poniedziałek, 18 maja 2020

James Herbert. Mgła. 6/10

James Herbert.        Mgła.        6/10



Niemiła niespodzianka - „Mgła”, cieszący się sporym uznaniem pulpowy shocker, łączący typową da horroru makabrę z katastroficznym sci-fi, tytuł uznawany za znaczący w rozwoju całego gatunku, średnio zdał próbę czasu.
+
Na skutek wstrząsu tektonicznego w angielskiej wiosce rozstępuje się ziemia, a z jej głębin wydostaje się tajemnicza Mgła. Każda osoba, która zetknie się z oparem, popada w szaleństwo - kłusownik włamuje się do domu i siekierą morduje napotkaną tam rodzinę, urzędnik bankowy w drodze do pracy najpierw kopie przypadkowych przechodniów w cztery litery (ten slapstickowy gag godny był pióra samego Guya N. Smitha) następnie zaś zamyka w sejfie swego przełożonego, w szczególnie zaś makabrycznej scenie gromada uczniów prywatnej szkoły masakruje dwu nauczycieli, a następnie samych siebie, w morderczo seksualnej orgii.
Dochodzi też do przerażających tragedii - wszyscy mieszkańcy Bornemouth popełniają zbiorowe samobójstwo wchodząc do morza a samolot pasażerski wbija się w biurowy wieżowiec londyńskiego City.
Specjalny sztab powołany przez rząd brytyjski musi sobie poradzić z zagrożeniem. Oczywiście na jaw wychodzi, że „mgła” to wytwór Podłych Wojskowych, tak zwana mykoplazma. Naukowcy potrzebują do wytworzenia środków zaradczych nieco plazmy z samego środka  rozrastającego się oparu, a dotarcie tam jest niemożliwe, trująca substancja jest w stanie bowiem przedostać się przez każdy kombinezon. Jedyną osobą, która może pomóc w tej sytuacji jest urzędnik z Ministerstwa Środowiska, który jako pierwszy dostał się pod działanie Mgły, i jako jedyny przeżył. Zyskawszy, niczym po przechorowaniu covida, odporność, podejmie się komandoskiej misji…
+
James Herbert to postać dla Złotej Ery Horroru bardzo ważna. Jego proza jest energiczna, prosta ale zręcznie napisana. Żywo toczące się fabuły wypełnione są szybką akcją,jump scare’ami, makabrą, przemocą i pulpowo traktowanym seksem.
Niby wszystko to jest w „Mgle”, ale, co stwierdzam ze sporym zdumieniem i zawodem, powieść momentami srodze…przynudza. A to jedno, nudę, pulpowemu horrorowi wybaczyć jest trudno.

Prosty pomysł czasami jest najlepszy - budując na banalnym założeniu „morderczej mgły” Herbert raczy czytelników serią makabryczno groteskowych opisów ludzkiego obłędu. Owszem, szarżuje mocno, czy to relacjonując szkolną orgię sado-maso, z homoseksualizmem i pedofilią w tle, czy to grubiańsko oceniając związek dwu lesbijek (nurzały się w zepsuciu, aż w końcu jedną wyrwał z morza zboczenia Prawdziwy Facet…), w końcu uciekając się do slapsticku w stylu Charlie Chaplina (kopiący ludzi w zadki urzędnik bankowy). Niemniej ta część książki to dobrze jakościowo napisany, uchachany campowy horror (jak ktoś lubi takie makabreski luźno związane dopadającym ludzi szaleństwem, niech poczyta „Dzwon Śmierci 2 : Demony” albo „Trzęsawisko 2” Guya N. Smitha).

Kiedy jednak na scenę wkracza Rząd, akcja siada mocno, a długimi stronami czytelnik jest zanudzany opisami mykoplazmy, jej powstania, jej zabezpieczenia itd. Potem naukowcy z lekarzami przerzucają się pomysłami na pokonanie Mgły a strony wolno przewracają się jedna za drugą.
Topornie opisany, monetami wręcz prostacki wątek „romantyczny” głównego bohatera i jego dziewczyny dodatkowo spowalnia akcję i ciągnie wszystko w dół.
Finał w spowitym Mgłą Londynie ma w sobie pewien post-apokaliptyczny powab (komandosi wyruszający na misję są atakowani przez zamienionych przez Mgłę  w zombie mieszkańców), jednak nie wystarcza to na uznanie powieści za w pełni udaną.

Dodatkowo powieść jest niekonsekwentna. Zaczyna się w duchu punkowej rebelii, chcąc poniekąd zarzucić Możnym Świata Tego (w szczególności zaś Wojskowym) odpowiedzialność za tragedię, z biegiem jednak stron wszyscy tak bardzo jednoczą się we wspólnej walce z mgłą, że na koniec tylko człowiek czeka na obraz defilady wojskowej i chóralnie wyśpiewane „God Save The Queen”.

Niestety „Mgła” okazała się pozycją rozczarowującą. Ufam, że Herbert potrafi sporo lepiej. Tylko 6/10 (i to naciągane). Konkurencja (Harry Adam Knight - „Fungus”, czy Guy N. Smith „Pragnienie : Plaga” poradzili sobie lepiej)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Andrzej Zahorski - Stanisław August Polityk 6/10

Zgrabnie napisana biografia ostatniego króla Polski. Dowiadujemy się o jego młodzieńczych latach, o romansie z (przyszłą) carycą Katarzyną (...