Efektowny retelling archetypicznej opowieści o demonicznym dziecku, unowocześniony, przeniesiony w realia XXI wieku i rezonujący z najgłębszymi lękami drzemiącymi w młodych rodzicach.
+
Siedmioletnia Hanna martwi swych rodziców. Jest bardzo inteligentna, rozwija się prawidłowo, ale nie potrafi mówić. Badania lekarskie wykluczają fizyczną chorobę, problem zdaje się leżeć w umyśle dziecka.
Z uwagi na swój stan dziewczynka uczy się w domu, razem z niepracującą, poświęcającą dziecku cały czas i energię, matkę. Wspólny pobyt nie jest jednak sielanką. Mała Hanna prowadzi z mamą wyrafinowaną grę. Grę, w której stawką jest uczucie taty, o którego jest śmiertelnie zazdrosna. Podczas jego nieobecności zachowuje się okropnie, eskaluje konflikty w najdrobniejszych sprawach; coraz bardziej i coraz niebezpieczniej sprzeciwia się mamie, by przy ojcu zachowywać się wzorowo. Późniejsze skargi kobiety są w takiej sytuacji oczywiście lekceważone przez męża.
Pewnego dnia, będąc sam na sam z mamą, Hanna zaczyna…mówić. Ku przerażeniu jednak kobiety oświadcza, z wyraźnym, że jest wcieleniem spalonej na stosie w XVIII wieku francuskiej wiedźmy. Nie kryje też otwartej wrogości - uważa matkę za konkurencyjną czarownicę, która musi zostać unicestwiona, by dziewczynka mogła szczęśliwie żyć z ukochanym tatą.
Rozpoczyna się coraz bardziej niebezpieczna gra. Najpierw Hanna nocą oszpeca mamę, obcinając jej włosy, następnie podmienia jej lekarstwa (kobieta zmaga się z ciężką chorobą); gdy kolejne podstępy nie dają pożądanego rezultatu, dziewczynka knuje coraz bardziej przerażające i zbrodnicze plany…
Umieszczona przez rodziców w ośrodku, który ma za zadanie wyleczyć psychiczne podłoże jej afazji, doprowadza do ciężkiego okaleczenia jednego z podopiecznych, po powrocie zaś do domu przeprowadza dwukrotnie zamachy na życie matki.
Ta, jakkolwiek poraniona i ciężko poparzona, przeżywa obie próby - dziewczynka zaś zostaje, z diagnozą psychopatii, umieszczona w zamkniętym ośrodku.
Tam dociera do niej, jakie błędy popełniała. Musi udawać absolutnie grzeczną, by opuścić ośrodek i przygotować jeszcze jeden, ostateczny zamach.
+
Dobry horror musi opowiadać o prawdziwym strachu, strachu, który naprawdę może dotknąć czytelnika. Trudno dziś wystraszyć klasycznym potworem, w wieku niewiary tego rodzaju monstra stały się dziecięcymi zabawkami, bądź też postaciami z przygodowych serii fantasy. Ale jaki rodzic nie przerazi się buntem, agresją, złym zachowaniem swego dziecka ? Nieracjonalną złością, krzywdzącą rodziców, odrzucającą ich starania, ich miłość ? Jaki rodzic, widząc szalejącego w furii berbecia nie zlęknie się myśli, że to może być choroba psychiczna ? (dla bardziej zabobonnych - opętanie) ?
„Zła krew” znakomicie gra tym strachem, przenosząc w XXI wiek schematy i zagrania kojarzące się trochę z klasycznym „Omenem”, a nieco z nowszym „Musimy Porozmawiać O Kevinie”. Idealna na pozór rodzina, kochający mąż, czuła żona i matka i ładne, mądre dziecko, którego jedynym problemem jest nieumiejętność mówienia. Wystarczy odnaleźć w jego psychice źródło problemu, trochę popracować… W tle tej sielanki narasta jednak zagrożenie. Ze strony na stronę narasta złośliwe, wrogie zachowanie córki wobec matki, bezbronnej wobec manipulacji, jakim jest poddawana. Umysł dziecka knuje coraz bardziej demoniczne plany i zbrodnicze scenariusze.
Autorka świetnie manipuluje czytelnikami. Już, już wydaje się, że książka przechodzi w tradycyjny horror o dziecku opętanym przez złego ducha, kiedy nagle zmiana optyki pokazuje, że nic nie będzie takie proste. Że zachowanie mamy, jej nadopiekuńczość, jej niezrozumienie własnej córki, mogą być powodem kryzysowych sytuacji. Pojawia się w tle toksyczna relacja z własną matką, odrzucenie i brak miłości rodzicielskiej, uzależnienie od męża, i, również, coś na kształt zazdrości w stosunku do córki.
Emocje, uczucia trójki głównych bohaterów odmalowane są mistrzowsko. Przyjazny wszystkim, ale powierzchowny i mało zainteresowany domem mąż, matka, mechanicznymi zachowaniami i obsesyjną dbałością o dom starająca się sama w sobie zagłuszyć brak prawdziwej miłości do swego dziecka, a naprzeciw tego psychopatyczny, zły, ale też nieco smutny i zagubiony umysł dziewczynki. Poprzez efektowną konstrukcję powieści (przypomni się też „Wszyscy Mieszkaliśmy W Zamku” Shirley Jackson) mamy wgląd w jej myśli i doskonale wiemy, że to nie tylko narastająca paranoja matki, że wszystko to dzieje się naprawdę.
Można mieć przy „Złej Krwi” pewne wątpliwości gatunkowe. Reklamowana jest (jakżeby inaczej) jako „thriller psychologiczny”. Zasadniczo w powieści nie ma żadnych zdarzeń nadprzyrodzonych, strach zaś przez nią wywoływany ma charakter codzienny, „samowity”. Niemniej jest to oczywiście powieść grozy, bardzo efektownie bawiąca się obecnymi w gatunku schematami i rozwiązaniami fabularnymi, używająca ich do zbudowania poważnej i dającej do myślenia współczesnej historii. Fan gatunku na pewno doceni bardzo zgrabnie wprowadzony i udanie straszący wątek z „duchem francuskiej czarownicy”
Jedyne zastrzeżenie to pewien brak proporcji. Kulminacja fabularna ma miejsce w 3/4 książki, późniejsze rozdziały trochę „dopychają kolanem” i niepotrzebnie zagadują opowieść, aczkolwiek końcowe „omenowe” mrugnięcie okiem uratuje finał, niebezpiecznie skręcający w landrynkowym kierunku.
Nowe, świeże, 2018, ale już znaczące w historii gatunku - tak wygląda horror XXI wieku. Szczerze polecam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz