„Wielki Bóg Pan” otwierający zbiór „Inne Światy” to opowiadanie genialne i totalne, wręcz nokautujące czytelnika, mocą przekazu dorównujące twórczości Mistrza z Providence. W ogóle Machen był chyba najbardziej przez Lovecrafta ubóstwianym twórcą, jego najmocniejszą inspiracją. Stąd lekkie rozczarowanie i niemiłe zaskoczenie, kiedy okazuje się, że cały zbiór jest nierówny, a Machen czasami zaskakująco rozmija się z oczekiwaniami współczesnego fana horroru.
Ale na początek rzeczony „Wielki Bóg Pan” (10/10) :
Rozświetlony lampami gazowymi, spowity mgłami Londyn przełomu XIXi XX wieku. W mieście pojawia się niejaka Helen Vaughan, prawdziwa femme fatale. Doprowadza do ruiny i śmierci męża, kolejni poznani przez nią mężczyźni popełniają samobójstwo bądź popadają w szaleństwo. W końcu zostaje ona rozpoznana jako osoba prowadząca cieszący się najgorszą sławą dom przyjęć.
Śledztwo prowadzone w jej sprawie wyjawia tajemnicę pewnego eksperymentu medyczno-mistycznego, w wyniku którego młoda kobieta, skonfrontowana z Granicą Nieznanego popada w obłęd (a przy okazji zachodzi w ciążę). Wszystko wskazuje na to, że Helen Vaughan to owoc tego „obłędu”.
Konfrontacja Helen z własną przeszłością prowadzi do przerażającego, godnego Edgara Allana Poe i jego „Przypadku Pana Valdemara” finału.
+
„Wielki Bóg Pan” to skończone arcydzieło kosmicznej grozy, łączące w sobie aż trzy nośne tematy fabularne - opowieść o „femme fatale”, opowieść o bóstwie zapładniającym ziemską kobietę i opowieść i zemście z przeszłości, na dodatek owiane aurą skandalu, pełne bowiem aluzji do wyuzdanego, perwersyjnego seksu.
Nurt „femme fatale”, kobiety przynoszącej mężczyznom zgubę, wywodzący się bodaj od biblijnej Salome, święcił prawdziwe triumfy na początku XX wieku (np. „Lulu” Franka Wedekinda). W dziedzinie literatury grozy zaś największą sławę zdobyły „Arauna” Hannsa Heinza Ewersa (oraz, tegoż autora - „Dama Tyfusowa”) i, właśnie, Helen Vaughan. Machen znakomicie wykorzystał ten motyw do zbudowania przeraźliwego, pełnego grozy i atmosfery zepsucia horroru. Zepsucia - jest bowiem Helen owocem związku pogańskiego bóstwa z kobietą, efektem bluźnierczego eksperymentu.
To drugi temat, budzący oburzenie w wiktoriańskim społeczeństwie brytyjskim. Nie zwykło się pisać o takich rzeczach, jak „seks” - tymczasem Pan widomie zapłodnił poddaną eksperymentowi niewiastę, prowadząc do narodzin przerażającej, zepsutej i perwersyjnej Helen, hybrydy bosko-ludzkiej (mało - Pan w dalszej części opowiadania uwodzi samą Helen (!) swe własne dziecko (!!!) sic!).
Gdy następnie Helen niesie to zepsucie i perwersję dalej, pomiędzy porządnych, „god-fearing” gentlemen brytyjskiej socjety, w charakterze, jak można się domyślać, swoistej „zemsty” sił natury na rodzaju męskim, wywołuje prawdziwą moralną katastrofę i szereg tragedii, którym kres położyć może jedynie unicestwienie kreatury.
Wątek bosko-ludzkiej hybrydy wykorzystał wprost H.P.Lovecraft w swym „Horrorze W Dunwich” (najczęściej porównywanym z Bogiem Panem), zaś Peter Straub, pisząc swą „Upiorną Opowieść” praktycznie dokonał rozbudowanego fabularnie retellingu opowiadania Machena (jego Alma Mobley jest odpowiednikiem Helen Vaughan).
Warto zwrócić uwagę na szczególną technikę narracyjną Machena, również chętnie wykorzystywaną przez Mistrza z Providence (np. „Zew Cthulhu”). Fabuła „Wielkiego Boga Pana” nie jest bowiem opowiadana linearnie, a poznajemy ją poprzez ciąg przeplatających się relacji, wspomnień, i opowieści, tworzących, po ich połączeniu, swoisty patchwork .
Dla samego „Wielkiego Boga Pana” warto poznać Machena i warto przeczytać „Inne Światy” - to jest kanon współczesnego horroru.
+
Drugie opowiadanie zbioru - „Światło Ducha” (9/10), jest w pomyśle dość podobne do „Wielkiego Boga Pana” i niewiele mu ustępuje mrokiem i stężeniem grozy. Ponownie mamy do czynienia z eksperymentem - tym razem pewien badacz zamyka duszę swej żony w pięknym klejnocie, jednak, jak wiadomo, przyroda nie znosi próżni i na opuszczone miejsce przybywają z zaświatów przerażające siły, zmieniając osobowość nieszczęsnej kobiety.
Inny znakomity i udanie straszący do dziś tekst to „Jaśniejąca Piramida” (8/10), prezentująca jeden z głównych motywów obecnych w twórczości Machena - pogańskie, przedchrześcijańskie rytuały ziem brytyjskich i tajemniczy „mały lud”, coś przypominającego trochę znane z fantasy „wróżki” albo „elfy”, ale coś nieskończenie bardziej groźnego, niebezpiecznego. Machenowski mały lud wcale nie szuka przyjaźni z ludźmi, przeciwnie, jest wrogi i skłonny do okrucieństwa (w „Piramidzie” mamy do czynienia ze składaniem ofiar z ludzi).
Szczególnym przypadkiem jest opowiadanie „Biały Lud” (6/10). W nim również mamy do czynienia z „małymi ludźmi” (białymi ludźmi), z kultem czarownic, z ponurymi rytuałami i pogańską grozą. Lovecraft uważał „Biały Lud” wręcz za najlepszy tekst Machena. Ale, wyznam, że właśnie w tym miejscu opadły mnie nieco wątpliwości, czyta się bowiem ten „Lud” dość ciężko. Otwierają do długie i dość nużące dywagacje na temat „istoty grzechu”, potem jest dość chaotyczny, szalony ciąg narracyjny - coś na kształt pamiętnika współczesnej czarownicy, Pisane jakby po sporej dawce halucynogennych grzybków, fragmenty porywające (przypomni się twórczość Nathaniel Hawthorne - „Młody Gospodarz Brown”), mieszają się z średnio udanymi, wiodąc do niezbyt przekonującego finału.
Ale warto, żeby każdy sam wyrobił sobie własne zdanie - w końcu opinii Lovecrafta nie można lekceważyć (nie wykluczam, że po ponownej lekturze sam zmienię zdanie).
W wszystkich wyżej wymienionych opowiadaniach pierwotnym źródłem grozy jest religia pogańska, przedchrześcijańskie rytuały i wierzenia. Machen, radykalny i gorliwy chrześcijanin odbierał tę pogańską mistykę jako absolutnie przerażającą i deprawującą.
Z pozostałych utworów wyróżnia się jeszcze dużą dawką mroku i perwersji „Bystry Malec” (7/10). Osią opowiadania jest działalność szczególnej szajki przestępczej, której hersztem jest tytułowy „bystry malec” - nadzwyczaj mądre i dojrzałe dziecko, które okazuje się dorosłym, starszym mężczyzną. Zatrudniony do opieki nad nim nauczyciel odkryje z przerażeniem i obrzydzeniem głębię jego zepsucia i deprawacji (motyw „bystrego malca” pojawi się również w „Opętanych” Chucka Palahniuka).
Niestety, są też w zbiorze opowiadania całkiem nieudane. Dziwaczny „Wielki Powrót” (5/10), mistyczny bełkot o powracającym na Ziemię i odmieniającym ludzkość….świętym Graalu, durna polit-propagandowa agitka wojenna „Łucznicy” (3/10) (łucznicy spod Agincourt stają po stronie aliantów w okopach I wojny światowej) i turbo religianckie jasełka „Radosne Dzieci” (3/10) (w irlandzkim mieście odbywa się coroczny przemarsz duchów zamęczonych, ale radosnych świętych młodzianków) irytują i obniżają ogólną ocenę całego zbioru .
Ale na koniec jeszcze raz najważniejsze - „Wielki Bóg Pan” to jest MUST READ, kanoniczny kanon literackiego horroru. Szczególnie polecane fanom Lovecrafta i „Upiornej Opowieści”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz