czwartek, 14 listopada 2024

Riley Sager - "Dom Po Drugiej Stronie Jeziora" 9/10


Riley Sager - “Dom po drugiej stronie jeziora”  9/10


 Twist za twistem, aż boli kark



Weź znany na wylot i, wydawałoby się, popkulturowo zużyty schemat („Okno na podwórze”), a jak czytelnik zacznie się komfortowo urządzać w pozornie znanej przestrzeni, zacznij wykręcać (twist!) na prawo i lewo, dorzucaj do pieca raz za razem kolejny szalony zwrot akcji tak, aż na koniec oszołomiony odbiorca z wytrzeszczonymi oczyma wymamrocze: „ale co tu się odjaniepawliło? Umawialiśmy się na retelling Hitchcocka!”.


I tak właśnie jest z “Domem po drugiej stronie jeziora” i, szerzej, z Rileyem Sagerem — magiem postmodernistycznej zabawy znanymi kliszami i patentami. Pozornie przewidywalne założenie wyjściowe i seryjnie serwowane zwroty akcji stawiają całą fabułę na głowie. A przy tym — świetna, trzymająca w napięciu i znakomicie bawiąca lektura. No, jest moc!


Samotność, żałoba i lornetka


Casey Fletcher, znana aktorka, zamknięta jest w swej samotni — domku położonym nad brzegiem prawie niezasiedlonego jeziora. Pogrążona w nałogu alkoholowym, upija się co noc, chcąc zagłuszyć wspomnienie po zmarłym mężu, który rok wcześniej utopił się właśnie w tych wodach.


Pewnego dnia Casey ratuje z jeziora tonącą kobietę. To Katherine Royce, była supermodelka, zamieszkująca wraz z mężem w domku po drugiej stronie. Z nudów aktorka zaczyna wieczorami podpatrywać ich domostwo przez lornetkę. Pewnego dnia jest świadkiem kłótni, a wkrótce okazuje się, że Katherine „wyjechała do miasta”, do tego jej mąż zachowuje się coraz dziwniej. Casey zaczyna się niepokoić (no jasne, też oglądała Hitchcocka, kto nie oglądał…)  Nie jest w stanie uspokoić jej poznany niedawno przystojny sąsiad (jak na opuszczone jezioro robi się całkiem tłoczno…), usiłujący rozwiać jej “paranoiczne” podejrzenia.


Casey prosi siostrę o sprawdzenie, czy Katherine rzeczywiście wróciła do miasta. Okazuje się, że — nie. Dla bohaterki to już nie paranoja, ale pewność: mąż zabił żonę, zupełnie jak w “Oknie Na Podwórze”. I, zupełnie jak u Hitchcocka, wścibska podglądaczka zostaje zauważona — a morderca rusza w burzliwą noc (no jaha…) do domu samotnie mieszkającej aktorki…


Myślisz że to znasz? To patrz teraz


I właśnie w tym momencie Sager zaczyna znany schemat wykręcać. Dalej nie brnę, by nie spoilerować, ale NIC — absolutnie nic — nie jest takie, jak się wydaje. Kolejne wątki wyskakują jeden po drugim, a akcja meandruje szalonymi zwrotami i wali oszołomionym odbiorcą o podłogę. Dawno się tak nie wybawiłem w - pozornie - znanym otoczeniu…


Riley Sager to, zgodnie z obecną definicją, post-modernista. “Wszystko już było” zdaje się mówić, “muszę więc znaną historię opowiedzieć po nowemu, dosmaczyć ją, zmienić jej dynamikę, wzmocnić, wykręcić na wszystkie strony, zaskoczyć, oszołomić czytelnika”. I to udaje mu się bez trudu.


Rama jest pozornie klasyczna: podglądacz, zbrodnia, śledztwo, zbliżający się morderca. A w połowie historii zaczynają się “twisty” fabularne. I to jak!!! Czytelnika czeka prawdziwe tornado, kręcioła jak u Owsiaka, bowiem jak Sager już wywróci pierwotny schemat na odwyrtkę, to potem kręci i kręci, aż zatrzymać tego nie można. Co rozdział białe staje się czarne, a za chwilę z powrotem wraca do punktu wyjścia.


Troskliwy mąż pozornie wydaje się mordercą, ale już chwilę później wszystko wygląda zupełnie inaczej -  teraz jest on  opiekunem kochającym niezrównoważoną psychopatkę, ale może jednak nie, może jednak naprawdę ma on mordercze plany? A troskliwy, urodziwy sąsiad Casey, no trzeba trafu że akurat “suchy” alkoholik - czy nie jest aby  zanurzonym po uszy w spisek wspólnikiem? I, jakby tego wiru fabularnego było mało, to  na koniec, niczym truskawka na torcie, bohaterkę nawiedza… duch zmarłego męża, i “Dom”, do tej pory rasowy thriller, nagle też “twistuje” i zmienia się w (rasowy ofkors) horror. 

Jakby ktoś miał jeszcze jakieś wątpliwości - włączenie elementu nadprzyrodzonego bynajmniej nie kończy zaskoczeń, bo z tym duchem też nic nie jest takie, jakie by się wydawało…


Kręci się znakomicie


Jakość widać zarówno w znakomitym, lekkim stylu narracji, bez problemu opisującym  najbardziej nawet zamotane momenty fabularne, jak i w świetnej, “kingowskiej” kreacji bohaterów. Z założenia istotą “twistera” jest sama fabuła i jej zaskakujące zwroty, postaci bywają raczej wtórne, tym większe zaskoczenie, że w “Domu” Sagerowi udało się tak dobrze oddać pogrążoną w żałobie i alkoholowym stuporze osobowość Casey Fletcher, tak dobrze opisać pozornie udane a buzujące skrywanym mrokiem małżeństwo Royceów czy tajemniczego przystojnego sąsiada.


Zdania na temat Sagera są nieco podzielone, obok fanów podziwiających jego warsztatową sprawność i lekkość stylu są krytycy, którzy ganią banalne pomysły, mielenie znanych do bólu patentów i pustą rozrywkowość. Ja, jako że kocham twisty, kocham zaskoczenia, to pokochałem “Dom Po Drugiej Stronie Jeziora” i pokochałem pisarstwo Riley Sagera, jego postmodernistyczną, świetnie napisana, zabawę gatunkami. 

Jestem w obozie szalikowców, bawiłem się wybornie i już czekam następnych powieści - to będzie zabawa!



PS.

Ja się pytam, gdzie jest ekranizacja?! Taka historia aż się prosi o film. Z takim tempem, takim klimatem i taką ilością twistów — murowane sztosiwo. Zdaje się że Netflix zabezpieczył prawa, no ale kolejny rok mija a projekt wciąż “in development”. Się by oglądało!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Adam Deka - "Mondo Sepultura" 6/10

Adam Deka – “Mondo Sepultura” 6/10 “ Mondo Sepultura” to kolejne twarde sci-fi z elementami grozy od Adama Deki, nieodrodny brat innych tytu...