środa, 6 maja 2020

John Ajvide Lindquist. Wpuść Mnie. 9/10

John Ajvide Lindquist     Wpuść Mnie 9/10


Znakomite „odświeżenie” mitu wampira, efektownie łączące krwawy (momentami wręcz campowy) horror, romans i zaskakująco gorzką obserwacją socjologiczną społeczeństwa szwedzkiego początku lat osiemdziesiątych.
  •  
Brzydkie, ubogie blokowisko położone na przedmieściach Sztokholmu. Mieszka tu, wraz z rozwiedzioną matką, 13-letni Oscar. Oscar nie ma przyjaciół, większość czasu spędza samotnie, słuchając KISS, zarabiając roznoszeniem ulotek skromne kieszonkowe, bawiąc się podrobioną kostką Rubika (oryginał jest dla niego za drogi) i fantazjując o wymordowaniu prześladującej go w szkole bandy łobuzów.
Pewnego wieczora Oscar poznaje na placu zabaw pod blokiem Eli, dziewczynkę, która wraz z tatą niedawno wprowadziła się do sąsiedniego mieszkania. Szybko rodzi się między nimi przyjaźń. Eli namawia Oscara, bo nie pozwolił sobą pomiatać i na agresję chuliganów odpowiedział jeszcze ostrzej.
W okolicy dochodzi do serii tajemniczych wydarzeń. Znalezione zostają pozbawione krwi zwłoki nastolatka, ginie bez śladu okoliczny pijaczek, pewna kobieta samoistnie staje w płomieniach po wyjściu z domu. Rozchodzą się plotki o rytualnym mordercy.
Wkrótce sprawa wydaje się wyjaśniona. Na lokalnym basenie dochodzi do nieudanej próby kolejnego morderstwa, sprawca na chwilę przed schwytaniem oblewa swą twarz kwasem, utrudniając tym samym śledztwo i ustalenie jego tożsamości. Niemniej jasne jest, że musiał mieszkać w pobliżu. Tymczasem ojciec Eli znika bez śladu…
Zaczepiony kolejny raz Oscar, idąc za radą przyjaciółki nie poddaje się przemocy - uderzeniem kija w głowę powoduje wstrząs mózgu u swego prześladowcy.
Prowadzone przez policję w sprawie mordercy śledztwo coraz bardziej zbliża się do ustalenia, że był nim zaginiony „tato” Eli, Oscar uświadamia sobie ze zgrozą i obrzydzeniem, że Eli jest wampirem, a pobity łobuz wraz z kolegami planuje zemstę.
+

„Wpuść Mnie” jest znane głównie za sprawą głośnych i dobrych ekranizacji - pierwotnej szwedzkiej i nakręconego chwilę później amerykańskiego remake-u. Warto jednak sięgnąć po literacki oryginał - jest świetnie napisany, znacznie bogatszy w treści od filmów, zawierający znacznie więcej wątków, na dodatek znacznie żywszy i zdecydowanie bardziej przerażający.
Jeżeli chodzi o sferę horroru - wyborne jest połączenie najbardziej archetypicznych elementów mitu (wrażliwość na światło słoneczne, konieczność zaproszenia wampira) z ultranowoczesnym otoczeniem tegoż mitu (brzydkie szwedzkie blokowisko, szpital, szkolny basen). 
Powieść zaskakuje znaczną ilością naprawdę ostrych scen grozy, momentami o wręcz campowej intensywności. Ataki mordercy, żądza krwi u zarażonych (ze szczególnym uwzględnieniem Hakana), dramatyczny showdown w piwnicach bloku Oscara - to wszystko uczta dla fana horroru.

Po drugie - literacki pierwowzór okazuje się znacznie, ale to znacznie bogatszy fabularnie od filmów. O ile cały duży wątek policjanta prowadzącego śledztwo jest w sumie nie bardzo potrzebny (i nie dziwota, że z filmów wyleciał), o tyle bardzo szkoda historii Hakana, opiekuna Eli, który w powieści ma pierwszoplanową rolę do odegrania i jest jednym z głównych nośników grozy i makabry (fani Barkera przypomną sobie może nawet Połykacza Żyletek z Potępieńczej Gry).
Spore zaskoczenie niesie w sobie również sama postać Eli. W powieści przedstawiona jest jej historia, geneza obecnego stanu rzeczy (no i klasyczne filmowe „nie mogę być twoją dziewczyną, Oscar” nabiera dodatkowego znaczenia).

Tym, co jednak chyba najbardziej zapada w pamięć po lekturze „Wpuść Mnie” jest nie horror, a drapieżna socjologiczna obserwacja społeczna. Dobre powieści o wampirach się zdarzają, dziewczynki wampiry też (nie wiem, czy Lindquist siadając do „Wpuść Mnie” nie miał z tyłu głowy nastoletniej Christiny z „Wywiadu Z Wampirem”). Za to zimna złość, z jaką Lidquist opisuje brzydkie blokowiska, szare ubóstwo i paskudnych, niemiłych ludzi jest czymś zaskakująco nowym i robi naprawdę duże wrażenie.
Grupka lokalnych lumpów (niczym z ławeczki z „Rancza”) zapijająca smutki i przegrane życia w lokalnej knajpie chińskiej, smutek kobiet samotnie wychowujących w ubóstwie dzieci (Tommy, Oscar dorabiający roznoszeniem ulotek), brutalna, tępa przemoc szkolnych chuliganów, zapijaczony ojciec Oscara, pozornie miły policjant kryjący w sobie skłonność do przemocy - to postaci pozbawione perspektyw i nadziei, niesympatyczne i odpychające. Nawet sam Oscar, snujący marzenia o krwawych mordach na swych prześladowcach, opisany jest bez ciepła i życzliwości.
Tak naprawdę jedyną relatywnie miłą i paradoksalnie pozytywną postacią w powieści jest … Eli, bądź co bądź krwawy, morderczy wampir (żadnego tu „zmierzchowego biadolenia”, żadnych wegańskich wampirów, krew to życie, krew jest potrzebna, a ofiarę po wypiciu należy zamordować, inaczej natychmiast sama zamieni się w wampira). 
Naprawdę, chwilami mróz idzie po kościach od tej skandynawskiej, zimnej beznadziei.

O takich powieściach mówi się „instant classic”. Mimo, że napisana już w XXI wieku, „Wpuść Mnie” może być już traktowana jak część kanonu literackiej grozy. Dużo horroru, żywa akcja, zapadający w pamięć bohaterowie - to się czyta. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Andrzej Zahorski - Stanisław August Polityk 6/10

Zgrabnie napisana biografia ostatniego króla Polski. Dowiadujemy się o jego młodzieńczych latach, o romansie z (przyszłą) carycą Katarzyną (...