piątek, 24 lipca 2020

Edgar Allan Poe Opowieści Miłosne Śmiertelne I Tajemnicze 10/10

Ogromny, prawie kompletny zbiór opowiadań ojca literackiego horroru, wielkiego Edgara Allana Poe, którego twórczość stanowi natchnienie dla wszystkich późniejszych autorów grozy, stanowi inspirację i podwaliny dla nowoczesnego horroru psychologicznego i dla artystycznego weird fiction. To absolutny mus i MegaPozycja w domowych biblioteczkach.
Z tym, że czasami „więcej” nie znaczy „lepiej” - wydanie Vespera adresowane jest przede wszystkim do freaków klasyki grozy, prezentując obok tych najsłynniejszych, również mniej znane opowiadania; bardziej przypadkowych czytelników tak obszerne (i nierówne) zestawienie może chwilami nieco znużyć, szczególnie na dalszych etapach lektury.
+
Opowiadania zostały bardzo zgrabnie połączone w zbliżone tematyką cykle. Twórczość Poego (zwłaszcza zaś twórczość niesamowita) miała bowiem kilka obsesyjnie drążonych tematów : granice pomiędzy życiem a śmiercią, ze szczególną koncentracją na momencie śmierci, jej fizycznym przebiegu oraz grozie pochowania żywcem (ten motyw pojawiać się będzie prawie w każdym „wielkim” opowiadaniu Mistrza), nadwrażliwość zmysłów, graniczącą z obłędem ( często nakręcaną używkami - alkoholem i narkotykami), w końcu wyrzutów sumienia, doprowadzających bohaterów do upadku.
Wśród tekstów opisujących styk miłości i śmierci (amor e morte) na pierwszy plan wybija się najsłynniejsza z nich - „Ligeia” - historia powrotu ze świata umarłych dominującej, gotyckiej ukochanej narratora (takiej trochę pomiędzy Elvirą a Morticią Addams); do tego dojdą zakazana mroczna wiedza, narkotyczne wizje i zawoalowane aluzje do wampiryzmu.
W pamięć zapadnie też wyjątkowo makabryczna, godna pióra Ketchuma czy wręcz Eda Lee „Berenice” - tragiczna pomyłka wywołana fetyszystyczną manią doprowadzi do przerażającego finału nad trumną przedwcześnie uznanej za zmarłą ukochanej.
Wywołany w „Berenice” temat pochowania żywcem to, jak już pisałem, prawdziwa obsesja Poego, wracająca wciąż i wciąż w najsłynniejszych jego tekstach.
Przede wszystkim zwróci tutaj uwagę „Przedwczesny Pogrzeb” - zawierający publicystyczny i zupełnie na serio opis tytułowego zjawiska; humorystyczny finał (aczkolwiek humor to najczarniejszy z czarnych) w niczym nie osłabi grozy całego opowiadania.
Dalej przyjdzie kolej na legendarną „Zagładę Domu Usherów” - absolutne arcydzieło niesamowitej prozy, opowieść o żyjącym w odległym, niszczejącym zamku arystokracie o nadwrażliwych zmysłach, słyszącym odgłosy wydobywania się z grobu przedwcześnie pochowanej w nim siostry. Niezwykły tekst, w którym każde zdanie pogłębia upiorny, weirdowy klimat zniszczenia, nadchodzącego upadku i katastrofy.
Pogrzebanie żywcem Poe łączył również z innymi, obecnymi w jego twórczości motywami. Obsesyjna, okrutna zemsta, polegająca na zamurowaniu żywcem wroga stanowi temat wspaniałej „Beczki Amontillado” (z jednym z najsłynniejszych cytatów literatury grozy, kiedy, przerażona do granic obłędu, zakuta w niszy i żywcem zamurowywana ofiara woła do oprawcy „Na litość boską, Montresorze !” by usłyszeć w odpowiedzi - „Tak, na litość boską.”).
Również zemsta, rodem wprost ze stron współczesnych ekstremistów horroru, jest tematem jeszcze jednego legendarnego tekstu - „Żabiego Skoczka”, gdzie śmiertelnie obrażony błazen w trakcie balu maskowego weźmie najokrutniejszy odwet na swych prześladowcach.
Inna z literackich obsesji Poego, sumienie atakujące umysł zbrodniarza, dochodzi do głosu w kolejnym ponadczasowym i legendarnym tekście, „Czarnym Kocie”. Brutalny alkoholik podejrzewając, że domowy kot, ulubieniec żony, to wcielenie innego, zamęczonego przez niego wcześniej zwierzaka, usiłuje go zabić, nie zważając na protesty kobiety.
Swoistą odmianą motywu pogrzebania za życia jest pełna makabry „Studnia I Wahadło” - naturalistyczny opis przeżyć zamkniętego w najgłębszym lochu i poddawanego najokrutniejszym torturom psychicznym narratora.
Nader często Poe w swych opowiadaniach analizował sumienie zbrodniarza. Tak ma miejsce na przykład w „Serce - Oskarżycielem”, - tortura sumienia będąca następstwem makabrycznej, godnej pióra Dostojewskiego zbrodni, doprowadzi mordercę do wyznania swych win.
Gotycki „Metzengerstein” zawiera opis rodowej waśni, zbrodni i nadprzyrodzonej kary, jaka, poprzedzona poczuciem winy i nadchodzącej sprawiedliwości, spotka tytułowego barona Metzengersteina.
Z kolei w „Williamie Wilsonie” nurzający się w grzechu i nieprawości bohater napotyka na swej drodze sobowtóra, będącego niejako personifikacją jego sumienia (na pewno „Williama Wilsona” miał z tyłu głowy Oscar Wilde pisząc „Portret Doriana Graya”, a R.L.Stevenson, kreując Dr. Jekylla; należy też wspomnieć naszego Stefana Grabińskiego, który motyw sobowtóra efektownie rozpisał aż dwa razy - w „Zezie” i w „Problemacie Czelawy”).

Główną Panią nawiedzającą koszmary Poego jest sama Śmierć. W „Prawdziwym Opisie Wypadków Z P. Waldemarem”, gdzie narrator poddaje hipnozie umierającego pacjenta, możemy obserwować najcieńszą z granic oddzielającą ją od życia. Podobnie będzie w „Owalnym Portrecie” - tu życie uciekające z modelki wnikać będzie w tworzony obraz. Czasami zaś Śmierć pojawi się, niczym przerażające memento, wiszące nad całą ludzkością, w jakże aktualnym w obecnej dobie, tyleż pięknym co przerażającym poemacie prozą - „Masce Czerwonego Moru”.
Wśród najważniejszych opowiadań Poego nie może zabraknąć „Morderstw Przy Rue Morgue” - swoistego „mrocznego thrillera” epoki romantyzmu, opowieści o makabrycznej zbrodni mającej miejsce w Paryżu i śledztwa prowadzącego do wyjaśnienia tajemnicy. (fani Sherlocka Holmesa na pewno odnotują uderzające wręcz podobieństwo pomiędzy swym idolem a powołanym do życia przez Poego pół wieku wcześniej francuskim detektywem C. Auguste Dupinem).

Niestety, inne utwory obecne w tomie mocno się postarzały. Dotyczy to zwłaszcza jego opowiadań awanturniczo przygodowych, takich jak „Bujda Balonowa” (opis fikcyjnej wyprawy transatlantyckiej balonem), czy „Historia Hansa Pfaalla” (absurdalna podróż balonem na księżyc).
Nieco zwietrzałe są również morskie opowieści niesamowite : „W Bezdni Maelstromu” (z tytułem wiernie oddającym treść opowiadania), „Rękopis Znaleziony W Butelce” (podróż widmowym statkiem do granic Nieznanego) a nawet największa z nich, najbardziej znana, niedokończona ”Opowieść Arthura Gordona Pyma”, opisująca niezwykłe losy tytułowego bohatera, który wybrawszy się w poszukiwaniu przygód na morze przeżyje bunt załogi, szalejące sztormy, głód prowadzący do kanibalizmu, spotkanie z dziwnymi plemionami zamieszkującymi ocean antarktyczny, wreszcie, podróż poza granice poznanego świata).
Te opowieści, jak i ostatnia grupa tekstów - literackie złośliwości, satyry i żarty prasowe - przeznaczone są tylko dla najbardziej oddanych fanów twórczości Poego; przygodnego współczesnego czytelnika raczej znudzą.
+
Thomas Ligotti w „Pieśniach Umarłego Marzyciela” zapisał taką myśl, że dobra groza, aby naprawdę była w stanie przejąć czytelnika, powinna wynikać z obsesji autora, z jego wewnętrznych demonów. To walka z nimi, próba okiełznania, robią wielką literaturę. U Poego ta walka jest wyjątkowo wyraźna i przejmująca. Dręczeni wyrzutami sumienia wywołanymi przez zbrodnie i nieprawości, pogrążeni w nałogach, nadwrażliwi bohaterowie jego opowiadań (jakże często stanowiący nieco tylko zawoalowane alter ego artysty) mierzą się z grozą wszechwładnej Śmierci, usiłują zbadać granice oddzielające ją od Życia.
Poe praktycznie stworzył, ukonstytuował literacką grozę jako odrębny samodzielny gatunek, do dziś będąc inspiracją, wzorem, natchnieniem dla pokoleń następców. Nie sposób przecenić jego zasług na tym polu.
To Poe w ostateczny sposób wyprowadził literacki horror z zaułka powieści gotyckiej i nadał mu kształt, w jakim pozostaje on w znacznej mierze do dziś. To Poe połączył grozę z psychologią - rezygnując z banalnych duchów i przestarzałych baśniowych, fantastycznych konwencji.
No właśnie, groza Poego prawie nigdy nie ma charakteru nadprzyrodzonego, to nie jest literatura „fantastyczna”. Dla purystów gatunkowych twórczość genialnego Amerykanina podpadałaby bardziej pod - czyżby - „thriller psychologiczny”. A jednak intensywność, stężenie niesamowitości w jego twórczości nie pozostawiają żadnych złudzeń - mamy tu do czynienia z najwyższego lotu literackim horrorem (przy czym u Poego znajdziemy i elegancję współczesnego weird fiction i makabryczne klimaty horroru ekstremalnego).

Zdanie o przekładach. Najważniejsze tłumaczenia twórczości Poego na polski miały miejsce na przełomie XIX i X wieku. Ich autorzy, Bolesław Leśmian i Stanisław Wyrzykowski, wykonali wielką robotę, niemniej połączenie XIX wiecznego, romantycznego stylu Poego z ich młodopolskim rozpasaniem powoduje, że te klasyczne i wyborne przekłady bywają momentami męczące w lekturze. (Najgorzej pod tym względem bywa na początkach opowiadań. Poe czasami rozpoczyna tak bardzo „na okrętkę”, że aż nie bardzo wiadomo, o co chodzi. Kusi, by te pierwsze akapity odpuścić i wzrokiem poszukać miejsca, w którym startuje fabuła naprawdę).
Jeszcze o vesperowym zbiorze. Adresowany jest on głównie do die hard fanów Poego. To oni docenią kompletność zestawienia, ucieszą się na mało znane, rzadko publikowane opowiadania. Dla przygodnych czytelników, dla tych, którzy chcą dopiero zapoznać się z fenomenem twórczości Amerykanina, tom jest zdecydowanie za duży, obciążany gorszymi tekstami. Te opowiadanie niegrozowe są dziś często trudno czytalne, czasem nudząc dętą i całkowicie przestarzałą fantastyką, czasem irytując czerstwym pseudo humorem, czy jakimiś zjadliwymi, nikogo dziś nie interesującymi gierkami literacko dziennikarskimi. Przypomina się trochę Genesis i dwupłytowy album „Lamb Lies Down On Broadway”, o którym Tony Banks mówił po latach - „daliśmy na niego za dużo utworów, a nie wszystkie były odpowiednio dobre”. W rezultacie końcowy efekt trochę może ucierpieć.
Tak, że słuszną jest polityka tych wydawców, którzy zestawiając teksty Poego koncentrują się głównie na jego opowiadaniach niesamowitych. Dla tych, którzy dopiero wkraczają w niesamowity świat Edgara Allana warto rozważyć mniejszą antologię, może nawet ze współczesnym tłumaczeniem (jest bardzo dobry zbiór w przekładzie Sławomira Studniarza).

PS.
Twórczość Poego była ekranizowana oczywiście setki razy. Nie będę jednak nudził wymienianiem nadmiernej ilości tytułów - skoncentruję się na legendzie filmowego horroru - genialnym cyklu Rogera Cormana, realizowanym w latach 1960-1964. Powstało w tym okresie 8 filmów, co jeden to lepszy. Obejrzeć można, m.in. „Zagładę Domu Usherów”, „Studnię I Wahadło”, „Przedwczesny Pogrzeb”, „Czarnego Kota”, „Maskę Czerwonego Moru” czy „Grobowiec Ligi”. Skończone arcydzieła, które gorąco polecam wszystkim fanom horroru.

PPS.
Tym, którzy chcieliby zgłębić znaczenia ukryte w twórczości Poego, polecam wydaną przez Wydawnictwo Phantom Books książkę Sławomira Studniarza "Tragiczna Wizja".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Andrzej Zahorski - Stanisław August Polityk 6/10

Zgrabnie napisana biografia ostatniego króla Polski. Dowiadujemy się o jego młodzieńczych latach, o romansie z (przyszłą) carycą Katarzyną (...