Tyle, że srodze przegadany, pozbawiony energii  a przez to  momentami po prostu nudny….


+


Narratorką „Historyka” jest młoda dziewczyna, wychowywana samotnie przez swego ojca, dyplomatę (z wykształcenia historyka). Po tym, jak pewnego dnia w domowej bibliotece znajduje ona Prastarą Książkę ozdobioną straszliwą ilustracją smoka dzierżącego proporzec z napisem „Drakulya” (no czyżby), ojciec decyduje się jej opowiedzieć historię, jaka wiąże się z tajemniczym tomem (nb. „książka” to słowo na wyrost - Kostova opisuje, że oprócz ilustracji smoka wszystkie strony były niezapisane, zatem to nie tyle „zakazana księga” co  raczej „bullet journal” z XV wieku.).


W ramach tej opowieści pojawia się kolejna szkatułka („Historyk” trochę taką powieścią szkatułkową stara się być) - czyli losy naukowego promotora ojca, prof. Rossiego, który jako pierwszy, jeszcze w latach 30tych XX wieku, przeglądając XV wieczne dokumenty w bibliotece w Stambule natknął się na - trzeba trafu - taki sam „drakuliczny” bullet journal ze smokiem. Obok księgi były też różne niepokojące notatki na temat cechującego się ogromnym okrucieństwem i - nomen omen - krwiożerczością hospodara wołoskiego, Vlada IV Tepesa, toczącego nieustanne walki podjazdowe z Turcją. Tzn. niepokojące były nie tyle same notatki, co pewien agresywny bibliotekarz (nie ma co ściemniać -  ukąszony w szyję sługus wampira) snujący pod adresem historyka mętne groźby. Rossi poczuł się nimi na tyle zastraszony, że temat Vlada Tepesa pozostawił na kilkadziesiąt lat. Wrócił do niego dopiero z poduszczenia swego młodego studenta (tak, to ojciec naszej bohaterki), który odnalazł jeszcze jedną książkę ze smokiem. 

Zaraz jednak po wznowieniu swych badań profesor Rossi tajemniczo znika. Pozostają po nim tylko krwawe plamy w gabinecie.  Młody student, wraz z  córką profesora, Helen Rossi,  uznaje, że profesor został porwany przez jakieś dziwne tajemnicze stowarzyszenie i rusza tropem wyczytanym w kolejnych notatkach i dokumentach mogącymi wyjawić tajemnicę śmierci (i pochówku) Draculi. Trop ten wiedzie pierwotnie do Stambułu (gdzie na chwilę do Drużyny dołączą członkowie prastarego Zakonu Smoka, walczący od wieków z plagą wampiryzmu rozsiewaną przez Draculę), potem do Budapesztu na konwent historyczny, do Rumunii (tam mieszka niegdysiejsza ukochana Rossiego, matka Helen) i w końcu do Bułgarii, gdzie w ruinach prastarego (ponownie) klasztoru pochowane mają być doczesne szczątki Draculi.


W międzyczasie historia poniekąd się powtarza. Również ojciec naszej narratorki niknie pewnego dnia bez śladu. Dziewczyna razem ze swym chłopakiem rusza - podobnie jak tato kilkadziesiąt lat wcześniej, w poszukiwania, po drodze czytając listy, które pozostawił jej przed swym zniknięciem. Trasa wiedzie do prastarego (ojej) klasztoru, tym razem jednak, dla Zmylenia Przeciwnika, położonego we francuskich Pirenejach… 


+


„Much ado about nothing” - wiele hałasu o nic - swego czasu napisał Szekspir tytuł tej sztuki nasuwa się na myśl po lekturze okrutnie rozdętego „Historyka” Elisabeth Kostovy. Milion sprzedanych hardcoverów, 35 języków świata, wysokie pozycje na listach przebojów, uznanie znanych krytyków, a w praniu wyszło, że szału nie ma, że bliżej temu do współczesnej Ann Radcliffe niż dobrej, sensacyjnej powieści grozy pełnej genialnych plot twistów czy zabójczego napięcia. 

Pomysł wyjściowy  - wampiryczna konspiracja ciągnąca się poprzez wieki - jest ciekawy, ale poprowadzony ospale, bez wigoru, przygniatający setkami stron monotonnych wydarzeń, a czasami niezamierzenie śmieszny (jak w momencie, kiedy to jeden z minionów Vlada Tepesa usiłuje, chcąc utrzymać tajemnicę, schowac przed naszymi bohaterami….egzemplarz Draculi Brama Stokera! No wau, faktycznie Jeden Z Trzech Zachowanych Egzemplarzy Bluźnierczego Necronomiconu…)

 

Grozy w powieści tyle, co kot napłakał, ot, kilka nieprzekonujących ataków sługusów Draculi i finałowy showdown (podobnie w oryginalnej powieści Stokera też dziwi nagła nieporadność arcypotężnego, żyjącego przecież setki lat, wampira), w ogóle niewiele się dzieje. Najczęściej bohaterowie rozmawiają lub czytają stare dokumenty. Mało, cała ta wielka tajemnica i konspiracja jest zakryta chyba tylko przed ich oczami, uważny czytelnik bowiem od razu może podpowiedzieć, co się stało i dlaczego. 


Trip przez Europę Środkową lat 50tych nie całkiem przekonuje faktograficznie - jakoś tego nikomu nieznanego „amerykańskiego uczonego” na wykładach historycznych w Budapeszcie trudno sobie wyobrazić, nadto student ledwie po paru dniach coachingu przez inną studentkę  potrafi szokować swą wiedzą uznane autorytety ? Obawiam się, że wątpię (nie, fakt, że jego przyjaciółka robiła swój research nie przekonuje).


Rozliczne wątki romansowe (bo i profesor Rossi się zakochał, i ojciec narratorki i sama dziewczyna…) lepiej pominąć milczeniem -  w najlepszym wypadku są generyczne a chwilami ich banalność ociera się o cringe. Nadto żadna z postaci występujących w powieści nie przyciąga uwagi - ot, figurki przesuwające się na mapie Europy w rytm niespecjalnie żwawych przygód.


Dyskretna wampiryczna konspiracja, dosłownie szczypta grozy, raczej nużący trip przez Europę Środkową lat 50tych i trącący harlekinem romans- i to tyle.  Za dobrze napisane, żeby mocniej poniewierać, ale wyżej 5/10 nie ma z czego dać.  Raczej szkoda czasu, jak mam być szczery.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Graham Masterton - "Czarny Anioł" 5/10

Zaczyna się zgodnie z recepturą hitchcockowską, od trzęsienia ziemi. Scena brutalnego zamordowania całej rodziny jest jedną z mocniejszych j...