wtorek, 9 stycznia 2018

Grzegorz Gajek Malowidło 3/10

"Klub Dumas" spotyka się z "Nie Oglądaj Się Teraz", z nieudanym niestety skutkiem...

Kiedyś było inaczej. Kiedyś zjawisko pn. "polska groza" praktycznie nie istniało. Nowe krajowe tytuły można było liczyć na palcach jednej ręki. Jednak ostatnie lata to prawdziwa eksplozja, przynajmniej pod względem ilościowym. Obecnie katalog polskich pozycji grozowych obejmuje kilkaset pozycji i wciąż energicznie się rozrasta. Pytanie jednak, czy ta ilość przechodzi w jakość."Malowidło" Grzegorza Gajka nie jest niestety zbyt zachęcającym przykładem.



Bohater powieści, Karol, kupuje na Śląsku podupadły dworek. Wprowadza się do niego i rozpoczyna niemrawe prace remontowe. W ich trakcie odnajduje schowany tajemniczy obraz. Chcąc wyjaśnić jego pochodzenie rozpoczyna serię podróży transeuropejskich. Podczas jednego z wyjazdów poznaje baronową Grabińską (jak rozumiem, pun intended), byłą właścicielkę dworku, która wyjawia mu związek pomiędzy malowidłem a historią jej rodziny. Dodatkowo okazuje się, że Karol walczy z traumą tkwiącą w jego własnej przeszłości. Napędzany tą traumą która nawiedza jego sny, nie pozwala mu się wyciszyć, zapomnieć, angażuje się coraz bardziej w wyjaśnienie tajemnicy obrazu.

I to by było na tyle. W "Malowidle" bowiem zasadniczo NIC SIĘ NIE DZIEJE. Tak dosłownie nic. Bohater czasem zdrapie trochę starego tynku, czasem zupę se odgrzeje, do miasta pojedzie, z baronową pogada..Jego nieustanne podróże niespecjalnie popychają akcję naprzód, za to mogą być traktowane jak reklama swobodnego ruchu transgranicznego w UE.
Co gorsza, brak akcji idzie w parze z brakiem ciekawej opowieści. Żadna z trzech splatających się w książce historii - (historia obrazu, historia rodu Grabińskich, historia Karola) nie jest ani straszna, ani specjalnie interesująca. Chaotyczna historia Malowidła jest pełna dziur. Nie bardzo wiadomo, jak łączy się ona z nużącą opowieścią o rodzie Grabińskich. Zdecydowanie zbyt dużo różnych krewnych  i znajomych królika przeplata się bez ładu i składu, myląc nawet uważnego czytelnika. W rezultacie odnosi się wrażenie, że człowiek wylądował  na nudnym spotkaniu rodzinnym, gdzie jakaś zmurszała stryjenka wywodzi rodzinne koligacje. Na dodatek obie te historie w zasadzie nijak się nie wiążą z opowieścią Karola (stanowiący teoretycznie łącznik finał historii obrazu jest absolutnie pretekstowy).

Szkoda niezłego potencjału tkwiącego w pomyśle na książkę - przecież  sam dobrze napisany wątek śledczy mógłby, przynajmniej przygodowo (jak u Perez Reverte'a), napędzić akcję. Co ciekawe, Autor dał sobie szansę na coś więcej, na marginesie opowieści tli się wątek zaginionych dzieci, zawierający możliwość zbudowania świetnej story, ale wątek ten zaniknął bez żadnego wytłumaczenia.

Wytknę też pomniejsze kontrowersje narracyjne - za nader mało prawdopodobny uznać należy zarówno fakt posiadania przez polską szlachtę majątku praktycznie w środku niemieckiego Śląska, jak i fakt zatrudnienia do remontu dworku pod Jelenią Górą ekipy ślązaków (na co ma zdaje się wskazywać pocieszna pseudogwarowa stylizacja językowa). W tych okolicach spodziewałbym się raczej wschodniego (Sami Swoi)  zaciągania...

Finał powieści z cytatem z legendarnego "I Walked With Zombie" dobrze świadczy o Autora znajomości gatunku, ale nie jest w stanie uratować monotonnej i co najwyżej przygnębiająco smutnej opowieści Sprawność warsztatowa nie wystarcza. Owszem, tekst czyta się dobrze, ale to wszystko. Trzymam kciuki,  życzę Grzegorzowi Gajkowi jak najlepszych powieści w przyszłości, ale "Malowidłu" mówię z przykrością "nie". Daphne du Maurier napisała to dużo lepiej....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Andrzej Zahorski - Stanisław August Polityk 6/10

Zgrabnie napisana biografia ostatniego króla Polski. Dowiadujemy się o jego młodzieńczych latach, o romansie z (przyszłą) carycą Katarzyną (...